W ostatnią środę Urząd Regulacji Energetyki zadecydował, że zakłady energetyczne nie muszą już przedstawiać swoich taryf do zatwierdzenia, czyli krótko mówiąc mogą swobodnie ustalać ceny prądu. Co to dla nas oznacza?
- Formalnie do uwolnienia rynku energii doszło 1 lipca, od tego momentu można dowolnie wybierać dostawcę prądu. W ostatnią środę URE ogłosił natomiast, że rezygnuje z tak zwanej akceptacji taryf energetycznych - mówi Mariusz Goraj z ZEORK SA. - Do tej pory, gdy taka firma, jak ZEORK chciała zmienić taryfę, musiała wystąpić o zgodę prezesa URE. A teraz każda firma będzie mogła sprzedawać prąd po tyle, ile będzie chciała.
- Ceny prądu będą kształtowane przez wolny rynek. Ta firma, która będzie lepiej zarządzana, będzie mogła zaoferować lepszą cenę. W tym momencie trudno mówić o tym, jak zmienią się nasze ceny. Tym bardziej że obecnie ZEORK jest częścią większej całości, Polskiej Grupy Energetycznej. To Zarząd Grupy będzie decydował jakie będą ceny w obrębie Grupy - mówi Mariusz Goraj. - Nowych cenników moim zdaniem nie należy spodziewać się wcześniej niż w połowie grudnia. I wcale nie muszą one oznaczać zmian na niekorzyść klientów.
W PERSPEKTYWIE PODWYŻKI NIEUNIKNIONE
- Decyzja o uwolnieniu cen energii elektrycznej jest moim zdaniem mocno spóźniona o co najmniej kilka lat. Dlaczego? Do tej pory poziom cen prądu był sztucznie utrzymywany. Nie uwzględniano wielu uzasadnionych kosztów. Mówiąc w dużym skrócie to przełożyło się na niedoinwestowanie całej branży energetycznej. Bo nie oszukujmy się, nikt nie będzie inwestował w energetykę, jeśli nie będzie miał zysków na odpowiednim poziomie. A tak właśnie było w Polsce - tłumaczy Piotr Begier, zastępca dyrektora biura Polskiego Towarzystwa Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej.
- Efekt jest taki, że nasze firmy energetyczne mają duże zapóźnienia w porównaniu z unijnymi. Potrzebują inwestycji, a to kosztuje. A kto zapłaci? Niestety, odbiorcy. Oczywiście nie spodziewam się, że firmy podniosą ceny od razu o 20-30 procent. Nikt nie jest wariatem. Ale podwyżki są nieuniknione.
O ILE?
Tutaj pojawia się problem, bo zdaniem specjalistów w tym momencie polski rynek energii jest nieprzewidywalny. Pojawiają się różne szacunki. Część mówi o podwyżce rzędu 5-10 procent w nadchodzącym roku. Ale są i takie prognozy, według których przeciętne gospodarstwo domowe zapłaci rocznie o 160 złotych więcej.
Obecnie odbiorcy prądu z ZEORK SA, którzy zużywają około 2 tysięcy kWh rocznie, płacą nieco ponad 800 złotych. To wciąż jedne z niższych rachunków w Polsce. W niektórych regionach za taką samą ilość prądu odbiorcy muszą płacić rocznie grubo ponad 900 złotych.
Na szczęście można wybierać dostawcę prądu i w tym leży nadzieja - żaden zakład energetyczny nie będzie mógł pozwolić sobie na zbyt wysokie ceny, bo klienci zwrócą się do innej firmy.
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?