MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Prawo na lewo

Monika SYNICA

Zakaz palenia na przystankach autobusowych? Dlaczego nie. Wprowadzono go już, choć nie w Kielcach, ani w żadnym z miast świętokrzyskiego, a w Toruniu. Jak tego typu przepisy egzekwować? No, na pewno jest to trudne, bo żeby taki zakaz zaistniał, trzeba byłoby przy każdym przystanku na stałe postawić patrol strażników miejskich lub policjantów. Podobnie jest z wieloma innymi przepisami, choćby porządkowymi.

O tym, że trudno zmusić właścicieli zwierzaków do sprzątania po ulubieńcach nieczystości, pisaliśmy nieraz. Nakaz jest wprowadzony, a w sklepach można bez trudu zaopatrzyć się w sprzęt do sprzątania, ale...

- Owszem może się zdarzyć, że przechodzący patrol zauważy "wykroczenia" psa, ale to naprawdę tylko przypadkiem - mówi Władysław Kozieł, komendant Straży Miejskiej w Kielcach. - Przecież strażnicy lub policjanci nie będą chodzić za kimś spacerującym z psem, tylko po to, aby zaobserwować, czy zwierzak w końcu kucnie, zrobi kupkę i czy jego właściciel to posprząta. Wszystko zależy od kultury właściciela.

Podobnie jest z zakazem wypuszczania psów na spacer luzem, czyli bez kagańców i smycz. W odosobnionym miejscu można zwierzaka spuścić ze smyczy, ale podczas spaceru nie. W autobusach psy powinny mieć ponadto założone kagańce, ale kto o tym pamięta? Gdyby wszyscy stosowali się do takich nakazów, nie byłoby pewnie przypadków pogryzień.

- Czasem ludzie tłumaczą się, że o jakimś przepisie nie wiedzieli, ale czasem jest i tak, że doskonale go znają, tyle że lekceważą - twierdzi komendant Kozieł. - Ilu nie dalibyśmy mandatów za złe parkowanie, to i tak pojawi się kolejny kierowca, który wjedzie na zieleniec. Podobnie jest z zakazem spożywania alkoholu w miejscach publicznych. W ubiegłym roku daliśmy za to wykroczenie blisko tysiąc mandatów. Pomogło? Nie.

Sztandarowym przykładem często łamanego przepisu jest zakaz rozmawiania przez "komórkę" w trakcie prowadzenia samochodu. Zapominają o nim wszyscy i widok kierowcy ze słuchawką przy uchu to codzienność.

Na ulicy NIE, w bramie TAK

O tym, jak potrafi być bezsensowne polskie prawo, mówi znany kielecki mecenas Kazimierz Ujazdowski: - Niejasność polskiego prawa dotyczy nie tylko spraw drobnych, wykroczeń. Wystarczy wspomnieć, że w Polsce karalne jest czerpanie korzyści materialnych z prostytucji, ale sama prostytucja nie. Nie wolno otwierać "domów uciech", ale agencje towarzyskie powstają, jak grzyby po deszczu. Najbardziej dotkliwe są jednak dla obywateli luki w prawie o wykroczeniach. Przykład? Nie wolno pić w miejscach publicznych, ale wolno w bramach, bo one nie są uznane za miejsca publiczne. Psy mają mieć smycze i kagańce, ale niech ktoś to prawo zastosuje na wsiach, gdzie psy biegają samopas. Czy ta zasada dotyczyć ma tylko "miejskich" psów? Nie wolno śmiecić na przystankach autobusowych, tylko nikt nie określił, co to naprawdę jest "przystanek" w pojęciu prawa. Czy to jest tylko sama wiata, jeden metr czy dwa od przystanku? A już trzy metry dalej można rzucać papiery? Co tak naprawdę oznacza stwierdzenie "zakłócenie ciszy nocnej" - czy to zakaz wrzasków po godzinie 22 tylko w blokach, czy również w domkach jednorodzinnych? To jest tworzenie prawa niewykonalnego, co prowadzi generalnie do anarchii. Obywatel powinien mieć jasno, praktycznie określone zasady współżycia społecznego, dokładnie sprecyzowane, co wolno, a co nie. Bo inaczej uzna, że prawo jest nieżyciowe i przestanie się nim przejmować.

/AO/

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie