Spalony dom w Rudkach - jest zbiórka
O sprawie poinformował nas sołtys Rudek Grzegorz Marczewski, a zarazem prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w miejscowości Włochy i szef gminnych jednostek OSP w Nowej Słupi. Widok domu od strony ulicy jeszcze nie przeraża, dopiero po wejściu na podwórko widać skalę zniszczeń. Z niedużej hali, gdzie syn pani Doroty trzymał sprzęty i narzędzie nie pozostał nawet ślad - jedynie zwęglone szkielety desek i stopione szczątki roweru. Najgorsze odbyło się jednak na dachu i strychu.
- Mnie w momencie pożaru nie było, razem z Klubem Seniora brałam udział w wyjeździe. Był tylko syn. Kiedy się dowiedziałam o pożarze, emocje były bardzo silne - nie wiedziałam co tu zastanę. Koleżanki mnie pocieszały, ale byłam przerażona. Zrozumiałam, że nie mam się już z czego cieszyć.
Szybka akcja strażaków ochotników z gminy Nowa Słupia sprawiła, że dom nie spalił się doszczętnie. Ironią losu jest to, że następnego dnia, 1 czerwca, druhowie mieli obchodzić swoje święto.
Woda, którą gasili płomienie, a następnie deszcze sprawiły, że wilgoć zaczęła przedostawać się do pomieszczeń mieszkalnych. Dorota Pluta wciąż czeka na odpowiedź od ubezpieczyciela, ale strażacy, jak to mają w zwyczaju - zorganizowali się szybko i założyli zbiórkę na odbudowę dachu. Polisa nie pokryje wszystkich kosztów.
- W ciągu 9 lat mojej kadencji nie było takiego zdarzenia. Postanowiliśmy pomóc tej pani, jest w dużej potrzebie. Deszcze padają, a dachu nie ma, chcemy, by jak najszybciej wróciła do normalnego życia - mówił sołtys-druh.
Wpłaty można dokonać na subkonto OSP Włochy o numerze: 78 1240 4416 1111 0011 2837 9155 z dopiskiem "Pomoc pogorzelcom". Swoją cegiełkę do akcji pomocowej można dołożyć także osobiście u sołtysa sołectwa Rudki, wspomnianego Grzegorza Marczewskiego.
Tak wygląda spalony dom:
W domu w Rudkach żył bohater
Warto zaznaczyć, że ten pięćdziesięcioletni dom zamieszkiwał ojciec pani Doroty Teofil Zieja, który był żołnierzem II Korpusu Polskiego pod dowództwem generała Władysława Andersa. Jako saper służył w batalionie i brał udział w bitwie pod Monte Cassino. Uczestniczył też w walkach o twierdzę Tobruk. Został odznaczony za swoje zasługi dla ojczyzny Krzyżem Virtuti Militari.
Pani Dorota ogromnie wdzięczna jest za odzew i zainteresowanie. To sprawia, że nie załamała się zupełnie.
- Dzieci i koleżanki mnie uspokajały, że nie jest aż tak tragicznie. Ale ogień to żywioł i dla mnie jest to tragedia. To mnie przytłoczyło. Wiadomo, żyć trzeba dalej, ale dzięki ludziom, sąsiadom, od których dostaję wsparcie czuję się lepiej. To cudowne i nie myślałam, że tak może być - mówi.
Zobaczcie zdjęcia zniszczeń oraz osób, które chcą pomóc pani Dorocie:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?