To był nie lada wyczyn. Kielczanin Mariusz Witecki i od ponad roku mieszkający w Kielcach Jacek Morajko w mistrzowskim stylu odjechali rywalom. Na trasie wokół Masłowa razem przyjechali na metę trzymając się za ręce.
Tuż przed "kreską" minimalnie do przodu wysunął się Jacek Morajko i jemu przypadł medal z najcenniejszego kruszcu. - Ja już zdobyłem "złoto" na tej trasie w 2006 roku, więc sprawiedliwiej było, żeby teraz sięgnął po nie Jacek. Zresztą on był silniejszy, zasłużył na ten tytuł - powiedział Mariusz. - Jesteśmy dumne ze swoich mężów, rzeczywiście super rozegrali ten wyścig - z zadowoleniem mówiła Karolina, żona Mariusza.
MIELI SZCZĘŚLIWĄ RĘKĘ
Jacek i Mariusz od lat są dobrymi przyjaciółmi. Razem uczyli się w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Żyrardowie, a później ścigali się we Francji. Przyjaźnią się też ich żony - Honorata i Karolina. - Chodziłyśmy do plastyka, cały czas byłyśmy w kontakcie. W końcu nasze drogi, to znaczy moja i Jacka, też musiały się zejść - z uśmiechem mówi Honorata, absolwentka Politechniki Świętokrzyskiej.
Jak się poznali? Przez kilka lat Jacek przyjeżdżał do Kielc w odwiedziny do Mariusza. Wszystko zmieniło się niespełna trzy lata temu, kiedy poznał tu Honoratę. - Od razu wiedziałem, że to jest ta osoba, na którą czekałem - stwierdza nasz olimpijczyk z Pekinu. - Mieliśmy szczęśliwą rękę. Nadajemy się na swatów - uśmiecha się Karolina.
PIERWSZE ROCZNICE ŚLUBU
Honorata i Jacek w listopadzie będą obchodzić pierwszą rocznicę ślubu. A miesiąc wcześniej, w październiku, minie rok, gdy sakramentalne "tak" powiedzieli sobie Karolina i Mariusz. -Tak się składa, że my prawie wszystko robimy w tym samym czasie, nawet stan kawalerski porzuciliśmy w podobnym terminie - mówi Mariusz.
To że Jacek przeprowadził się do Kielc, było im na rękę. Razem trenują, przygotowują się do kolejnych ważnych startów grupy Mróz-ActiveJet, której są czołowymi kolarzami. - Znamy się prawie 15 lat i rozumiemy bez słów. Kiedy jesteśmy na treningu, jedziemy jedną godzinę, drugą, to czasem nie musimy nic mówić, wiadomo o co chodzi - stwierdza Jacek.
Teraz są "na topie", bo na rundach wokół Masłowa pokazali klasę i sięgnęli po dwa najcenniejsze medale. Czy nasze życie się zmieniło? - Nie, w poniedziałek wstałem rano i trzeba było iść po bułki do sklepu - z uśmiechem mówi Jacek. - Ale satysfakcja jest duża, dla takich chwil warto trenować - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?