W I Liceum Ogólnokształcącym imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach uczniowie przed maturą musieli zostawić ściągi, które zobaczył dyrektor. Wchodzący przy wejściu do sali odchylali poły marynarek i żakietów. Do redakcji zadzwonili oburzeni rodzice, twierdząc, że dzieci "rewidowano" i... nie pozwolono im ściągać.
- Nikt nas nie dotykał i nie grzebał po kieszeniach. Ściągi trzeba było zostawić. Większość poradziła sobie bez nich. Ale byli też tacy, którzy spanikowali i płakali - prostuje maturzystka z I LO.
- Trudno, żeby kolega nie zareagował w sytuacji, kiedy uczniowi spod klap marynarki sterczały ściągi i żeby wpuścił go tak do sali na egzamin - mówi dyrektor szkoły Małgorzata Jóźwiak. - Nauczyciele zapowiedzieli wchodzącym, że ściągi mają zostawić. Przy wejściu uczniowie odchylali klapy marynarek, żeby pokazać, że nie mają ściąg. Uczeń, który nie mógł ich wyciągnąć ze specjalnie uszytego na tę okazję garnituru z kieszonkami, zostawił marynarkę i pisał w kamizelce. Wszyscy normalnie zdawali egzamin. Nie było przypadku wyproszenia kogokolwiek z sali. Szokuje mnie co innego: że rodzice interweniują w prasie o przyzwolenie na ściąganie, czyli oszustwo - mówi.
Czasy się zmieniają. Dawniej ktoś przyłapany ze ściągą, nie skarżyłby się do prasy. Byłoby mu wstyd - jeśli nie oszustwa, to przynajmniej własnej niezręczności - tego, że dał się złapać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
