Senegalczycy w Koronie Kielce. Eksperci ostro o ich działaniach

Zapytaliśmy ekspertów od inwestycji zagranicznych - jak oceniają kłopoty Senegalczyków z dotrzymaniem terminu finalizacji zakupu Korony Kielce.

Arkadiusz Bąk, były wiceminister gospodarki, obecnie przewodniczący Sejmiku Województwa: – Jeśli inwestowanie w Koronę Kielce miało być promocją gospodarczą Senegalu przez sport to jak na razie, eufemistycznie mówiąc, słabo to wychodzi. Na razie inwestorzy wiedzą, że Senegalczycy nie dotrzymują umów, terminów płatności i mają niewyobrażalne dla Europy ograniczenia w przepływie kapitału. Oraz sztywną, administracyjną ochronę rynku. Jeśli milion złotych to dla stabilności Senegalu jako państwa „ogromna kwota”, to naprawdę na miejscu władz Kielc byłbym mocno zaniepokojony. Promocji gospodarczej kraju nie czyni się półsłówkami, banałami, ogólnikami. Naprawdę dla inwestorów nie jest żadnym wyznacznikiem zainteresowania rynkiem to, że jakieś stowarzyszenie wykupiło udziały w lokalnym klubie.

Andrzej Szejna, były wiceminister gospodarki do spraw eksportu i inwestycji zagranicznych, szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej w Świętokrzyskiem: – Sytuacja z jaką mamy do czynienia świadczy o pewnej niekompetencji władz Kielc. Zwykle przy kontraktach z tak „oryginalnymi” inwestorami jak z Senegalu stosuje się najróżniejsze zabezpieczenia umów. Na przykład poprzez zabezpieczenia przez inwestora na rzecz sprzedającego odpowiednich pieniędzy w banku. Prezydent Kielc stawia się w dosyć niekorzystnym świetle nie mogąc uzyskać tego, co się miastu należy. Na przyszłość radziłbym się poradzić fachowców. Negocjowałem wiele inwestycji zagranicznych w Polsce i wiem, że zawsze wiąże się to z dużym ryzykiem, chociaż wtedy kiedy ta inwestycja jest skuteczna, to przynosi ogromne korzyści promocyjne oraz gospodarcze dla kraju, regionu i miasta. W tym przypadku efekt jest przeciwny.