MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Samolot, to brzmi dumnie...

Małgorzata PAWELEC

Twierdzą, że ten, kto raz zarazi się lataniem, nie może już wyzdrowieć. Tym bardziej że teraz o własny samolot wcale nietrudno. Ten najmniejszy kosztuje tyle, co dobre auto. Nic dziwnego, że kieleccy biznesmeni coraz częściej podróżują w powietrzu. Dla jednych latanie jest pasją i spełnieniem marzeń, dla innych po prostu koniecznością zważywszy na brak autostrad. Jedno jest pewne - prywatnych samolotów na lotnisku w podkieleckim Masłowie wciąż przybywa. Wszystko wskazuje na to, że w przestrzeni powietrznej już niedługo zrobi się ciasno.

Latanie jest jak choroba

- Początek był dość banalny, gdy miałem szesnaście lat, przeczytałem "Dywizjon 303" i zacząłem marzyć o lataniu - mówi Andrzej Trzeciakiewicz, właściciel zajmującej się dystrybucją piwa kieleckiej firmy "Beta Consulting", który własnym samolotem lata już od czterech lat. - Zacząłem od treningów na szybowcach w aeroklubie, ale latanie jest jak choroba, z której nie można się wyleczyć. Nie ukrywam, że to przede wszystkim moja wielka pasja. Tego, co się czuje w powietrzu, nie da się wyrazić słowami. Świat z góry wygląda zupełnie inaczej.

Andrzej Trzeciakiewicz zdobył licencje pilota polską i amerykańską. - Tę drugą robiłem w szkole lotniczej na Florydzie - mówi. - To było jeszcze przed atakiem na World Trade Center, teraz ze względu na wzmożone środki bezpieczeństwa pewnie byłoby to niemożliwe. Ale wtedy mogłem latać nad słynnym pasem, na którym lądują wahadłowce. Obserwowałem nawet start "Columbii" w 2000 roku. Mój własny samolot kupiłem również w Stanach Zjednoczonych. "Cessna 152" przemierzyła ocean w kontenerze zanim trafiła na lotnisko w Masłowie.

Pasja numer jeden

Na podkieleckim lotnisku stacjonuje już kilka prywatnych samolotów, głównie ultralekkich. - To, co w Stanach Zjednoczonych czy na Zachodzie jest od dawna normalnością, u nas stało się można powiedzieć modne od kilku lat - mówi Krzysztof Kwapisz, dyrektor w firmie "Echo Investment", od jedenastu lat prezes Aeroklubu Kieleckiego. - Przy aeroklubie działa sekcja pilotów amatorów, którzy zawodowo nie zajmują się lotnictwem, a posiadają własne samoloty. Tym bardziej że w ubiegłym roku zmieniły się przepisy ułatwiające ruch w przestrzeni lotów swobodnych. Teraz można praktycznie wystartować w każdej chwili. Pewnie już niedługo normą będą przydomowe lotniska, na wzór na przykład amerykańskich.

Krzysztof Kwapisz, choć na co dzień zajmuje się biznesem, nie ukrywa, że latanie jest jego pasją numer jeden. W powietrzu spędził prawie 2,5 tysiąca godzin. Zdobył między innymi licencje pilota zawodowego śmigłowcowego i samolotowego oraz instruktora szybowcowego I klasy. - Zaczynałem od lotów szybowcowych w Aeroklubie Radomskim w 1978 roku, a więc już od 26 lat zasiadam za sterami - mówi Krzysztof Kwapisz, który należał również do kadry Polski w akrobacji samolotowej. Podczas studiów w Wyższej Oficerskiej Szkole Lotniczej w Dęblinie sterował również odrzutowymi "iskrami". W wojsku politował śmigłowce "Mi 8" i "Mi 24". W Zarządzie Aeroklubu Kieleckiego, zrzeszającego kilkudziesięciu pilotów, Krzysztof Kwapisz zasiada od szesnastu lat. Własnego samolotu nie ma, bo twierdzi, że nie miałby czasu na troszczenie się o maszynę.

Zloty słynnych właścicieli

- To fakt, że samolot musi być zawsze sprawny, przechodzić częste, regularne przeglądy - przyznaje Andrzej Trzeciakiewicz. - Ja mam własnego mechanika, który się tym zajmuje.

Andrzej Trzeciakiewicz jako członek Międzynarodowego Stowarzyszenia Pilotów i Właścicieli Samolotów oraz Krajowego Towarzystwa Lotniczego organizuje między innymi zloty i rajdy nawigacyjne, na które zjeżdża ponad dwudziestu prywatnych właścicieli awionetek z całej Polski. W imprezach biorą udział tak znani ludzie, jak rajdowiec Błażej Krupa, biznesmeni Zbigniew Niemczycki i Andrzej Smorawiński, Gromosław Czempiński oraz lider "Ich Troje" Michał Wiśniewski. Szef "Beta Consulting" chętnie bierze udział w zawodach samolotowych. W organizowanych jesienią mistrzostwach w lataniu precyzyjnym w Nowym Targu zajął pierwsze miejsce.

- Latanie to nie tylko pasja, ale i czasami konieczność - mówi Andrzej Trzeciakiewicz. - Coraz częściej wsiadam do samolotu, aby załatwić interesy na przykład na Wybrzeżu. Jeszcze niedawno, gdy mówiłem kontrahentowi, że mogę być w Katowicach za godzinę, budziło to sensację. Teraz nikogo to nie dziwi. Pokutuje co prawda stwierdzenie, że latanie jest niebezpieczne, ale na zwykłej drodze prawdopodobieństwo wypadku jest większe. Latanie wiąże się z wielką odpowiedzialnością, ale można przebyć w powietrzu całą trasę i nikogo nie spotkać. Na dodatek mogę poruszać się samolotem po całej Europie. Wbrew obiegowej opinii latanie nie jest aż tak kosztowne. Przyzwoita maszyna kosztuje tyle, ile dobrej klasy samochód, zużycie paliwa też jest porównywalne, a komfort dużo większy.

Jest już pierwszy sprzedawca?

Właścicielem ważącego 490 kilogramów, ultralekkiego samolotu czeskiego "sowa" jest od niedawna Stanisław Bystrzyński, właściciel kieleckiej firmy "Drogowiec". - Latam od trzech lat, ale na razie z instruktorem - mówi Stanisław Bystrzyński. - Przyznaję, że nie jest to moja wielka pasja. Po prostu chciałem handlować samolotami, kiedy zauważyłem, że w naszym regionie tworzy się rynek, a nie wyobrażam sobie kogoś, kto sprzedaje samochody, a nie ma prawa jazdy. Chciałbym doprowadzić do tego, aby w Świętokrzyskiem było sto czy nawet dwieście prywatnych samolotów, a na przykład student mógł kupić awionetkę na raty. Mały samolot kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ludzie nadal myślą o lataniu jako o zajęciu typowo elitarnym, tymczasem niewielki samolot potrafi spalić pięć litrów paliwa na sto kilometrów, a na dziesięciu litrach można lecieć godzinę.

Stanisław Bystrzyński lata tylko z instruktorem, bo dopiero przygotowuje się do egzaminu, po którym będzie miał licencję pilota. - Samolot, to brzmi dumnie - śmieje się właściciel firmy "Drogowiec". - Tymczasem między maszynami jest taka rozpiętość, jak między "maluchem" a TIR-em. Ja porównałbym mój samolot raczej do tego "malucha". Cieszę się jednak z tego, że ludzi, którzy latają, jest coraz więcej. Powstają nawet pierwsze prywatne miejsca do lądowania, chociażby na dobrze oznakowanych łąkach. Takie lądowiska są w okolicach Krasocina czy Kazimierzy Wielkiej. Koło Nowin jest firma, która buduje samoloty.

Robi wrażenie...

Samolot mały czy duży robi jednak wrażenie. Tym bardziej śmigłowiec. Właścicielami tych ostatnich są najwięksi kieleccy biznesmeni - Michał Sołowow i Krzysztof Klicki. - Ja namawiam nawet moich pracowników na wspólne loty - mówi Andrzej Trzeciakiewicz. - Nawet ci, którzy mają jakieś obawy, po wylądowaniu pytają, dlaczego tak krótko. Tylko rodziny nie mogę przekonać do latania, a najlepiej w powietrzu czują się moje wnuczki.

Zapytany o to, czy mężczyzna w samolocie robi większe wrażenie na kobiecie niż ten, który siedzi w ekstrasamochodzie, Krzysztof Kwapisz tylko się uśmiecha, ale przyznaje, że coś w tym jest. - Nie wiem jak dla kobiet, ale dla mnie najprzyjemniejszy jest lot szybowcem - mówi prezes Aeroklubu Kieleckiego. - Wtedy jest rzeczywiście romantycznie i pięknie. Marzy mi się natomiast jeszcze lot odrzutową "iskrą 11 TS", która jest obecnie wycofywana.

O mrożących krew w żyłach zdarzeniach w powietrzu piloci nie chcą opowiadać, bo podobno o tym się nie mówi i basta. Są też lotnicze przesądy, w myśl których nie należy się na przykład fotografować przed startem. Są też życzenia tylu lądowań, ilu startów. - Faktem jest, że znacznie lepiej się czuję, gdy już wyląduję - przyznaje Stanisław Bystrzyński.

Prywatne lądowiska, fabryka i sklep

- Powstają nawet pierwsze prywatne miejsca do lądowania, chociażby na dobrze oznakowanych łąkach. Takie lądowiska są w okolicach Krasocina czy Kazimierzy Wielkiej. Koło Nowin jest firma, która buduje samoloty. Niedługo powstanie prawdopodobnie pierwszy... sklep z samolotami.

Zloty znanych właścicieli samolotów

Andrzej Trzeciakiewicz jako członek Międzynarodowego Stowarzyszenia Pilotów i Właścicieli Samolotów oraz Krajowego Towarzystwa Lotniczego organizuje między innymi zloty i rajdy nawigacyjne, na które zjeżdża ponad dwudziestu prywatnych właścicieli awionetek z całej Polski. W imprezach biorą udział tak znani ludzie, jak rajdowiec Błażej Krupa, biznesmeni Zbigniew Niemczycki i Andrzej Smorawiński, Gromosław Czempiński oraz lider "Ich Troje" Michał Wiśniewski.

Andrzej Trzeciakiewicz

- Początek był dość banalny, gdy miałem szesnaście lat, przeczytałem "Dywizjon 303" i zacząłem marzyć o lataniu. Zacząłem od treningów na szybowcach w aeroklubie, ale latanie jest jak choroba, z której nie można się wyleczyć.

Krzysztof Kwapisz

- To, co w Stanach Zjednoczonych czy na Zachodzie jest od dawna normalnością, u nas stało się można powiedzieć modne od kilku lat.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie