Mężczyzna jest bardzo rozgoryczony tym co mu się przydarzyło. – W marcu dziki zryły moją łąkę, zawiadomiłem o tym koło łowieckie w Kielcach i dość długo, bo aż do lipca czekałem na to jak ktoś przyjedzie oszacować moje straty - opowiada. – Po przyjeździe powiedziano mi, że nie miałem zainstalowanych ambon i rekompensata mi się nie należy. A ja już wiedziałem, że prawo się zmieniło i takie urządzenia nie są wcale konieczne do wypłaty odszkodowań. Ponadto po tak długim czasie od tego wydarzenia na łące nie było zbyt wielu śladów. Zaoferowano mi grosze, z czym się nie zgodziłem i napisałem na to koło skargę do starostwa. Zebrałem już ponad 30 podpisów od rolników z Radomic i Łabędziowa, którzy są za tym, żeby odwołać zarząd tego koła, bo niewiele robi dla ludzi. Zasiadają w nim same rodziny - dodaje.
Ale Damian Kowalczyk, prezes zarządu Koła Łowieckiego "Darz Bór" postrzega to co się stało zupełnie inaczej. Tłumaczy, że ich koło obejmuje dwa obwody. Na terenie jednego z nich wśród lasów znajduje się łąka pana Skrzypka. – Pojechaliśmy obejrzeć to co się na niej stało później, bo wtedy zaczęła się pandemia koronawirusa i strach było jechać – informuje prezes. – Czteroosobowej komisji z racji odstępu od czasu, kiedy powstała szkoda, trudno było stwierdzić zniszczenia, ale pewne ślady dzików zauważyliśmy. Początkowo faktycznie nie wiedzieliśmy, że Trybunał Konstytucyjny odwołał to zarządzenie, które mówiło, że w przypadku, gdy ktoś nie chce założyć urządzeń odstraszających zwierzęta, ambony, czy drabiny, to wypłata mu się nie należy , ale potem skorygowaliśmy swoje zachowanie. Pan Tadeusz Skrzypek usilnie się upierał, że powinniśmy mu wypłacić 1000 złotych, a nikt z nas tak wysokiej szkody nie oszacował. Gdyby komuś zniszczono uprawę przykładowo ziemniaków i by nie wyrosły, to kwota odszkodowania byłaby większa. Rolnik z Radomic nie chciał przyjąć mniejszej sumy i zaczął nas straszyć, że i tak zostaniemy odwołani - mówi pan Damian.
Łowczy Marian Szałas dodaje, że łąka była zaniedbana. – Nie wierzę, że podpisy na pismach o odwołaniu zarządu czy członkach koła są prawdziwe, każdego można zbałamucić – podkreśla.
Prezes Kowalczyk potwierdza, że często spływają do nich nieuzasadnione skargi, ale w tym roku było ich wyjątkowo mało.
Łowczy Marian Szałas uważa, że jeśli Tadeusz Skrzypek nie jest zadowolony z oceny szkód, to może odwołać się do Nadleśnictwa, albo Sądu Administracyjnego.
– Ja tego tak nie zostawię – mówi Tadeusz Skrzypek.
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?