ZOBACZ też:
Przez dwie godziny uciekał przed policyjnym pościgiem
Początki sporu sięgają 1998 roku. Wtedy obaj panowie ubiegali się o mandat radnego w gminie. Jan Sikora, wówczas 44-letni, miał już doświadczenie samorządowe, bo od czterech lat pełnił funkcję radnego, Przemysław Łysak liczył zaledwie 24 lata i dopiero aspirował do lokalnej polityki. Obaj panowie byli rywalami, bo startowali z tego samego okręgu wyborczego. – Ja dostałem się do rady, a on nie. I od tego się zaczęły zgrzyty. Nie mógł przeboleć, że mnie nie pokonał – twierdzi Jan Sikora.
Potem radny, po kolejnych wyborach w 2002 roku, został przewodniczącym Rady Gminy. Niewiele wcześniej zapisał się do Prawa i Sprawiedliwości. Radzie przewodził do 2010 roku. Gdy w wyborach na wójta wygrał Przemysław Łysak, zrezygnował z funkcji przewodniczącego. To znaczy radni na pierwszej sesji kadencji 2010-2014 powierzyli Sikorze przewodnictwo Radzie na kolejne cztery lata, ale odstąpił od tego. Dlaczego?
- Żeby się z nim nie użerać – wskazuje na Łysaka Sikora. – Chciałem mieć spokój, a jako przewodniczący miałbym z nim ciągłe kłótnie – dodaje.
Ale… tego spokoju nie ma. Ostatnio spór między panami znów rozgorzał. Tym razem z powodu remontu drogi gminnej w Górnie-Parcelach. Szosa została odnowiona jesienią 2014 roku z pieniędzy pochodzących z tak zwanych „powodziówek”, czyli przeznaczonych na usuwanie skutków klęsk żywiołowych. – Radny Sikora zarzuca mi, że remont przeprowadziłem bezprawnie, ale to przecież nieprawda. Zanim otrzymaliśmy dofinansowanie z budżetu państwa, specjalna komisja wizytowała drogę i pozytywnie zaopiniowała nasz wniosek o dotację – mówi wójt. Remont szosy nie trwał długo. Przed nim była wąska, bo liczyła 3 metry szerokości, po stała się szersza do 5 metrów. - Pas drogowy zwiększono kosztem działek, za które gmina nie zapłaciła właścicielom – twierdzi radny Sikora. Jednym z właścicieli jest jego córka. – Domaga się odszkodowania, ale zdecydowanie większego niż to, które otrzymali pozostali właściciele. Podkreślam otrzymali, ale stosowne, a nie zawyżone, bo wyceniane przez swojego rzeczoznawcę – dodaje wójt.
Radny się z tym nie zgadza. Dodaje, że gmina jest właścicielem 3-metrowego pasa drogowego. Tuż po remoncie zaczął pisać pisma w tej sprawie. Najpierw do Powiatowego Inspektoratu Budowlanego w Kielcach (PINB), a gdy ten stwierdził, że w związku z poszerzeniem drogi żadnych uchybień nie ma, to do Wojewódzkiego Inspektoratu Budowlanego w Kielcach (WINB). Ten orzeka to samo, co PINB, ale Sikora idzie dalej. Zawiadamia Komisariat Policji w Daleszycach, a wiosną tego roku pisze pismo do wojewody świętokrzyskiej. Ta nakazuje WINB wznowić postępowanie. – Ciągle przychodzi do Urzędu Gminy i domaga się udostępnienia do informacji publicznej różnych dokumentów. Pracownicy urzędu są już tym psychicznie zmęczeni. A radny wyjmuje legitymację PiS-u i grozi. To nią się posłużył, żeby wojewoda nakazała wznowienie postępowania. I jeszcze mówi, że należę do Platformy Obywatelskiej. To nieprawda. Jestem wójtem bezpartyjnym. A on zrobi wszystko, żeby wrócić do władzy – podkreśla Przemysław Łysak.
Ostatnio Jan Sikora powiadomił o całej sprawie prokuraturę. Sprawa toczy się dalej, co smuci przewodniczącego Rady Gminy Janusza Bednarza. – Pracy radzie ten spór nie utrudnia, ale stawia nasz samorząd w niekorzystnym świetle. Szkoda, bo to do niczego nie prowadzi – uważa.
Ciąg dalszy niebawem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?