Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pożegnaliśmy trenera-legendę, Edwarda Strząbałę. "Od Niego wszystko się zaczęło", "Kończy się epoka" (video, zdjęcia)

Dorota KUŁAGA [email protected], Paweł KOTWICA [email protected]
Setki kibiców, zawodników, trenerów, działaczy sportowych, przyjaciół pożegnały w piątek zmarłego legendarnego trenera piłki ręcznej, Edwarda Strząbałę

[galeria_glowna]

Cała kielecka piłka ręczna żegnała Trenera

Cała kielecka piłka ręczna żegnała Trenera

Edwarda Strząbałę żegnało wczoraj kilkudziesięciu byłych zawodników Iskry, Korony i Vive Kielce, między innymi Jan Piotrowicz, Janusz Dziurzyński, Dariusz Wcisło, Krzysztof Latos, Andrzej i Zbigniew Tłuczyńscy, Zdzisław Klimczak, Marek Smolarczyk, Zdzisław Wieczorek, Jerzy Żyła, Marek Kędzior, Wojciech Dębski, Marek i Krzysztof Przybylscy, Jacek i Roman Wołowiec, Krzysztof Dziarmaga, Stefan Tatarek, Wojciech Zielonko, Wojciech Zydroń, Maciej Stęczniewski, Wojciech Wasik, Tomasz Olesiński, Radosław Wasiak, Przemysław Paczkowski, Roman Trzmiel, Zbigniew Wdowicz, były trener reprezentacji Polski - brązowy medalista olimpijski z Montrealu Stanisław Majorek, pochodzący z Opola były reprezentant Polski - olimpijczyk z Moskwy Piotr Czaczka, a Vive Targi Kielce reprezentowali trener Bogdan Wenta oraz Mariusz Jurasik i Sławomir Szmal. Przyjechały delegacje między innymi z Końskich, Mielca i Radomia, gdzie pracował Edward Strząbała.

Edward Strząbała - poznaj sylwetkę

Od trenera Strząbały zaczęła się w Kielcach wielka piłka ręczna. Z jego odejściem kończy się pewna epoka - mówił jeden z najlepszych polskich piłkarzy ręcznych w historii Zbigniew Tłuczyński, wychowanek pochowanego na Cmentarzu Starym w Kielcach Edwarda Strząbały, który zmarł 7 maja w wieku niespełna 74 lat.

Msza pogrzebowa odprawiona została w kościele pod wezwaniem świętego Wincentego Pallottiego na Podkarczówce. Przewodniczył jej ksiądz biskup Marian Florczyk, a razem z nim koncelebrowali ją między innymi ksiądz Jan Oleszko - rektor Klasztoru Pallotynów na kieleckiej Karczówce i ksiądz Krzysztof Banasik - duszpasterz kieleckich sportowców.

- Trumnę otaczają teraz liczne wieńce. Liczę na to, że Pan Bóg da zmarłemu trenerowi wieniec chwały w niebie - mówił ksiądz biskup Marian Florczyk. A ksiądz Krzysztof Banasik w homilii odwołał się do słów z Listu Świętego Pawła do Rzymian: "Nikt zaś z nas nie żyje dla siebie i nikt nie umiera dla siebie". - Trener Edward Strząbała nie żył dla siebie. Żył dla innych. Był oddany rodzinie, zawodnikom, kibicom. Jego życie było służbą drugiemu człowiekowi - mówił ksiądz Krzysztof Banasik.

Na pogrzeb legendy świętokrzyskiej i polskiej piłki ręcznej przyjechały setki jego przyjaciół, byłych zawodników, kolegów z boiska, kibiców, przedstawicieli innych dyscyplin sportu. Kondukt samochodów w drodze z kościoła na Cmentarz Stary przejeżdżał pod eskortą policjantów na motocyklach. - Edek miał pogrzeb jak minister albo biskup, ale całkowicie na to załużył. Przy okazji dziękujemy kieleckiej policji za zorganizowanie zabezpieczenia - mówił Marek Adamczak, znany działacz kieleckiej piłki ręcznej i przyjaciel Edwarda Strząbały.

WIELE MU ZAWDZIĘCZAJĄ

- Z tych, którzy dzisiaj tu przyszli, można by złożyć kilka niezłych drużyn - zauważył mieszkający w Radomiu Dariusz Wcisło, zawodnik Iskry Kielce na przełomie lat 80. i 90., który z kieleckim zespołem prowadzonym przez Strząbałę zdobywał pierwsze mistrzostwo Polski w 1993 roku. - Wielu z nas nigdy by nie trafiło do piłki ręcznej, gdyby nie pan Edward. Bardzo wiele mu zawdzięczamy. Jest mi niezmiernie smutno, że taki człowiek odszedł. Straciliśmy kogoś bardzo wartościowego dla nas i dla naszej dyscypliny - mówił Dariusz Wcisło. - Z naszej drużyny pierwszego mistrza Polski naliczyliśmy dziś na pogrzebie sześciu zawodników. Pozostali są nieobecni, ale usprawiedliwieni, mieszkają daleko, mają swoje sprawy. Ta śmierć tak wszystkich zaskoczyła, że niektórym trudno było się zorganizować i przyjechać do Kielc. Ale dzisiaj wszyscy podobnie cierpimy, bo straciliśmy bardzo bliską osobę. Ten trener zasłużył na wielki szacunek, Kielce mają duże szczęście, że właśnie tu mieszkał taki wspaniały facet, jak Edward Strząbała - dodał popularny "Kazik".

- Śmierć Edka była dla mnie dużym zaskoczeniem i ciosem. Słynął z bardzo dobrego zdrowia, zawsze był pierwszy w bieganiu po górach. Jeszcze po sześćdziesiątce potrafił zaliczyć Kasprowy Wierch. Kiedyś na obozie w Złotowie przepłynął całe jezioro. Pamiętam, że Jurek Melcer go zabezpieczał, żeby nie utonął. Ale dał radę, jak zawsze - wspominał Zbigniew Wdowicz, wieloletni współpracownik Strząbały, kierownik drużyny Iskry w latach 80. i 90.

Edward Strząbała był znany również z wielkiego poczucia humoru, zawsze był duszą towarzystwa, jest bohaterem dziesiątek anegdot.

KOŃCZY SIĘ EPOKA

- Będę go wspominał wspaniale. Był to niesamowity człowiek, człowiek-legenda, człowiek-orkiestra. Zawsze tryskał nieprawdopodobnym humorem, miał też niesamowite zdrowie. Jak jeździł z nami do Zakopanego, to razem z nami zasuwał w górach. Fantastyczna postać. Coś się skończyło, jakaś epoka w piłce ręcznej - powiedział Wojciech Zydroń, były zawodnik Vive Kielce.

- Wiadomość o śmierci Edka była dla mnie wielkim ciosem - mówił Marek Adamczak. - Odeszła legenda. Był nie tylko wielkim trenerem, ale również menedżerem, a przede wszystkim wspaniałym człowiekiem. Nie miał wrogów, potrafił z dnia na dzień zebrać zespół, na tydzień zabrać do Zakopanego i przywieźć zupełnie inną drużynę, chłopaków naładowanych fizycznie i podbudowanych psychicznie. Był też duszą towarzystwa, zawsze uśmiechnięty, lubiany przez wszystkich. Odszedł za wcześnie. Będzie nam go bardzo brakować - dodał Marek Adamczak.

- Od trenera Strząbały zaczęła się w Kielcach wielka piłka ręczna. Z jego odejściem kończy się pewna epoka - mówił Zbigniew Tłuczyński, jeden z wychowanków Strząbały i najlepszych polskich piłkarzy ręcznych w historii. - Dzięki jego wielkiej pracy dzisiaj możemy się spotykać w hali i oglądać mecze na najwyższym poziomie. Miał do zrealizowania jakąś misję i świetnie ją zrealizował. Szkoda, że tak nagle i tak szybko to się skończyło - mówił Tłuczyński - Będzie nam go bardzo brakowało. To jest ojciec kieleckiej piłki ręcznej, z całego serca poświęcał się swojej ukochanej dyscyplinie. Ja też mu bardzo dużo zawdzięczam. To on mnie namówił do szczypiorniaka, wpłynął na moją karierę. Dzisiaj pochowałem praktycznie drugiego ojca, który wiele dla mnie zrobił - ze wzruszeniem dodał Tłuczyński.

W imieniu Związku Piłki Ręcznej Zmarłego pożegnał wiceprezes Marek Werle.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie