Pracownicy pozwali Wojewódzki Szpital Zespolony w Kielcach i wygrali

- W lutym po fuzji szpitala z Wojewódzkim Specjalistycznym Zespołem Opieki Neuropsychiatrycznej zapewniano nas, że jest dla nas praca. Tymczasem w maju niespodziewanie wręczono nam wypowiedzenia z zapisem, że "nie ma dla nas zadań" - denerwowali się byli pracownicy placówki tuż przed ogłoszeniem wyroku. Bez pracy zostało 14 osób, 12 zdecydowało się wystąpić na drogę sądową.

Wśród nich znalazł się mężczyzna, któremu do nabycia uprawnień emerytalnych został niespełna rok. - Zwalnianie mnie jest łamaniem prawa - denerwował się. Jego i pozostałych pracowników rację uznał sąd, argumentując, że wypowiedzenia nie były właściwie sformułowane. - Pracodawca powinien wskazać konkretną i rzeczywistą przyczynę zwolnienia. Tu tego zabrakło, choć sąd nie podważa, że szpital znajduje się w trudnej sytuacji finansowej - tłumaczył sędzia. - W przypadku zwolnień na stanowiskach wieloosobowych zabrakło jasnych kryteriów doboru zwalnianego pracownika - dodał. Zgodnie z wyrokiem, który nie jest prawomocny, pracownicy mogą wrócić do pracy. - Nie wiadomo, czy po miesiącu znów nas nie zwolnią, tym razem skutecznie - zastanawiali się po wyjściu z sądu.

Dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach Jan Gierada od wyroku nie planuje się odwoływać. - Od początku było jasne, że dla przejętych z WSZON ludzi nie ma pracy. Głęboką restrukturyzację należało zrobić jeszcze przed połączeniem, ale nie doszło do niej. Z żalem musiałem dać ludziom wypowiedzenia - tłumaczy swoją decyzję dyrektor. Na pytanie, kto przygotował wadliwie sformułowane wypowiedzenia, odpowiada, że radca prawny, który także już został zwolniony z powodu braku zadań. - Skoro sąd tak zadecydował, ludzie wrócą do pracy, ale w dalszym ciągu nie wiem, co mieliby robić. To będzie tylko ułamkowe wykorzystanie możliwości pracownika - kwituje podenerwowany Jan Gierada.

Kolejne wyroki w tej sprawie zostaną ogłoszone wkrótce.