Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąsiedzki konflikt w Małogoszczu. Sprawa trafiła do prokuratury

Izabela MORTAS [email protected]
Mieszkaniec Małogoszcza prowadzi od pięciu lat dziennik, w którym zapisuje, kiedy jego sąsiedzi z góry zakłócają ciszę nocną lub w inny sposób są uciążliwi.
Mieszkaniec Małogoszcza prowadzi od pięciu lat dziennik, w którym zapisuje, kiedy jego sąsiedzi z góry zakłócają ciszę nocną lub w inny sposób są uciążliwi. Dawid Łukasik
Zaczęło się parę lat temu od zakłócania ciszy nocnej. Skończyło się na doniesieniu o pobiciu. W Małogoszczu końca konfliktu nie widać

Mieszkaniec Małogoszcza od pięciu lat jest w konflikcie z sąsiadem, który ma nieustannie, jak twierdzi, zakłócać ciszę nocną. Doszło nawet do rękoczynów. Sprawą zajęła się prokuratura.

Konflikt między Stanisławem Ostrowskim a jego sąsiadami rozpoczął się w Sylwestra w 2009 roku. Wtedy to pan Stanisław pierwszy raz interweniował w Komisariacie Policji w Małogoszczu, zgłaszając zakłócenie ciszy nocnej, którą wywołał, jak twierdzi zgłaszający, syn sąsiada. Od tamtej pory konflikt się zaognił.

- Syn sąsiada hałasował uparcie przez kolejny miesiąc. Muzyka rozkręcona była "na full", hałasy były okropne, nie dało się w ogóle spać - mówi Stanisław Ostrowski.

"DOWODY MAM W ZESZYCIE"

Od tamtego czasu walka między sąsiadami wciąż się zaognia. - Hałasy, zakłócanie ciszy nocnej stały się codziennością. Od pierwszego incydentu prowadzę dziennik, w którym zapisuję, kiedy zgłaszałem sprawę do policji i co się wtedy działo - mówi Stanisław Ostrowski.

Interweniujący pokazuje nam zeszyt, który jest prawie cały zapisany.

- Raz sąsiad tak tupał i włączył tak głośno muzykę, że czuliśmy, jakby nam się sufit zawalał, są nawet ślady pęknięć. Innym razem kopał w moje drzwi tak, że musiałem je naprawiać, poluzowały się zawiasy - relacjonuje oburzony. - Już nie chcę wspominać o tym, że ciągle jestem obrażany i słyszę mnóstwo wyzwisk w swoją stronę - dodaje.

"ZOSTALIŚMY POBICI"

Sąsiedzkie porachunki swój punkt kulminacyjny miały 14 lipca 2014 roku.

- Byłam wtedy w Busku-Zdroju w odwiedzinach u córki, jednak musiałam natychmiast wracać, bo dostałam bardzo niepokojący telefon - mówi Czesława Ostrowska, żona poszkodowanego.

Tego wieczoru, około godziny 21.10 Ostrowski, jak twierdzi, otworzył drzwi sąsiadowi, który go zaatakował.

- Chciał mnie pobić, ale w mojej obronie stanęła 19-letnia córka i jej chłopak. Sąsiad wygrażał mi, chciał wyłamać ręce. Skończyło się tak, że pobił nas wszystkich, nawet dziewczynę. Uderzył nas pięścią w twarz, do tej pory mam spuchniętą wargę - mówi Stanisław Ostrowski.

"NIKT NAS NIE WSPIERA"

Ostrowscy czują się osamotnieni. - Wszystkim dookoła przeszkadzają hałasy i zachowanie sąsiadów, nikt jednak oprócz nas tego nie zgłasza lub się do tego nie przyznaje - żali się pan Stanisław.

- My też wcale nie chcemy się tu z nikim kłócić, zależy nam jedynie na spokoju. Gdyby chociaż podjęto z nami jakąś rozmowę, sąsiad przeprosiłby i próbował się dogadać, byłoby zupełnie inaczej. A tak to robi się nam tylko na złość. Nasza córka przez całą aferę chce się z domu wyprowadzić - dodaje żona.

Pan Stanisław jest także rozczarowany interwencjami policji. - Co z tego, że ich wzywaliśmy za każdym razem. Przychodzą, upominają, jednak nigdy nie dali sąsiadom mandatu, a oni czują się bezkarni - mówi interweniujący.

POLICJA INTERWENIUJE

Michał Kowalczyk z Komendy Powiatowej Policji w Jędrzejowie przekonuje, że wezwania zgłaszającego nigdy nie były ignorowane.

- Za każdym razem, kiedy otrzymano informację o zakłócaniu ciszy nocnej, policjanci interweniowali - mówi Michał Kowalczyk. - Zawsze też podejmowane były odpowiednie kroki. Jeśli pouczenia nie skutkowały, staraliśmy się ukarać mandatem. Gdy jednak spotykaliśmy się z odmową jego przyjęcia, do czego każdy ma prawo, kierowaliśmy wniosek do sądu, co jest karą dotkliwszą niż mandat - wyjaśnia Michał Kowalczyk.

14 lipca policjanci również interweniowali. - Dostaliśmy wezwanie od pana Ostrowskiego o bezprawnym wkroczeniu do mieszkania przez sąsiada i zakłócaniu porządku. Na miejscu zawiadomiliśmy poszkodowanego o jego prawach i możliwości złożenia zawiadomienia w Komisariacie w Małogoszczu. Pan Ostrowski z tego prawa nie skorzystał, lecz od razu złożył wniosek w prokuraturze. Obecnie trwają dalsze czynności związane ze złożeniem zawiadomienia w prokuraturze - mówi Michał Kowalczyk.

Druga strona konfliktu, czyli ojciec i syn, mieszkający nad państwem Ostrowskimi, na temat całej sytuacji nie chcą się wypowiadać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie