Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznali kraj Inków - przeżyli przygodę życia (reportaż)

Paweł WIĘCEK
Aneta i Michał na wielkiej pustyni solnej.
Aneta i Michał na wielkiej pustyni solnej. Archiwum prywatne
Są cali, zdrowi i bardzo zadowoleni. Aneta Popiel i Michał Braun właśnie wrócili z Boliwii. Spędzili tam 9 miesięcy. Opowiedzieli nam o przygodzie swojego życia.
Więźniowie w kryminale, gdzie pracował Michał, wykonują prace stolarskie.
Więźniowie w kryminale, gdzie pracował Michał, wykonują prace stolarskie. archiwum prywatne

Więźniowie w kryminale, gdzie pracował Michał, wykonują prace stolarskie.
(fot. archiwum prywatne)

Jako jedyni biali byli świadkami tajemniczego i mrożącego krew w żyłach pradawnego obrzędu inkaskiego, odprawianego na powitanie lata. Na ich oczach w ruinach świątyni Indianie zamordowali lamę i wyrwali jej serce, które spalili w ogniu w ofierze dla Matki Ziemi.

Aneta i Michał w długą podróż z Kielc do Cochabamby, boliwijskiego miasta, położonego w centrum And na wysokości 2600 metrów nad poziomem morza, wyjechali w październiku ubiegłego roku. "Echo Dnia" objęło ich wyjazd patronatem medialnym. Nasi globtroterzy przez dziewięć miesięcy dzień po dniu relacjonowali swój pobyt w Ameryce Południowej na blogu na naszym portalu. Teraz czas na podsumowanie.

W BOLIWIJSKIM WIĘZIENIU

Do La Paz, najwyżej położonej stolicy na świecie (prawie 4 tysiące metrów nad poziomem morza), dotarli po 30-godzinnej podróży. Stamtąd po dwóch dniach udali się do Cochabamby. - Miasto jest dwa razy większe od Kielc. W bogatej części północnej są wille z basenami i dobre samochody, w części południowej - slumsy i bazary. W supermarketach spotyka się samych białych. To potomkowie kolonizatorów. Na bazarze zaś zakupy robią Indianie. Boliwia jest zresztą najbardziej indiańskim i najbiedniejszym krajem w Ameryce Południowej - mówi Michał.

Przez pierwsze dwa miesiące pracowali poza docelowym projektem. Aneta zajmowała się bezdomnymi kobietami, Michał uczył więźniów obsługi komputera. Boliwijski kryminał w niczym nie przypomina polskiego. - Nie ma cel. Są pokoiki, w których mieszkają więźniowie. Zarabiają, wykonując stolarskie prace. Odwiedzają ich żony z dziećmi, dzieci biegają po więzieniu, czasem zostają na noc - opowiada Michał. - Nie obowiązują tam żadne zasady. Rządzą najsilniejsi, najbardziej wpływowi. Oni wszystko kontrolują. W niektórych więzieniach jest tak, że ludzie płacą policjantom, by ich zamknęli w pokoju, bo boją się, że zostaną okradzeni. To byli przestępcy, którzy popełnili, jak to nazywali, drobne przestępstwa, czyli gwałt i narkotyki - dodaje.

Ponieważ ich organizacja ostatecznie nie wywiązała się z umowy i projekt, w którym mieli pracować, nie wypalił, opracowali własny. - Ofertę przedstawiliśmy czterem największym w mieście uniwersytetom i szkołom licealnym. Zaprosiły nas dwa największe uniwersytety - San Simon i Catholica. U nich robiliśmy warsztaty dla liderów po hiszpańsku, a po angielsku konserwatorium dla studentów o prawach człowieka oraz kulturze i zdrowiu. Zainteresowanie było duże. Szybko złapaliśmy fajny kontakt z ludźmi - wspomina Michał.

Obrzęd zabicia lamy w ofierze dla Matki Ziemi.
Obrzęd zabicia lamy w ofierze dla Matki Ziemi. archiwum prywatne

Obrzęd zabicia lamy w ofierze dla Matki Ziemi.
(fot. archiwum prywatne)

PRZYSMAK ZE ŚWINKI MORSKIEJ

W Cochabambie zamieszkali u boliwijskich rodzin. Jak się okazało, byli to otwarci, rozmowni i pomocni ludzie. - Dzięki nim z tygodnia na tydzień mówiliśmy coraz lepiej, uczyli nas słówek, tłumaczyli wszystko, opowiadali o mieście, o sytuacji politycznej w kraju - mówi Michał.
Szybko znaleźli też nić porozumienia z rówieśnikami. - Wpoili nam zasady, których trzeba się trzymać. Musieliśmy się pilnować bardziej niż w Polsce. Aneta, jako blondynka wśród szatynek była zagrożona. Okradziono nas dwa razy. Dziewczyna sama w nocy nie może tam swobodnie chodzić. Musieliśmy uważać na taksówki, których są dwa rodzaje: oficjalne i takie, którymi ludzie sami wożą na dziko. W te dziewczyny wsiadać nie powinny - wylicza Michał.

Młodzi Boliwijczycy odsłonili przed nimi wszystkie uroki Cochabamby, uznawanej za kulinarną stolicę Boliwii. - Tam spotykają się potrawy z wszystkich regionów. Na ulicach jest mnóstwo jedzenia, wszędzie stoją grille, na których smażą się przepyszne, posiekane krowie serca, podawane z ostrym sosem (anticucho). Często podaje się na jednym talerzu ryż, ziemniaki, frytki i mięso. Najpopularniejszy jest kurczak, bo najtańszy. Na wsiach czasem je się świnki morskie, smażone albo pieczone. Ale najsmaczniejsze jest mięso lamy, podobno bez cholesterolu - opowiada Michał.

Miasto tętni życiem przez 24 godziny na dobę. - Tylko między godziną 12 a 14 robi się pusto. Jest przerwa na obiad. Po pracy do miasta ludzie przychodzą dopiero około godziny 22. Młodzi zaczynają się bawić po północy. Wśród trunków bardzo popularne są piwo, rum z colą, a na wsi chicha, czyli alkohol z gotowanej kukurydzy z cukrem. To jest niezłe, choć każdy przynajmniej raz miał od tego napoju problemy z brzuchem - śmieje się Michał.

Europejczyk, umawiając się na spotkanie z Boliwijczykiem, musi uzbroić się w dużo cierpliwości. - Jest tak, że zanim kolega przyjdzie, z nudów wypije się dwa-trzy piwa. Często trzeba zadzwonić, żeby przypomnieć o spotkaniu. Nie ma umawiania się na następny dzień. Spóźnianie się to cecha narodowa Boliwijczyków - podkreśla.

PRZEZ DŻUNGLĘ I GÓRY

W przerwach weekendowych i świątecznych kielczanie zwiedzili całą Boliwię, od dżungli, przez najwyżej położone na świecie jezioro żeglowne Titicaca, po wielkie pustynie solne. - W dżungli mieliśmy całodniową wycieczkę. W nocy nas okradziono. Jest strasznie gorąco i bardzo wilgotno. Nie wolno tam wejść bez przewodnika, bo można się natknąć na fabrykę kokainy i zostać zastrzelonym - mówi Michał.

Jak przyznaje, ich najciekawszą przygodą było uczestnictwo w rytuale powitania lata według kalendarza Inków, które przypada na 21 grudnia. W maleńkiej wiosce w Andach, gdzie odbywała się ceremonia, bawili się wspólnie z Boliwijczykami i przyglądali się ich religijnym zwyczajom. Złożenie bogom ofiary z lamy nie było najbardziej przerażającym wydarzeniem tego dnia. - W pewnym momencie Anecie do nogawki weszła czarna wdowa, niebezpieczny pająk. Na szczęście nic się nie stało - wspomina Michał.

Kolejnym punktem na mapie ich wędrówki były wielkie pustynie solne. Leżą na wysokości 5 tysięcy metrów nad poziomem morza, dokoła otoczone wulkanami i gejzerami. - To najbardziej niesamowita rzecz, jaką w życiu widziałem. Pustynia soli po horyzont, pokryta cieniutką warstwą wody, która daje efekt lustra - wspomina.

W Potosi, miejscowości, która w XV wieku była największym miastem na świecie, gdzie znajdowały się kopalnie srebra, zaopatrujące w ten kruszec całą Hiszpanię, zeszli właśnie do starych szybów. - Ludzie dalej tam kopią. Aby zwiedzić kopalnię, na bazarze trzeba kupić laskę dynamitu i dać ją górnikom, by pozwolili wejść.

Michał i Aneta pojechali nad jezioro Titicaca, które jest najwyżej położonym akwenem żeglownym na świecie. Popłynęli na Wyspę Słońca, która stanowiła miejsce kultu religijnego Inków. Do dziś stoją tam ruiny świątyń. Spełnieniem jednego z największych marzeń była jednak podróż do Machu Picchu - położonego w Peru największego zachowanego miasta Inków.

Michał do Kielc wrócił w lipcu, Aneta pojechała na stypendium do Stanów Zjednoczonych. - Jesteśmy zadowoleni, że mimo przeszkód, udało się zrealizować cele. Zrobiliśmy projekty sami, bez pomocy organizacji. Ludzie wątpili, czy nam się to uda. Nauczyliśmy się języka na poziomie zaawansowanym, poznaliśmy mnóstwo ludzi, zwiedziliśmy kawał świata, zrozumieliśmy dużo rzeczy. Podróż nas dużo nauczyła i trochę zmieniła. Byliśmy postawieni w bardzo różnych sytuacjach. To nam pomoże w odnajdywaniu się w innych życiowych sytuacjach. - podsumowuje Michał. - We wrześniu, po powrocie Anety, chcemy zorganizować prezentację zdjęć i spotkanie dotyczące naszego wyjazdu. Będziemy również mówić o możliwościach, jakie daje wolontariat - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie