MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Puzderkowe zauroczenie małżeństwa z Kielc. Zebrali 600 niezwykłych eksponatów (zdjęcia)

Redakcja
Kolekcja zebrana przez Stanisława Dzikowskiego i jego żonę Janinę zachwyca urodą. Małżeństwo z Kielc opowiedziało nam o swej niezwykłej pasji. Są bardzo różne: w kształcie serduszek, skrzynek, jajek, ale także samochodów, zwierząt, mebli. Puzderka gromadzone przez byłego wojskowego Stanisława Dzikowskiego i jego żonę Janinę zachwycają urodą. Kolekcja mieszkającego w Kielcach małżeństwa liczy aż 600 eksponatów. Jak to się stało, że wojskowy zbiera puzderka - cacka przeznaczone dla kobiet? Stanisław Dzikowski uśmiecha się. - Od wojska właśnie. Pojechałem na pokojową misję do Jugosławii i tam poznałem Juro. Nasz posterunek w Krajinie był niedaleko jego domu. Wiadomo w czasie wojny wyłączono więc prąd a Juro miał niewielki zakład. Potrzebował coś pospawać, żona chciała zrobić pranie. U nas na posterunku były generatory prądu więc pożyczałem ten prąd Juro - opowiada pan Stanisław. - Poznałem jego rodzinę. Pan Stanisław spędził nawet w domu Juro Boże Narodzenie. Został zaproszony do stołu. Święta były prawosławne, inne niż u nas, ale równie serdeczne i ciepłe. Mimo wojny, która toczyła się obok. - Tam na święta piecze się specjalny chleb i na dobrą wróżbę wkłada się do niego dinara. Kto trafi na kromkę z dinarem ma mieć szczęście. I ja trafiłem na taką kromkę. Kiedy wracałem z misji do kraju Juro podarował mi trzy puzderka. Jego żona trzymała w nich biżuterię, jakieś wonności. Podziękowałem, przekazałem żonie, jako sentymentalną pamiątkę, ale nie myśleliśmy o kolekcjonowaniu ich. Co prawda oboje zaczęli zwracać uwagę na puzderka i do domu trafiały kolejne. - Bodźcem była kolekcja scen na porcelanie, którą miała jedna z naszych znajomych. Pomyśleliśmy, że skoro ona może, to i my spróbujemy. Sprzyjające do zbierania cacek z całego świata były misje, na które jeździł pan Stanisław. - Trafiałem w różne regiony i zawsze starłem się przywieźć coś nowego. W Iraku nie można było wychodzić poza bazę, o odwiedzaniu sklepów nie było mowy, ale sklepik działał na terenie bazy amerykańskiej. Wystarczyło powiedzieć jego właścicielowi co cię interesuje a ten wyciągał choćby spod ziemi szukaną rzecz. Podobnie było w czasie pobytu na półwyspie Synaj. - Często odwiedzałem sklepik Syryjczyka Zjada. Jeśli nie było w nim tego, czego szukałem właściciel częstował herbatą, kazał siadać a rodzinę wysyłał na poszukiwania. Stamtąd nigdy nie wychodziło się z pustymi rękami. Z półwyspu pochodzą też puzderka produkowane przez Beduinów, niepowtarzalne: srebrne z lusterkami i kolorowymi szkiełkami. Pobyty na Bliskim Wschodzie nauczyły pana Stanisława targowania się. - Przecież na suku nie wypada kupić za wywoławczą cenę, to obraza dla sprzedającego. Targować się trzeba, to cała sztuka wzajemnego przekonywania. Stamtąd też można przywieźć wszystko o czym się marzy. Bazar w Damaszku to 7 kilometrów pod dachem i niezliczona ilość straganów obok. Łatwo się w tym zgubić. Z misji po świecie zostali znajomi, siostra z Caritasu, która w Jerozolimie czasami wyszukała coś ciekawego. - Teraz także mam siostrę Różę, która pisze, że ma dla mnie puzderka, ale zapowiada, że ich nie wyśle, czeka aż ją odwiedzimy - mówi pan Stanisław. Dzięki kolegom poznanym w czasie wyjazdów ma kontakty w Australii, Japonii, Chinach, Nowej Zelandii, Afryce, Stanach. - Wszędzie robią puzderka więc kolekcja się powiększa - wyjaśnia pan Stanisław. Do zdobycie nowych okazów wykorzystał także pobyt w Mińsku, gdzie szkolił żołnierzy. - To było jedno z moich większych zaskoczeń. Poprosiłem białoruskiego oficera o wskazanie sklepu z takimi rzeczami a ten zaprowadził mnie do centrum handlowego wybudowanego pod ziemią. Na czwartej kondygnacji rzeczywiście był malutki sklepik a w nim cała kolekcja puzderek z charakterystycznym kwiatowym motywem. Kupiłem wszystkie, 14 sztuk. Potem zdobyłem kolejne. Zupełnie inne są puzderka Ukraińskie a jeszcze inne Rosyjskie. Mam kilka luksusowych okazów jaj faberge na których są motywy roślinne, zwierzęce. Widać w nich carski przepych. Z Francji pochodzą kobaltowe puzderka w kształcie jaj ze znakami zodiaku. - Ponieważ były robione na polski rynek napisy są polskie. Na angielskich puzderkach widnieją symbole brytyjskie: królowa, herby, zabytki. Anglicy wypuścili też limitowaną serię z wizerunkiem pand, miały one zwrócić uwagę na konieczność ochrony zagrożonych wyginięciem zwierząt. Ze Stanów Zjednoczonych pochodzą najbardziej fikuśne cacka: maja kształt samochodów, helikoptera czy traktora, są bałwanki i Mikołaje. - Oferta puzderek jest bardzo duża, my teraz szukamy unikalnych egzemplarzy - mówi pan Stanisław. Wie o tym rodzina i znajomi wiec po świętach kolekcja z pewnością się wzbogaci. Puzderka nie są jedyną słabością pana Stanisława zbiera on także medale i odznaczenia wojskowe oraz te związane z Czerwonym Krzyżem - pan Stanisław jest wiceprezesm Polskiego Czerwonego Krzyża w Kielcach, honorowym krwiodawcą. Razem z żoną opiekują się także wielodzietną rodziną. - Tą pomocą zaszczepiłem też znajomych, na początek roku szkolnego przygotowali trzy pełne plecaki z wyprawkami, zawieźliśmy je wspólnie. Radość dzieci jest największą i najlepszą formą podziękowania. Lidia CICHOCKA [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Puzderkowe zauroczenie małżeństwa z Kielc. Zebrali 600 niezwykłych eksponatów (zdjęcia) - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie