Tak źle chyba nie będzie, ale po opuszczeniu widowni niejeden rodzic poważnie zastanowi się nad swoją rolą i motywami, dla których rodzicem postanowił zostać. Ile było w tym egoizmu, chęci posiadania swojego własnego człowieka – takiego do kochania, otaczania opieką i…tresowania?
Twórcy spektaklu stawiają przed widzem bohatera – monstrum w przeróżnych odsłonach. Zagubiony, zbuntowany Pinokio musi, niczym marionetka, wykonywać polecenia rodziców. Tu relacje rodzinne naznaczone są konwencjami. Jak zdjęcie - to uśmiech, jak rozstanie – to płacz. Bo rozstanie nastąpić musi. Dziecko „dane” jest tylko na chwilę, by później żyć własnym życiem. A co, jeśli rodzic – stwórca powoła do życia twór z różnych względów nieprzystający do świata? Nieświadomie skarze go na mękę przebywania wśród tych, którzy go nie akceptują i których on zaakceptować też nie może? I co czeka dziecko w rzeczywistości, która ocieka sztucznością? Pojawia się też kusząca wizja indywidualnego zaprojektowania człowieka, wcale nie tak nierealna…
Dawno nie widziałam spektaklu, którego treść byłaby tak spójna z formą. Zlepek odprysków słownych, muzycznych, scenograficznych pozwala widzowi złożyć się w emocjonalnie i zmysłowo odbieraną całość, w coś powstające z niczego. Coś przez duże „C”. Takie teatralne dziecko, które może drażnić (oczy i uszy), ale fascynuje swoją osobnością.
Nie sposób nie wspomnieć, że oprócz czwórki aktorów na scenie jest też piąty, który spektaklowi nadaje ton – niepokojąca muzyka wydobywająca się z nietypowego instrumentarium, niejednorodna, chaotyczna, momentami zabawna, wyraźnie odpowiadająca konceptowi sztuki. To ona sprawia, że na scenie Kubusia widzimy horror, wodewil, koncert punkrockowy. I też ona ten eklektyzm spaja.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?