Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skąd te ulewy i nawałnice? O pogodzie mówią specjaliści

Bartłomiej BITNER [email protected]
sxc.hu
Ulewne, występujące w naszym regionie deszcze już od ponad dwóch tygodni nie dają poznać, że wiosna w pełni. Postanowiliśmy dowiedzieć się, jaka jest ich przyczyna.

WYJĄTEK

WYJĄTEK

W Dolinie Nidy w okolicach Pińczowa występują tak zwane szlaki gradowe. Gdy ciepłe powietrze płynie z południa i trafi na chłodne, wówczas występują tam wyższe i gwałtowne opady. dolina rzeki Kamiennej także narażona jest na duże ilości deszczów. Północne stoki Gór Świętokrzyskich zbierają nieco wyższe opady niż w pozostałych miejscach i wtedy wspomniana dolina szybko reaguje - podnosi się poziom wody i pojawiają się podtopienia.

Pogoda w tym roku nas nie rozpieszcza. Jeszcze w kwietniu leżał śnieg, teraz nie ma dnia, by nie padał deszcz. W pełni słoneczne dni nie przychodzą. - Anomalia pogodowe to konsekwencja ocieplania się klimatu - mówi profesor Marek Jóźwiak, kierownik Katedry Ochrony i Kształtowania Środowiska Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach.

W ubiegłym tygodniu miało miejsce prawdziwe nagromadzenie się frontów atmosferycznych nad naszym województwem. Ulewne, długotrwale padające deszcze, szczególnie od poniedziałku do środy, nie chciały ustąpić i spowodowały wiele szkód. Oberwanie chmur najbardziej dotknęło gminę Bieliny, nieco lżej potraktowało mieszkańców gminy Górno. Niszczące burze zaatakowały w niedzielę powiat starachowicki i okolice Skarżyska Kamiennej i Suchedniowa. To tylko kilka, najbardziej związanych z tym przykłady, choć przecież miejsc, gdzie doszło do podtopień, było znacznie więcej.

POPRZEDNIO MAŁO, TERAZ ZA DUŻO

- Na naszym terenie ostatnie ulewy także poczyniły zniszczenia - przyznaje Przemysław Jakubiński, nadleśniczy Nadleśnictwa Daleszyce. - Przede wszystkim w nadleśnictwie ucierpiała infrastruktura, między innymi są zerwane przepusty drogowe, uszkodzone nawierzchnie dróg. Poza tym ciągnące się długi czas opady nie wpływają korzystnie na drzewostan, szczególnie na ten znajdujący się na obniżonym terenie. Gromadzą się tam wody opadowe i ze względu na ich długotrwałe utrzymywanie się drzewa mogą obumierać - wyjaśnia.

W czerwcu 2010 roku, jak informuje Henryk Trepka, regionalista i synoptyk amator, który od 1982 roku prowadzi dokumentację pogody, spadły łącznie 74 litry wody na metr kwadratowy. - Najwięcej jednego dnia zanotowaliśmy 24 czerwca - 22 litry. Z kolei dwa lata temu w czerwcu spadły w sumie tylko 64 litry na metr kwadratowy, zaś w 2012 roku 80 litrów deszczu - oznajmia Henryk Trepka. Bardzo prawdopodobne, że tegoroczny czerwiec będzie rekordy pod tym względem.

ŚNIEŻNY KWIECIEŃ, ULEWNY CZERWIEC

Skąd więc taka niekorzystna pogoda, a ściślej chmury niosące ze sobą strumienie wody, się biorą? Jak mówi doktor Krzysztof Jarzyna, klimatolog z UJK w Kielcach, późną wiosną i latem w naszym klimacie dominują dwa rodzaje aury. - Albo mamy ją bardzo ładną i bardzo gorącą, albo przeważa właśnie deszczowa - mówi i dodaje, że ta druga, którą obecnie mamy w tym roku, dziwić za bardzo nie powinna. - Zjawisko opadów jest zjawiskiem normalnym. Bo choć zimą mamy więcej dni deszczowych, a latem mniej, to jednak ciepłą porą roku ilość opadów jest większa - wyjaśnia.

Mimo to ta ilość opadów z pewnością jest już za duża. Z jakiego powodu? - Następują zmiany klimatyczne - mówi profesor Marek Jóźwiak. - Rok 2012 był najcieplejszym na przestrzeni ostatnich 130 lat. W konsekwencji zaczyna dochodzić do anomalii pogodowych i w związku z tym w kwietniu pada śnieg, a obecnie mamy ulewne deszcze i huragany - podkreśla.

Jak mówi doktor Krzysztof Jarzyna, burze z towarzyszącymi jej porywistymi podmuchami wiatru, maja swój początek w ścieraniu się dwóch mas powietrza - ciepłej i zimnej. Dają one początek deszczowym chmurom. - Gdy te masy się zetkną, chłodne powietrze, które jest gęstsze, wypycha ciepłe do góry. Wtedy chmury kłębiaste, czyli cumulusy, rozwijają się w cumulonimbusy, a więc ciemne, deszczowe chmury nazywane też konwekcyjnymi - informuje.

To przekształcanie polega na pojawianiu się w górnych partiach chmur kryształków lodu lub, jak się niekiedy mówi, na lodowaceniu wierzchołków chmur. Kłębiasty charakter wierzchołków ulega zatraceniu, jeśli chodzi o zewnętrzny widok chmury, na pogodę przekłada się to w postaci opadów - cały proces prowadzi właśnie do nich. - Czasami to zjawisko przebiega gwałtownie i dochodzi do występowania huraganów czy niekiedy trąb powietrznych - mówi doktor Jarzyna.

DOLINA NIDY NA SZLAKU GRADOWYM

Cechą takich przekształceń chmur jest to, że przeważnie cumulonimbusy nie są duże powierzchniowo. Opady z nich pochodzące występują lokalnie, czego przykładem może być niedzielna ulewa ze Skarżyska-Kamiennej. To miasto musiało stawić jej czoła, ale już położone kilkanaście kilometrów dalej Stąporków nie.

W naszym regionie są jednak miejsca szczególnie narażone na wspomniane zjawiska atmosferyczne. Do takich klimatolog z UJK zalicza Nieckę Nidziańską i dolina rzeki Kamiennej. - W Dolinie Nidy w okolicach Pińczowa występują tak zwane szlaki gradowe. Gdy ciepłe powietrze płynie z południa i trafi na chłodne, wówczas występują tam wyższe i gwałtowne opady. Z kolei dolina rzeki Kamiennej także narażona jest na duże ilości deszczów. Północne stoki Gór Świętokrzyskich zbierają nieco wyższe opady niż w pozostałych miejscach i wtedy wspomniana dolina szybko reaguje - podnosi się poziom wody i pojawiają się podtopienia. Zresztą od 1997 roku, gdy mamy deszczową wiosnę i lato, to właśnie na obszarze doliny Kamiennej takie zdarzenia często występują - przyznaje doktor Krzysztof Jarzyna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie