MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rondo Herlinga-Grudzińskiego w Kielcach w katastrofalnym stanie. "Gorzej niż na kartoflisku"

Paweł WIĘCEK
Aleksander Piekarski
- Po rondzie Herlinga-Grudzińskiego nie da się jeździć - alarmują kieleccy kierowcy. Rzeczywiście, nawierzchnia jest w totalnej rozsypce - wszędzie głębokie dziury i gigantyczne kałuże. Ruch w centrum miasta sparaliżowany. Autobusy notują godzinne opóźnienia!

[galeria_glowna]
Wygląda na to, że po odwilży sytuacja wymknęła się drogowcom spod kontroli. I tak mocno zniszczona nawierzchnia na rondzie Herlinga-Grudzińskiego w Kielcach, gdzie trwają prace budowlane, teraz po prostu się rozpadła.

- Tu nie da się jeździć - alarmują kierowcy. Na całej długości drogi - od Alei IX Wieków Kielc do Czarnowskiej - powstały gigantyczne dziury. Te najgłębsze zalane są wodą i przypominają rozlewiska.

- Trzeba uważać, żeby koła nie urwać. To skandal. Jest gorzej niż na kartoflisku - stwierdził pan Jacek, który w czwartek przed południem przejeżdżał przez centrum miasta.

Problemy mają nie tylko kierowcy osobówek. Jak informuje Elżbieta Śreniawska, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w Kielcach, w środę doszło do uszkodzenia… ośmiu autobusów, które kursują przez rondo.

- Wezwaliśmy policję. Tak nas uhonorowali, że na bazie zabrali dowód rejestracyjny jednego z pojazdów, w którym zepsuł się drążek kierowniczy - mówi Śreniawska.

- Po prostu tragedia. Tam się straszne rzeczy dzieją. Wszystko wymyło, bo dziury łatano piachem, kamieniami i wszystkimi odpadami z budowy. Jak mamy wysyłać nowe autobusy w tamtej rejon? - pyta retorycznie.

Katastrofalna sytuacja na rondzie sparaliżowała ruch w centrum miasta. Kierowcy jeżdżą w żółwim tempie, by nie pourywać kół. Gigantyczny korek aut ciągnie się od Alei IX Wieków Kielc po Czarnowską i Żelazną - w obie strony.

- Mamy ponad godzinę opóźnienia na wszystkich liniach, które przechodzą przez rondo. Przecież Czarnowska, Żytnia i Żelazna to główne centra przesiadkowe - mówi Elżbieta Śreniawska. Dodaje, że będzie interweniować w zarządzie dróg.

Robotnicy z budowy rozpaczliwie próbują opanować sytuację. Zasypują dziury tym, co jest pod ręką - ziemią zmieszaną z drobnym kruszywem...

Jarosław Skrzydło, rzecznik Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach, przyznaje, że sytuacja, która nastąpiła, jest niedopuszczalna. Jak podkreśla, główny wykonawca inwestycji, firma Mota Engil, nie wywiązała się z podjętych ustaleń.

- Zgodnie z naszą wcześniejszą dyspozycją przy rondzie miał stać recykler, maszyna do produkcji masy. Przy jej użyciu dziury miały być łatane na bieżąco do czasu położenia nowej nakładki na łączniku między rondem a Aleją IX Wieków Kielc. Ponadto, wykonawca został zobowiązany do załatania dziur w środę w nocy. Nie zrobił tego. Przekazano nam, że ubytki są zasypywane destruktem, co jest bez sensu, bo efektywność takich naprawach w obecnych warunkach jest żadna - mówi Jarosław Skrzydło.

Zaznacza, że w związku MZD jako inwestor wystąpił do inżyniera kontraktu, czyli firmy, która sprawuje nadzór na przedsięwzięciem, ze skargą na głównego wykonawcę. Zarząd dróg zobowiązał także Mota Engil do naprawy nawierzchni w trybie natychmiastowym.

Za dopuszczenie do tej sytuacji na firmę mogą spaść jeszcze problemy. - Wykonawca musi się liczyć z konsekwencjami finansowymi, jakie będą wpływać do niego z tytułu roszczeń odszkodowawczych od kierowców czy przewoźników za uszkodzone pojazdy - dodaje Skrzydło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie