Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psy są do kochania

Lidia Cichocka
Pani Halina Zegadło-Obara i polskie owczarki nizinne - psy o wspaniałym charakterze i niecodziennych gustach kulinarnych.
Pani Halina Zegadło-Obara i polskie owczarki nizinne - psy o wspaniałym charakterze i niecodziennych gustach kulinarnych. D. Łukasik
W naszym regionie mieszkają świetni hodowcy i piękne, obsypane nagrodami psy. Oto niektórzy z nich oraz ich pupile.

WIELKI JAMNIK

Potężny rhodesian ridgeback zjawił się w domu państwa Sobierajewiczów jako owoc kompromisu. - Żona Ewa, chciała mieć jamnika, a ja zawsze miałem słabość do dużych psów - mówi pan Piotr, dyrektor kieleckiej gazowni. Chociaż Ebro nie przypomina w niczym jamnika to wzrostu i masy odmówić mu nie można. - Jednak to była nasza wspólna decyzja. Razem przeglądaliśmy album z rasami i razem zwróciliśmy na niego uwagę.

Na Ebro czekali kilka miesięcy, bo osiem lat temu rhodesiany to nie były popularne w Polsce psy. Czas oczekiwania skracali szukając informacji o tej rasie, a te nie były zachęcające. Wszyscy podkreślali ich chęć do dominacji. - Gdybym nie miał doświadczenia z innymi dużymi psami może bym i zrezygnował - mówi pan Piotr. - Ale tak pojechaliśmy po naszego maluszka do Gdańska. Ebro miał 8 tygodni i nie był okruszkiem, ważył 9 kg, teraz waży 48.

Pierwszą noc pies płakał, ale kolejne były już spokojne. Kiedy podrósł poszedł po nauki do psiej szkoły. - Różnica była ogromna - podkreśla właściciel. - Dzięki szkoleniu pana Połoski pies jest posłuszny, chociaż kiedy poczuje świeży trop sarny czy zająca trudno go przywołać, instynkt jest w nim o wiele silniejszy. Ebro jest bardzo zwinny, szybki, ale chyba nigdy nie udało mu się niczego dopaść
Pies lubi ludzi, chętnie przebywa w ich towarzystwie, lubi też inne zwierzęta, pod warunkiem, że nie jest to duży pies. Na koty nie zwraca uwagi, jeśli nie uciekają. Wtedy zamienia się w łowcę.
- Kiedy kupowałem Ebro prosiłem o psa, którego będę mógł pokazywać na wystawach, bo dzięki znajomym połknąłem tego bakcyla - przyznaje pan Piotr. Na pierwszą wystawę pojechali, kiedy Ebro miał 9 miesięcy. - W Poznaniu zaliczyliśmy porażkę, ale potem było lepiej. Rzadko kiedy Ebro nie znajdował się w pierwszej trójce. Niedzielna, kielecka wystawa będzie 91 naszym pokazem - przyznaje pan Piotr. - Byliśmy dwa razy w Gibraltarze, w Barcelonie - odpowiada pytany o najdalsze wystawy. W San Marino mają zaprzyjaźniony hotel, w którym nocują. Pies lubi jeździć i pokazywać się na ringu, chociaż czasami jest to kłopot dla właściciela.- Pamiętam jak w Luksemburgu musiałem zrobić 21 okrążeń wokół ringu, zazwyczaj wystarcza 5 -6. Miałem naprawdę dosyć, bo z rhodesianami trzeba biegać w dobrym tempie, to nie spacerek.

Ebro jest obsypany nagrodami ma tytuł Interchampiona, jest też Championem Polski, Czech, Węgier, wygrał klubową wystawę w Danii gdzie miał kilkuset konkurentów, jest również najpiękniejszym psem krajów basenu Morza Śródziemnego.

- Jeżdżenie po wystawach, to mimo kosztów i wysiłku frajda - przyznaje pan Piotr. Teraz w Kielcach startują towarzysko nie licząc na medal, bo konkurencja jest ogromna. - Za dwa miesiące Ebro przechodzi do klasy weteranów i jeszcze powalczymy o trofea, w jego obecnej klasie pora na młodszych.

Na co dzień ten utytułowany pies jest wyprowadzany pięć razy dziennie na spacer, razem z panem jeździ też za miasto by wyszaleć się na łąkach z dala od ludzi i psów, bo jego wygląd robi wrażenie. Zwłaszcza sierść na grzbiecie zawsze podniesiona wygląda jakby pies był zły, a to nieprawda.

FRANCUZ Z TEMPERAMENTEM

- Francuz musi taki być - mówi Anna Kuszewska-Szperl, kiedy kilka psów rzuca się na gości witać. Wspinają się po nogach, odbiegają by wrócić jeszcze szybciej, kolejny raz i kolejny. W oczach się troi, bo psów jest osiem. Zmusić to towarzystwo by spokojnie usiadło nie sposób. Nawet poważniejszej rottweilerce Romie udziela się radosny nastrój i ona chce galopować, ale spotkanie z taką masą, nawet najbardziej łagodną i wesołą, nie wróży nic dobrego.

- Dlatego mamy buldogi francuskie - wyjaśnia pani Ania. - Wesołe, mniejsze, łatwiejsze w prowadzeniu.
Wcześniej przez wiele lat hodowała rottweilery. Kiedy jakiś pies pogryzł dziecko do niej dzwonili dziennikarze, jak do eksperta od tej rasy. A francuza zapragnął mieć mąż Andrzej. To miłość jeszcze ze studiów, dlatego, kiedy Szperlowie postanowili kupić mniejszego psa wiadomo było, że będzie to buldog francuski. Pierwsza w domu zjawiła się Margot z Gdańska. I to ona ma przywilej spędzania wieczorów na kolanach pana domu, zresztą na każde kolana wskakuje chętnie, kiedy w ręce pojawia się jedzenie. Lubi też wpakować się do łóżka. Tytułów na wystawach zdobyła kilka, ale nie powalała sędziów urodą. Ojcem jej dzieci został Drupi, uroczy wesołek spod Rzeszowa.

- Drugiego dostałam w prezencie, bo kiedy jego pani przyjechała do nas obejrzeć szczeniaki zaproponował, że go tutaj zostawi.
Drupi chętnie jeździł na wystawy. - To siła spokoju - śmieje się pani Ania.- Dziewczyny nie przepadają za tymi wyjazdami a on jeździ wszędzie chętnie. I podoba się - jest Championem Polski, Championem Rosji. Jego córka Annie (kolejna suczka w hodowli) jest jak tata, to samo umaszczenie, tylko drobniejsza. W czerwcu Margot urodziła 5 szczeniaków. - Trzy doby czuwałam nad tym najmniejszym, żeby przeżył - mówi właścicielka. Trzeba było dostawiać do cyca, uważać żeby się nie udusił, ale dzisiaj galopują po ogrodzie walcząc o zabawkę. Z tej gromadki w domu zostanie tylko Brigitte Bardot - najdrobniejsza, Beatrix pojedzie do Anglii. Wczoraj do Gdańska wyjechał jedyny piesek z tego miotu. Żadnego z psiaków nie zobaczymy na najbliższej wystawie w Kielcach, bo są za młode, brakuje im dwóch dni by pokazać je na najmłodszej z klas.

- To są psy do kochania - mówi o swoich pupilach pani Anna. - Co prawda rottweilery są mądrzejsze, uczą się szybciej, ale te mają tyle wdzięku. Z pewnością nie są głupie, doskonale wiedzą czego się od nich chce, ale jak koty - zrobią coś, jeśli będą chciały.

Na spacerach, a wyprowadzane są codziennie, pan domu prowadzi Romę i Drupiego, a pani resztę. Drupi uwielbia jeże, jeśli spotka jakiegoś delikatnie bierze w pysk i ucieka, wie bowiem, że robi źle. Biegają za nim ludzie i reszta gromady. Bo buldożki są jak torpedy, bardzo żywiołowe i radosne. - Ale taki ma być francuz - podkreśla pan i Anna. - Za to go kochamy.

PSY, KTÓRE LUBIĄ TRUSKAWKI

Nie tylko zresztą truskawki, tak samo jabłka, surową marchew czy ziemniaki.- Zwłaszcza te z pola, świeżo wykopane - zapewnia Gabriela Obara.- Te są najbardziej chrupiące i trzeba psy pilnować by się nie przejadły.
Wielbicielami jarzyn są pony - polskie owczarki nizinne. Pierwszy pies tej rasy został kupiony przez Obarów dokładnie 20 lat temu. Miał być towarzyszem dla mieszkających na wsi dziadków. - Wzięłam pierwszego pony, jaki się nadarzył.

Wystawa psów w niedzielę

Wystawa psów w niedzielę

40 jubileuszowa Krajowa Wystawa Psów Rasowych odbędzie się w halach Targów Kielce w niedzielę, 16 listopada. Zaprezentowanych zostanie ponad 1700 psów 180 ras.

Wiedziałam, że będzie miał dobry charakter - mówi pani Gabriela. - Ale Jarys zaskoczył nas. Był fantastyczny, tak otwarty, kontaktowy, pogodny, że wszyscy go pokochali. On błyskawicznie nauczył się domowników i dobrze wiedział, na co może sobie pozwolić. Dziadek miał zwyczaj oglądać wiadomości telewizyjne, jeśli tylko spóźnił się minutę pies zajmował jego krzesło. Dziadek się uśmiechał i brał drugie.
Jarysa zaczęła pokazywać na wystawach za namową znajomych, Rzeczywiście okazało się, że pies jest piękny, chociaż za bardzo wyczesany. - Gdy myśleliśmy o owczarku nizinnym baliśmy się kłopotów z sierścią, okazało się jednak, że czesanie to bardzo fajna zabawa i chętnych było więcej niż potrzeba.

Jarys dostał tytuł Championa Polski, zwyciężył na prestiżowej wystawie w Poznaniu i to u ostrej sędziny z Belgii. Miał piękne szczeniaki.

- Nasza rodzina nie wyobraża sobie, że można żyć bez psów. One były zawsze - mówi pani Gabriela.- Także wystawy to fantastyczna okazja do spotkania ludzi o podobnych zainteresowaniach. A ja chciałabym by linia Jarysa rosła, bo to był naprawdę świetny pies.

Dlatego sami chcieli szczeniaka, którego ojcem był Jarys. Chcieli, ale z ostatniego miotu po nim urodziły się same suczki. Wzięli, więc Jaryskę, która także dochowała się pięknych dzieci. Sama obdarzona urodą bez trudu została Championem Polski.

- Uważaliśmy, że trzy pony w domu to wszystko. Więcej nie będziemy w stanie uczesać, ale wkrótce zjawiły się kolejne. Na kupno Nutki decydowałam się kilka tygodni. Tłumaczyłam sobie i pozostałym domownikom, że to nie ma sensu, aż w końcu pies został zaklepany przez kogoś innego, a ja zaczęłam o niego walczyć. Nigdy nie walczyłam tak o żadnego psa i udało się. Zostałam właścicielką Nutki z Armii Zbawienia. Potem jeszcze raz przyszło mi o nią walczyć, gdy dostała odkleszczowej babeszjozy. Lekarze nie dawali jej szans, ale zaparłam się. Po leczeniu przez miesiąc musiałam trzy razy dziennie podawać jej kroplówki. Pies był tak cierpliwy, że godne to podziwu. Kiedy spóźniałam się sam kładł się na miejsce i czekał.

Nutka jest także pięknym psem - ma tytuł Interchampiona, po badaniach, gdy okazało się, że jest zdrowa zdecydowali się na szczeniaki. - Liczyłam, że tak jak matka urodzi góra dwa psy a ich było 5. Jedna suczka pojechała do Gdańska, pozostałe też mają lokalizacje, ale to jeszcze nie są ostateczne decyzje.

Bo zanim pies wyjdzie z domu pani Gabriela musi poznać przyszłych właścicieli i charakter psa. - Muszą ich dopasować, by psy i ludzie byli ze sobą szczęśliwi. Suczka z największym temperamentem musi trafić tam gdzie będzie miała dużo pracy i ciągle nowe wyzwania, siła spokoju pojechała do Gdańska, gdzie już jest jeden pies z tej samej hodowli. Chętni na polskie pony czekają w Austrii i Czechach.
- Staram się trzymać psy do 9 tygodnia by nauczyły się jak najwięcej od matki - wyjaśnia. - Uczę je sama prostych komend stosując nie kary, a wzmocnienie pozytywne. To działa.

Psy pani Gabrieli mają niecodzienną dietę. Oprócz mięsa i kości zjadają warzywa. Lubią marchew, jabłka, buraki. Niektóre przepadają za marchwią, inne za truskawkami. Borówkę amerykańską trzeba przed nimi grodzić, bo nie zostałby nawet jeden owoc, truskawki wolą mieć podane niż zbierać samemu. - One zresztą zjedzą wszystko, nawet kurom jedzenie by wyjadły, gdyby tylko pozwolić.
Nutki najprawdopodobniej nie zobaczymy w tym roku na wystawie. - Pracuję na głównym ringu i nie mam serca przywieźć psa po to, by cały dzień spędził w klatce. Szkoda mi go, ale na wystawy będziemy jeździć. Warto propagować ród Jarysa, to był wspaniały pies - mówi Gabriela Obara.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie