Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sceny jak z filmu. Brutalny atak na ratowników i karetkę w Wiązownicy Kolonia

Marcin JAROSZ [email protected]
Dramatyczna akcja w powiecie staszowskim. Sprawcy najpierw złamali nos kierowcy ambulansu, następnie ruszyli w pościg, próbując zepchnąć jadący samochód do rowu!

O niebywałej historii, która rozegrała się w Wiązownicy Kolonia w powiecie staszowskim napisał nam jeden z czytelników. Donos brzmiał jak scenariusz sensacyjnego filmu. Ale to nie było dzieło scenarzysty, tylko opis prawdziwego "wyczynu" grupki młodych ludzi. Policja prowadzi dochodzenie, a szpital złożył zawiadomienie do prokuratury.

SCENY JAK Z FILMU

Zdarzenie miało miejsce kilka dni temu. W czwartek wieczorem, 29 listopada karetka pogotowia wyjechała do zgłoszenia z miejscowości Wiązownica Kolonia. Ratownicy zatrzymali się pod sklepem w miejscowości, aby zapytać stojących tam mężczyzn o drogę do konkretnej posesji. Jeden z nich tłumaczył ratownikom jak dojechać pod wskazany adres. Ale nie wszyscy chcieli pomóc. Jeden z mężczyzn położył się na masce samochodu. Gdy został ściągnięty z samochodu przez swojego kompana podszedł do drzwi kierowcy, otworzył je i wyciągnął go z karetki i drastycznie pobił wraz z innym uczestnikiem - taką historię nadesłał nam jeden z czytelników. Historia jest dużo bardziej dramatyczna. Kiedy już udało się wsiąść ratownikom do wozu, ambulans został obrzucony przez napastników kamieniami i butelkami.

RATOWNIK PYTA. DOSTAJE PIĘŚCIĄ W TWARZ

Kiedy karetka odjechała sprzed sklepu, mężczyźni, którzy pobili wcześniej ratownika wsiedli do samochodu osobowego, ruszyli w pościg i próbowali karetkę… zepchnąć do rowu! Po kilkunastu minutach na miejscu pojawił się policyjny radiowóz i ekipie pogotowia ratunkowego udało się dojechać w porę do chorej osoby i zawieźć ją do szpitala. Na oddział laryngologiczny trafił też kierowca karetki, któremu napastnik złamał nos.

- Ten feralny wyjazd miał miejsce wieczorem. To nie był fałszywy alarm. Ktoś naprawdę potrzebował pomocy. Nie wiem jak to nawet skomentować. Poszkodowany ratownik opuścił szpital, ale przebywa na zwolnieniu lekarskim. Mam nadzieję, że sprawca poniesie zasłużoną karę. My ze swojej strony już złożyliśmy doniesienie do prokuratury - mówi Marek Tombarkiewicz dyrektor Szpitala Powiatowego w Staszowie.

Policjanci potwierdzają, takie zdarzenie miało miejsce. Z informacji, jakie po południu otrzymaliśmy od Anety Nowak - Lis oficera prasowego komendy powiatowej policji w Staszowie wynika, że stróże prawa zatrzymali nazajutrz po tym zdarzeniu czterech uczestników rozróby, w tym głównego sprawcę, który prawdopodobnie złamał nos ratownikowi.

BRAK POWODU, TO TEŻ POWÓD

- To osiemnastolatek, mieszkający w okolicy, który był już wcześniej karany za podobne czyny. Mężczyzna usłyszał zarzut uszkodzenia ciała kierowcy karetki pogotowia. Prowadzimy postępowanie w tej sprawie - mówi Aneta Nowak - Lis, rzecznik prasowy staszowskich policjantów. Zarzut postawiony napastnikowi podlega pod artykuł 157 kodeksu karnego, czyli "Uszkodzenie ciała". Osiemnastolatkowi grozi do 5 lat więzienia.

To pierwszy taki atak na karetkę w powiecie staszowskim. - Nie wiem, co mam powiedzieć. Nie było żadnego powodu, aby atakować ratowników - mówi dyrektor szpitala.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie