Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z ojcem Eugeniuszem Augustynem, opatem wąchockiego opactwa Cystersów

Kazimierz CUCH [email protected]
Ojciec Eugeniusz Augustyn, opat wąchockiego Opactwa Cystersów przy biurku w prywatnym gabinecie opatówki
Ojciec Eugeniusz Augustyn, opat wąchockiego Opactwa Cystersów przy biurku w prywatnym gabinecie opatówki Fot. Kazimierz Cuch
Jako osoba duchowna ma bardzo religijne odniesienie do świętowania Wielkiej Nocy. Mile wspomina świeckie obyczaje wielkanocne w swojej rodzinnej wsi i w jego rodzinie. Prawie z wypiekami na twarzy wspominał, gdy jako chłopiec biegał z koszyczkiem święconego w Wielką Sobotę trzy razy wokoło rodzinnego domu.

Ma nieco sceptyczny stosunek do współczesnego śmigusa-dyngusa. Jest opatem w Wąchocku od prawie czterech lat i od tylu lat organizuje Wielkanoc zakonnikom. Wcześniej kilka lat był proboszczem wąchockiej parafii Św. Floriana.

Kazimierz Cuch: Jak najkrócej można określić Wielkanoc? Jak powinno się spędzać te święta?

Ojciec opat Eugeniusz Augustyn: - Jest to największe święto w kościele. Dzień Zmartwychwstania Pańskiego jest to przejście ze śmierci do życia. W aspekcie duchowym, religijnym Chrystus wybawił człowieka od grzechu, śmierci i szatana. To wydarzenie, zmartwychwstanie Pana, zmieniło całkowicie ludzkie życie. Dało człowiekowi nadzieję życia wiecznego, w niebie.

Jak ojciec wspomina swoje święta wielkanocne z dzieciństwa?

- U mnie to zawsze były święta religijne, połączone z piękną tradycją regionalną. W Wielki Czwartek po wieczornym nabożeństwie paliło się za stodołą Judasza, pajaca ze słomy. W Wielki Piątek rano raz do roku wszyscy biegliśmy się myć, do strumyka. Była to symboliczna forma obmycia się z grzechu. W Wielką Sobotę, po powrocie ze święconką, trzy razy z koszykiem obiegało się dom, na znak błogosławieństwa tego domu. Na wieczorne święcenie ognia i wody, w tę samą sobotę, brało się huby, nabijało na drut, odpalało od poświęconego ognia, przynosiło do domu, wkładało do domowego pieca. W Wielką Niedzielę była obowiązkowa msza rezurekcyjna. Podczas śniadania wielkanocnego stół był nakryty obrusem. Po modlitwie tatuś składał życzenia wszystkim, ogólnie. Nie było tradycji dzielenia się jajkiem.

Które Święta Zmartwychwstania Pańskiego zapamiętał ojciec najbardziej?

- Mam trzy rodzaje świąt przed oczyma, te w domu, te w klasztorze jako zakonnik, te w klasztorze jako proboszcz i jako opat. Każde przeżywa się inaczej.

Czym jest, a czym powinno być to święto dla wiernych? Jak ojciec ocenia śmigus-dyngus w Poniedziałek Wielkanocny?

Ojciec Eugeniusz Augustyn

Ojciec Eugeniusz Augustyn

Opat wąchockiego Opactwa Cystersów urodził się w Ołpinach, w diecezji tarnowskiej w 1954. Ukończył Liceum Ogólnokształcące we Wrocławiu. Do zakonu Cystersów wstąpił w 1979 roku w Wąchocku. Potem było Seminarium Duchowne w Krakowie i Katowicach (trzy lata w Krakowie i trzy lata w Katowicach). Święceń kapłańskich udzielił mu ksiądz arcybiskup Damian Zimoń, wtedy ordynariusz archidiecezji katowickiej w 1986 roku. Od 2006 roku jest opatem, wybranym przez konwent wąchocki. W jego rodzinie jest kilka osób duchownych, zakonników, zakonnic i księży.

- Powinno być odnowieniem duchowym przez modlitwę, spowiedź, eucharystię. Tradycja lanego poniedziałku w moim domu, w mojej parafii, była przeżywana symbolicznie, tylko między młodymi. Widziałem w miastach wiele przesady, złych rzeczy w obchodzeniu tej tradycji. U nas we wtorek po Wielkanocy z palm robiło się krzyżyki. Braliśmy te krzyże, święconą wodę, wbijaliśmy krzyżyki na skraju pola i kropiliśmy pole. By były dobre plony.

Co sprawiło, że wybrał ojciec stan duchowny, że został zakonnikiem?

- Zawsze chciałem być księdzem. Zakonnikiem zostałem dlatego, że miałem taką tradycję rodzinną. Brat i dwóch kuzynów są zakonnikami, trzy kuzynki siostrami zakonnymi.

Kto lub co jest największym sojusznikiem ojca w pracy duszpasterskiej, na funkcji opata?

- Najpierw jest Pan Bóg, potem wspólnota klasztorna, wierni w parafii. Wielkie znaczenie ma dla mnie nasze romańskie opactwo. To mistyczne miejsce.

A co najbardziej przeszkadza?

- Przeszkadzają różne drobiazgi.

Jak ojciec odpoczywa?

- Kiedyś planowałem swój odpoczynek. Teraz już nie planuję. Lubię pracować w klasztornym ogrodzie.

Jakie są zamiłowania “pozazawodowe" ojca opata?

- Lubię śpiewać i grać na instrumentach muzycznych.

Co jest ojca największą radością w życiu?

- Realizowanie powołania zakonnego i kapłańskiego.

Czy lubi ojciec gotować, a co lubi jeść?

- Nie umiem gotować. Lubię dobrze zjeść.

Jakie jest ojca motto życiowe?

- Benedicamus - Błogosławmy Pana. To hasło z mojego herbu opackiego.

Czy ojciec ma marzenia?

- Mam marzenia, chcę je realizować każdego dnia.

Co chciałaby ojciec przekazać czytelnikom "Echa Dnia", mieszkańcom powiatu starachowickiego, jaką refleksję życiową?

- Serdecznie wszystkich pozdrawiam. Z okazji świąt życzę zdrowia, nadziei, radości, w codziennym życiu. By było wiele pokoju między ludźmi.

Dziękuję za rozmowę

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie