Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rektor w spódnicy

Anna CIEŚLIKIEWICZ
Profesor Regina Renz
Profesor Regina Renz Dawid

Z profesor Reginą Renz, rektorem-elektem Akademii Świętokrzyskiej rozmawiamy o przyszłości uczelni

- Była pani jedynym kandydatem na stanowisko rektora. Innych chętnych brakło. Pani dała się namówić. Sytuacja akademii, zwłaszcza finansowa, nie jest najlepsza. Wygląda to trochę tak, jakby inni czekali, że pani wszystko uporządkuje i wyprostuje. Czy kandydując nie bała się pani?

- Bardzo się bałam. Dalej się boję. Nie wiem, czy uda mi się to wszystko poukładać, ale mam nadzieję, że pomoże mi w tym moje dotychczasowe doświadczenie w pracy administracyjnej na uczelni. Przeszłam wszystkie szczeble, od prodziekana, dziekana, do prorektora do spraw ogólnych. Faktycznie nie zamierzałam kandydować, bo praca w administracji koliduje z naukową. Niektórym osobom już zapowiedziałam, że nic z tego. Zgodziłam się, kiedy poprosili mnie o to koledzy. Gdy okazało się, że jestem jedynym kandydatem, nie mogłam się wycofać. Wyglądałoby to głupio. Oby wyszło na dobre uczelni.

* W swoim wystąpieniu przed senatem mówiła pani o nie najlepszej sytuacji finansowej akademii. Jej poprawę wymieniła pani jako priorytet, "bo bez pieniędzy nic się nie zrobi". Jak planuje pani uzdrowić gospodarkę akademii?

- Może nie nazywajmy tego uzdrawianiem. Mówiłam o dyscyplinie finansowej, która jest bardzo potrzebna. Ostatnie lata w Akademii Świętokrzyskiej były owocne w pozyskiwanie nowych budynków dydaktycznych, powstał akademik, we wszystkich budynkach przeprowadzono remonty, w niektórych generalne. To wszystko było bardzo kosztochłonne. Liczyliśmy na większy udział Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, ale nie udało się uzyskać takich pieniędzy, jakich oczekiwaliśmy. Wkład finansowy był głównie własny. Za pieniądze uczelni powstał Budynek Wydziału Zarządzania i Administracji, w znacznej mierze sfinansowaliśmy budowę nowoczesnego akademika, a sam tylko remont generalny budynku przy ulicy Leśnej kosztował akademię ponad dwa miliony złotych. Żeby pozyskać kadrę, uczelnia kupowała mieszkania dla profesorów. Sam Wydział Humanistyczny, którego jestem dziekanem, kupił ich cztery. W ciągu ostatnich trzech lat otrzymaliśmy także akredytację od Państwowej Komisji Akredytacyjnej na niemal wszystkich kieleckich kierunkach. Jednak żeby sprostać takim wymaganiom, musieliśmy znacznie zwiększyć liczbę godzin dla studentów zaocznych i wieczorowych. A za dodatkowe godziny trzeba zapłacić. W jednym czasie zbiegły się wydatki na inwestycje, remonty, zakupy, zwiększenie liczby godzin. Wszystko to sprawiło, że budżet uczelni nie zrównoważył się.

* Czyli jest deficyt. Jak duży?

- Znaczny. Na razie nie chciałabym podawać jego kwoty, przed końcem roku budżetowego może da się go skorygować. Ale musimy prowadzić bardzo zrównoważoną politykę finansową. Wszystkie poważniejsze decyzje finansowe muszą być omawiane najpierw w wydziałach, potem opiniowane przez komisje senackie i dopiero dyskutowane w senacie. Muszą być przygotowane tak, żeby nie budziły nadmiernych emocji. Wprawdzie od tego pieniędzy nie przybędzie, ale te, które mamy, będą wydawane odpowiednio. Wiele uczelni ma problemy finansowe. Może Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu pod naciskiem rektorów zwiększy wydatki na szkolnictwo wyższe.

Na razie mamy przyznane pieniądze z Unii Europejskiej na budowę kolejnego budynku dla Wydziału Matematyczno-Przyrodniczego. Żeby zrealizować tę inwestycję, uczelnia musi mieć jednak pieniądze na wkład własny. Senat podjął uchwałę o zaciągnięciu kredytu około 10 milionów złotych. Ten kredyt trzeba będzie spłacić. Decyzje zostały podjęte, a ja jeśli zostanę rektorem, będę musiała je zrealizować.

* Liczy się pani jeszcze z możliwością powstania w tym roku uniwersytetu w Kielcach i z tym, że zostanie powołany rektor komisaryczny?

- Póki piłka w grze, trzeba mieć nadzieję. Ale musimy być przygotowani także na to, że następny rok akademicki rozpoczniemy jako Akademia Świętokrzyska. Wybory rektorskie odbywały się z założeniem takiej właśnie ewentualności. Jeśli nie uda się uniwersytetu powołać teraz, jego utworzenie w Kielcach przesunie się prawdopodobnie o kilka lat. Myślimy już o tym pod kątem wymogów nowej ustawy o szkolnictwie wyższym. Teraz, żeby uczelnia mogła przekształcić się w uniwersytet, musi posiadać prawo do doktoryzowania na sześciu kierunkach i do habilitowania na dwóch. Mieliśmy nadzieję, że u nas da się to przeprowadzić według skróconej ścieżki 5 plus 1. Zgodnie z nową ustawą uczelnia, która ubiega się o takie przekształcenie, musi mieć dwanaście kierunków z prawem do doktoryzowania. Ale w projekcie ustawy jest też mowa o uniwersytecie profilowanym, który musi mieć sześć kierunków z takimi uprawnieniami. Mówi się o uniwersytecie profilowanym politechnicznie, a ja dam przykład: uniwersytet humanistyczno-przyrodniczy. Taki mógłby powstać w Kielcach. Ponieważ jednak nie wiemy jeszcze, w jakim kształcie zostanie przyjęta ustawa, wszystko to trochę spekulacje. Musimy poczekać i robić swoje - przede wszystkim dbać o rozwój własnej młodej kadry akademii. Przecież chodzi nie tylko o zmianę szyldu, nazwy uczelni z akademii na uniwersytet, ale o poprawę jakości kształcenia.

Ja bym nadziei na uniwersytet w Kielcach nie przekreślała. Niezależnie od tego, kto rządzi, bez względu na konflikty i takie czy inne racje polityczne, są rzeczy, które zawsze trzeba mieć na uwadze. Taką sprawą dla naszego regionu jest uniwersytet. Będę się starała, aby relacje z władzami regionu i miasta były jak najlepsze, żeby wspierały nas one w tej kwestii. Nie będę jednak podawała żadnego terminu, kiedy uniwersytet może powstać. Jak się dużo obiecuje, rozczarowanie bywa większe.

* Czy planuje pani ograniczenie zjawiska pracy na kilku etatach wśród pracowników akademii?

- Ten problem musi uregulować polskie prawo. Ja jestem za jego przestrzeganiem. To musi być ustawowo zabronione. Wieloetatowość jest zjawiskiem szkodliwym, ponieważ odbija się negatywnie przede wszystkim na kształceniu studentów. Jeśli jednak sama wprowadzę taki przepis wewnątrz uczelni, to albo nie będzie on przestrzegany, albo tacy pracownicy zaczną uciekać z akademii do innych szkół wyższych, gdzie nie ma takich ograniczeń i gdzie dzięki temu można więcej zarobić.

* W programie, jaki przedstawiła pani przed swoim wyborem, były też propozycje kursów językowych i komputerowych dla studentów. Czy to w związku z nadchodzącym niżem?

- Też. Ma to być sposób na uatrakcyjnienie studiów i przyciągnięcie studentów. Ale chodzi mi także o to, żeby studenci mogli na uczelni zdobyć jak najwięcej umiejętności, które mogą im się przydać w życiu. Języki obce są wprawdzie w programach kształcenia, ale ich ofertę można poszerzyć pod kątem przygotowania do uzyskania certyfikatów, nawet na odpłatnych kursach. Podobnie jest z zajęciami z informatyki, które są obowiązkowe, ale w ograniczonym zakresie. Chciałabym też umożliwić chętnym studentom studiowanie na dwóch kierunkach lub dwóch specjalnościach.

* Co lubi robić rektor-elekt w czasie wolnym od pracy?

- Lubię spędzać czas z rodziną, czytać książki, przede wszystkim pamiętniki, bo przez to poznaję epokę z perspektywy współczesnych. W wolnym czasie jeżdżę na rowerze albo chodzę na piesze wycieczki w Góry Świętokrzyskie. Wyciąga mnie na nie mąż, poznaniak, zauroczony okolicami Kielc. Tylko tego wolnego czasu mam coraz mniej. Bardzo brakuje mi przestrzeni i natury.

* To może jeszcze kilka słów o rodzinie...

- Mój mąż jest żołnierzem zawodowym, oficerem. Pracował między innymi na Bukówce, od 1 lutego jest na emeryturze. Córka Ewa skończyła studia w Szkole Głównej Handlowej na dwóch kierunkach - bankowość i finanse oraz międzynarodowe stosunki gospodarcze, teraz pracuje i robi studia doktoranckie na SGH. Mieszka w Warszawie.

* Dziękuję za rozmowę.

**Profesor Regina Renz jest cenionym nauczycielem akademickim i historykiem. Urodziła się w Siemiradzu, w powiecie radomskim. Ukończyła krakowską Wyższą Szkołę Pedagogiczną, w 1981 roku, w Instytucie Historii Polskiej Akademii Nauk zdobyła stopień doktora. Habilitację uzyskała w 1990 roku, na Uniwersytecie imienia Adama Mickiewicza w Poznaniu. Tytuł profesora ma od 1997 roku. W Instytucie Historii Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Kielcach, dziś Akademii Świętokrzyskiej, pracuje od 1974 roku. W dwóch kadencjach pełniła funkcję prorektora do spraw studenckich i spraw ogólnych. Napisała ponad 100 artykułów naukowych i książek. Działa w Polskim Towarzystwie Historycznym, Kieleckim Towarzystwie Naukowym, pracuje społecznie w Komisji Historii Kobiet Komitetu Nauk Historycznych Polskiej Akademii Nauk. Funkcję rektora Akademii Świętokrzyskiej obejmie od września. Za najważniejsze sprawy w nadchodzącej kadencji uważa poprawę sytuacji finansowej uczelni oraz postawienie na rozwój własnej kadry naukowej AŚ. **

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie