- W połowie 2013 roku dałem oskarżonemu w sumie 40 tysięcy złotych na przechowanie, aby wymienił pieniądze po korzystnym kursie na inną walutę. Do tej pory ich nie odzyskałem - tłumaczył przed sądem jedne ze świadków występujących w procesie 36-letniego kielczanina, któremu prokuratura zarzuca to, że oszukał klientów kantoru na ponad 4,5 miliona złotych.
We wtorek przed Sądem Okręgowym w Kielcach, gdzie toczy się proces 36-latka wysłuchano zeznań kolejnych świadków. Wśród nich była między innymi dyrektor oddziału jednego z banków, który udzielił oskarżonemu kredytu konsumpcyjnego w wysokości 60 tysięcy złotych. Oskarżony zaciągnął kredy na krótko przed zatrzymaniem go przez policję w połowie 2013 roku. Zdołał spłacić tylko dwie raty. Sąd przepytał także sąsiada oskarżonego, który miał mu udzielić pożyczki w kwocie 600 tysięcy złotych. Panowie spisali umowę, ale jako, że oskarżony nie miał wówczas przy sobie dowodu osobistego podpisanie umowy i przekazanie pieniędzy nie nastąpiło. - Później się rozmyśliłem i stwierdziłem, że nie będę jednak pożyczał pieniędzy 36-latkowi. Dysponowałem wówczas takimi pieniędzmi, jakie chciał pożyczyć oskarżony, ale zdecydowałem, że chce je zainwestować w inny sposób - tłumaczył sądowi świadek.
Przed sądem zeznawał także jeden z klientów kantoru 36-latka. Mężczyzna prowadzi firmę sprowadzającą auta z zagranicy. Jak tłumaczył korzystał z usług kantoru 36-latka wymieniając złotówki na inną walutę. W połowie 2013 roku przekazał oskarżonemu najpierw 10, a potem jeszcze 30 tysięcy złotych, które oskarżony miał po korzystnym kursie wymienić na inną walutę. - Przeprowadziliśmy wiele takich transakcji. Ufałem oskarżonemu, nigdy nie było żadnych problemów - wynikało z zeznań świadka.
Kilka dni po umówionym terminie odbioru waluty świadek przyszedł do kantoru oskarżonego, lokal był zamknięty, zaś telefon oskarżonego był wyłączony. - Do tej pory nie odzyskałem tych 40 tysięcy, czuję się pokrzywdzony - mówił w sądzie świadek.
Proces dotyczy sprawy, którą śledczy zajęli się w czerwcu 2013 roku. Według aktu oskarżenia od sierpnia 2009 do czerwca 2013 roku 36-letni kielczanin dopuścił się szeregu oszustw. Jak zapisano, chcąc osiągnąć korzyść przyjmował gotówkę, wykorzystując to, iż inni błędnie oceniali jego kondycję finansową i możliwości zwrotu powierzonych pieniędzy. Rekordzista miał w ten sposób stracić blisko 900 tysięcy złotych. 36-latek nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że przyjmował od kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Część pieniędzy miał wymieniać na inną walutę po korzystnym kursie, a pozostałe kwoty miały wypracowywać zysk lepszy, niż gdyby były lokowane w banku. Oskarżony przyznał w sądzie, że za pieniądze z kantoru i od klientów grał w kasynie i tam dziennie mógł przegrywać do kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Strefa Biznesu: Praca sezonowa. Jaką umowę podpisać?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?