Maciej Orłoś, 44 lata, jest synem pisarza Kazimierza Orłosia. Z wykształcenia aktor - ukończył warszawską Państwową Wyższą Szkołę Teatralną. Wystąpił między innymi w serialu "Zespół adwokacki" i "Liście Schindlera". Ostatnio grywa samego siebie, na przykład w "Klanie" czy "Zaginionej". Głównie jednak pracuje jako prezenter telewizyjny. Od 18 lat związany jest z "Teleexpressem". Laureat dwóch Wiktorów.
* "Teleexpress" świętował w tym roku 18. urodziny. A jak pan wspomina swoją osiemnastkę?
- Nawet nie pamiętam jak to było, naprawdę. Wiem, że było to w okolicach matury, ale osiemnastych urodzin nie pamiętam.
* Czyli była to tak huczna impreza, że nie sposób jej zapamiętać?
- Gdyby była naprawdę huczna i świetna, to bym ją zapamiętał. Podejrzewam, że jakaś impreza miała miejsce, ale nie zapadła mi głęboko w pamięć.
* Czy czuje się pan gwiazdą?
- Czasami, jak na przykład na festiwalu gwiazd w Międzyzdrojach, człowiek ulega pokusie i okolicznościom - kiedy pojawia się tłum fotoreporterów i śledzą każdy ruch osób znanych z telewizyjnego okienka. Natomiast tak na co dzień oczywiście nie czuję się gwiazdą. Nie czuję się także prezenterem telewizyjnym - robię przecież wiele różnych rzeczy. Gdy jestem na planie filmowym, co jednak rzadko mi się ostatnio zdarza, czuję się aktorem. Gdy jestem w swojej firmie, czuję się biznesmenem.
* Człowiek renesansu?
- Nie. Do tego to musiałbym jeszcze malować, śpiewać, komponować i robić wiele innych rzeczy.
* Może kiedyś i na to przyjdzie czas...
- Już teraz próbuję pisać - prozę. Jeżeli chodzi o wiersze, to układam jakieś krótkie rymy częstochowskie, tak na poczekaniu, dla mojego czteroletniego synka Jakuba.
* "Teleexpress" nie znudził się jeszcze panu?
- Nie. I dobrze, bo jakby mi się znudził, to już by mi się nie chciało tego robić. Cały czas jest to ten sam program i ta sama formuła, ale zmieniają się przecież informacje i wciąż co innego trzeba przekazać widzowi.
* I za każdym razem inna puenta na koniec...
- Tak, to jest wyzwanie, żeby za każdym razem sprostać tej puencie. To znaczy, żeby ją znaleźć i by dowcipnie ją sformułować. Czasami stanowi to poważny problem, bo nie za każdym razem jest na to dobry materiał.
* Czy nie żal panu tego, że nie pracuje jako aktor? To w końcu pański wyuczony zawód...
- Czasem, gdy oglądam dobry film, przypominam sobie o tym zawodzie i wydaje mi się, że jest to coś przyjemnego. Ale tak poza tym to o tym nie myślę, po prostu tak się stało i nie ma co na ten temat dywagować.
* A o jakiej roli by pan marzył?
- O ciekawej, złożonej, dobrze napisanej, barwnej, "mięsistej", współczesnej postaci. Chętnie zmierzyłbym się z jakimś czarnym charakterem, ponieważ takiej roli nigdy nie grałem.
* Jest pan osobą bardzo zapracowaną. A czy potrafi pan odpoczywać?
- Wydaje mi się, że tak. Ostatnio, to jest pół roku temu, wyjechałem z Polski i bez problemu wszedłem w świat wypoczynku i beztroski. Ale to prawda, że często łapię się na tym, że cały czas muszę coś robić, czymś się zajmować.
* A gdzie w tym roku wybiera się pan na wakacje?
- Na pewno gdzieś się wybiorę, ale jeszcze dokładnie nie wiem gdzie. Nie mam preferencji co do klimatu, w jaki jadę, chyba że zima zdecydowanie za długo trwa, wtedy próbuję się wyrwać w ciepłe rejony globu. Zresztą nie miejsce stanowi o dobrym wypoczynku.
* To może wakacje w domu, z książką?
- Właśnie. O tym, czym jest dobry wypoczynek, decyduje parę czynników; po pierwsze - z kim, po drugie - chodzi o to, żeby oderwać się od tego całego zgiełku i zamieszania. Mógłbym spędzić urlop nawet w Warszawie, choć nie jest to najlepszy pomysł.
* Chodzą plotki, że wśród prezenterów telewizyjnych panuje duża konkurencja i urlop spędzają w bufecie przy Woronicza. Czy nie boi się pan, że podczas wakacji ktoś zajmie pana miejsce?
- Nie (śmiech). Jestem w dobrych kontaktach z moimi kolegami i koleżankami z pracy i nie mam takiego poczucia zagrożenia.
* Czy jest pan w telewizji na kontrakcie gwiazdorskim?
- Mam kontrakt, ale nie gwiazdorski.
* Jak dużo czasu poświęca pan rodzinie?
- Wcale nie tak mało. Ale rozumiem, że mam nie wliczać w to czasu, jaki poświęcam na sen? To też zależy od dnia, ale tak od 30 do 40 procent. Staram się wracać do domu o takich porach, żeby jeszcze zobaczyć syna, zanim pójdzie spać.
* Pomaga pan żonie w obowiązkach domowych?
- Najlepszy jestem w zakupach! Moja żona potwierdza, że jestem w tym najlepszy! Ale nie gotuję!
* Określiłby się pan mianem dobrego ojca?
- Tak. Określiłbym tak siebie. Nie jestem idealnym ojcem, ale staram się być jak najlepszym.
* Jak najczęściej spędza pan wolny czas z synem?
- Chodzimy do ogrodu zoologicznego, noszę go "na barana", jeździmy do myjni samochodowej, gramy w piłkę nożną i czytam mu książeczki.
* Dziękuję za rozmowę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?