Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przetrzymywali go na lotnisku

Redakcja
- Podczas świat Leszek Kominek robił sobie pamiątkowe zdjęcia z rodziną. Nie przyszło mu do głowy, żeby sprawdzić, czy w jego nowym paszporcie nie ma jakiejś fuszerki.
- Podczas świat Leszek Kominek robił sobie pamiątkowe zdjęcia z rodziną. Nie przyszło mu do głowy, żeby sprawdzić, czy w jego nowym paszporcie nie ma jakiejś fuszerki. archiwum
Straż Graniczna podejrzewała, że sfałszował paszport. Zamiast odlecieć do Hiszpanii, musiał przez wiele godzin koczować z maleńkim dzieckiem na lotnisku.

- Potraktowali syna jak przestępcę, nie pozwolili wyjechać z kraju, przez wiele godzin trzymali z maleńkim dzieckiem na lotnisku. A przecież on nic złego nie zrobił! - płakała w słuchawkę matka Leszka Kominka, którego paszport nie spodobał się straży granicznej na Okęciu w Warszawie.

Leszek Kominek kilka lat temu wyjechał z rodzinnej wioski Rybitwy, w gminie Połaniec, do Hiszpanii. Za pieniędzmi. Pod koniec ubiegłego roku postanowił przyjechać na krótki urlop do kraju. Zamarzyły mu się święta z rodziną, no i czas był najwyższy na złożenie wniosku o nowy dowód osobisty, z którym można swobodnie podróżować po krajach Unii Europejskiej.

Na razie jednak musiał posługiwać się paszportem. Ponieważ ten, który miał od dziewięciu lat, był uszkodzony, zgłosił się z nim do polskiej ambasady w Madrycie. Tam zaproponowano mu wyrobienie tymczasowego dokumentu, ważnego rok, a pozwalającego na przyjazd do Polski. Przy okazji wyrobił polski paszport dla ośmiomiesięcznej córki. W podróży towarzyszyła mu też matka dziecka, Peruwianka, z którą jest w nieformalnym związku.

Kim pan naprawdę jest?

Ani przy wylocie z Hiszpanii, ani już na lotnisku w Warszawie nikt nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń do wyrobionego w Madrycie dokumentu. Jednak gdy po miesiącu wracał do Madrytu, pojawił się problem.

- Pożegnałam się już z nimi, poszli za bramkę, ale jakby tknięta jakimś przeczuciem, odwróciłam się jeszcze raz i zobaczyłam, że przy synu stoi strażniczka, coś sobie przez dłuższy czas wyjaśniają - opowiada Leokadia Kominek, matka pana Leszka. - Wróciłam, aby się dowiedzieć, o co chodzi. Okazało się, że straż graniczna zabrała synowi paszport. Podejrzewali, że może być fałszywy!

Leszek Kominek został zatrzymany dla wyjaśnienia sprawy, a tymczasem zbliżał się termin odlotu. Peruwiance z ośmiomiesięcznym kazano z dzieckiem wsiadać do samolotu. Towarzyszący jej Polacy zaprotestowali, bowiem po wyjeździe z naszego kraju miałaby problemy. - Ona ma paszport peruwiański, dziecko polski. Zgodnie z hiszpańskim prawem nie może z nim podróżować bez zgody ojca - twierdzi pan Leszek.

Na szczęście udało się wycofać bagaże i wszyscy razem czekali na wyjaśnienie sprawy. - Po prawie pięciu godzinach przyszła do mnie pani, która zatrzymała paszport. Towarzyszyli jej dwaj panowie. Jeden z nich powiedział, że jak się nie przyznam, skąd mam ten paszport i kim jestem naprawdę, ma prawo mnie zatrzymać na trzy miesiące - opowiada Leszek Kominek. - Pomyślałem, że oszalał, zacząłem się śmiać, za co zostałem zrugany. Zapytałem, czy tak trudno skontaktować się z Madrytem albo z polskim urzędem, gdzie można potwierdzić moją tożsamość. Potem wprowadzono mnie do jakiegoś pomieszczenia i zamknięto na klucz. Po jakimś czasie usłyszałem, że jest odpowiedź z Madrytu i mnie wypuszczą. Towarzysząca mi matka napisała oświadczenie, że jestem jej synem. Mój paszport został zatrzymamy, a mnie kazano jechać do domu i czekać na zawiadomienie z prokuratury, gdzie ma trafić moja sprawa.

- Wróciliśmy do Rybitw potwornie zmęczeni, po ponad dwudziestu godzinach spędzonych w ogromnym stresie. Bilety na samolot przepadły. Najbardziej żal mi było ośmiomiesięcznej wnuczki i jej matki, która nie zna polskiego i zupełnie nie widziała, co się wokół niej dzieje - mówi pani Leokadia.
W ręce eksperta kryminalistyki

Paszport trafił najpierw do laboratorium kryminalistycznego. Pogranicznicy nie mieli wątpliwości, iż jest to konieczne.

- Kontroler, który dokonywał odprawy paszportowej stwierdził, że folia zabezpieczającą stronę z danymi personalnymi zawiera wady, wskazujące na sfałszowanie tego dokumentu. Gdyby polska Straż Graniczna nie zakwestionowała tego paszportu, podróżny miałby kłopoty przy wjeździe do Hiszpanii - tłumaczył nam Wojciech Zacharjasz, rzecznik prasowy Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej.

Wyraził też "ubolewanie" z powodu kłopotów, jakie spotkały Leszka Kominka, ale jednocześnie zapewnił, że nie wynikały one "z błędu, złej woli czy nieprawidłowości działania funkcjonariuszy Placówki Straży Granicznej Warszawa-Okęcie". Aby sprawdzić tożsamość podróżnego i sam dokument, kontaktowano się z Konsulatem RP w Madrycie oraz ze Świętokrzyskim Urzędem Wojewódzkim w Kielcach. A to zajęło sporo czasu. Okazuje się też, że "Pan Leszek Kominek nie był zatrzymany, lecz w związku z zaistniałą sytuacją przerwano mu podróż"…

- Nie podważając prawdziwości słów pana Kominka dotyczących zachowania funkcjonariuszy, informuję, że z rozmów przeprowadzonych z kontrolerami biorącymi udział w zdarzeniu nie wynika, by zachowywali się nagannie wobec podróżnego. Niemniej komenda placówki zwróci uwagę wszystkim funkcjonariuszom na należytą, grzeczna, rzeczową i profesjonalną obsługę podróżnych - zapewnił nas Wojciech Zacharjasz.

Dowód niewinności

Badanie paszportu trwało dość długo, ale wynik ekspertyzy speców od kryminalistyki był jednoznaczny: "Widoczne w polu odczytu OCRB zniekształcenia liter są wynikiem ręcznego uzupełnienia brakujących (niewydrukowanych) elementów liter, cyfr 0 i znaków przy użyciu innego niż toner środka kryjącego. Należy stwierdzić, iż wyżej wymienione uzupełnienie zostało dokonane po spersonalizowaniu dokumentu i przed przytwierdzeniem folii zabezpieczającej do powierzchni strony z danymi personalnymi".

Te fachowe określenia są dowodem niewinności Leszka Kominka. - Potwierdzono, że paszport jest autentyczny, a budzące największe podejrzenia ubytki tekstu są wadą techniczną dokumentu. Wynika z tego, że wina jest po stronie podmiotu wydającego dokument - przekazał nam Wojciech Zachariasz i poradził: - Ten pan powinien zwrócić się do nas o wyciąg z opinii biegłego laboratorium kryminalistycznego. Wtedy będzie mógł wystąpić do konsulatu w Madrycie o rekompensatę z tytułu kłopotów i strat, na jakie został narażony podczas podróży z paszportem wydanym przez tę placówkę.

Dyplomatyczne uniki

Jednak Wydział Konsularny Ambasady RP w Madrycie wcale nie poczuwa się do winy.
- Technika wydruku paszportów tymczasowych, stosowana przez nasz wydział do 16 listopada 2007 roku, zmuszała niekiedy do dokonywania ręcznie drobnych poprawek zwykłym ołówkiem w paszportach, na pasku kontrolnym zwanym OCRB, w celu zaakceptowania przez czytnik systemu komputerowego i przyjęcia paszportu do ewidencji wydrukowanych paszportów tymczasowych - wyjaśnia Czesław Barański, kierownik Wydziału Konsularnego. - Przyczyną takiego działania była wyeksploatowana drukarka paszportowa, używana od kilkunastu lat przez Wydział Konsularny.

Jednak zdaniem przedstawiciela konsulatu, wyeksploatowana drukarka nie miała nic wspólnego z perypetiami Leszka Kominka. - Co najmniej setka innych posiadaczy naszych "poprawionych" paszportów tymczasowych podróżowała i podróżuje bez przeszkód - twierdzi Czesław Barański i dodaje dyplomatycznie: - Uszkodzenia folii prawie na pewno nie powstały w wyniku wady technologicznej samego paszportu, gdyż nie słyszałem wcześniej o podobnym przypadku, a więc nie zawinił tu ani producent książeczki paszportowej, ani jego wystawca.

Umywają ręce

Jak widać, nikt nie poczuwa się do winy za to, co się stało na lotnisku w Warszawie. Ani Straż Graniczna, ani Wydział Konsularny w Madrycie. Ani Leszek Kominek, który tak zaufał państwowym urzędnikom, że nie sprawdził w nowiutkim paszporcie, czy przypadkiem nie ma tam jakiejś fuszerki. A powinien, bo jak twierdzi Straż Graniczna, ma taki obowiązek. - Posiadanie dokumentu o cechach prawidłowości jest obowiązkiem jego właściciela i jak ilustruje powyższe zdarzenie, w jego interesie - poucza Wojciech Zacharjasz.

- Gdybym wiedział, że coś jest nie tak z moim paszportem, nie wybierałbym się w podróż, która zamieniła się w koszmar. I tak ma wyglądać nasze wejście do strefy Schengen, które znosi kontrolę osób przekraczających granice między państwami należącymi do tego układu? - pyta z goryczą Leszek Kominek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie