Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skarżysko: Truskawka stoi ponad prawem

Mateusz Bolechowski [email protected]
Każdego dnia urzędnik miejski i strażnik mierzą powierzchnię nielegalnego kramu i próbują ukarać właściciela. Ale ukarać się go nie da.
Każdego dnia urzędnik miejski i strażnik mierzą powierzchnię nielegalnego kramu i próbują ukarać właściciela. Ale ukarać się go nie da. M. Bolechowski
Cały aparat państwa jest bezradny wobec skarżyszczanina, który zdaniem urzędników nielegalnie handluje truskawkami. To niewiarygodna historia, pokazująca niemoc prawa.

Strażnicy miejscy każdego dnia próbują karać mężczyznę, który nic sobie z tego nie robi. A sąd bierze stronę handlarza.

W Skarżysku - Kamiennej są dwa bazary, kilka supermarketów i dziesiątki warzywniaków, gdzie można kupić truskawki. Ceny wszędzie podobne, ale do niektórych sprzedawców kupujący garną się chętniej. Bo mają do nich po drodze. Na chodniku, przy ulicy stoją małe stragany, wypełnione kobiałkami z czerwonymi owocami. Te kramy są solą w oku miejskich urzędników, a jeszcze bardziej uczciwych kupców. Bo oni płacą za prawo do handlowania, odkładają na ZUS, nie uciekną przed podatkami. Co innego trzydziesto paroletni mężczyzna (zastrzegł sobie podawanie personaliów), który od kilku lat zarabia, zdaniem władz Skarżyska łamiąc po drodze mnóstwo przepisów. I co mu kto zrobi? Jak wskazuje praktyka, nikt i nic.

Inni płacą a on nie

Przy ulicy Norwida i kawałek dalej przy Słowackiego stoją kramy pana R. Przy jednym stoi kobieta, sprzedaje truskawki. Gdzie szef? - nie wie. Przy drugim kramie można kupić owoce od mężczyzny w średnim wieku. Ale kiedy zapytać, czy tu pracuje, odpowiada - nie, ja tylko pilnuję. I dzwoni po szefa, który przyjeżdża zawsze, kiedy koło kramu pojawią się miejscy strażnicy i urzędniczka z magistratu. A pojawiają się każdego dnia, żeby wykonać tę samą czynność, która jak zawsze nic nie da.

Najpierw obmierzają stoisko. Potem próbują nałożyć dwustuzłotowy mandat za nielegalne zajęcie pasa drogowego i handel w miejscu do tego nie wyznaczonym. Mandat jak zwykle nie jest przyjmowany i strażnicy miejscy maja dodatkową robotę. Muszą sporządzić wnioski o ukaranie do skarżyskiego sądu. Dawniej osobno spisywali każdy, teraz robią to zbiorczo, z kilku kontroli na raz bo efekt i tak będzie taki sam.

Walka o miejsce

Jak twierdzą władze Skarżyska, nielegalne zajmowanie pasa drogowego i handel w nieodpowiednim miejscu to nie wszystko. - Ten pan zatrudnia na czarno osoby, które sprzedają truskawki. W ubiegłym roku nie miał nawet działalności gospodarczej. Próby ukarania go są nieskuteczne - mówi Ryszard Radomski, szef skarżyskiej Straży Miejskiej. Wiceprezydent Zdzisław Kobierski opowiada o walce z handlarzem - Najpierw na Norwida miał stragan przy przejściu dla pieszych. Dopiero kiedy postawiliśmy w tym miejscu potężne gazony z kwiatami, musiał zmienić lokalizację. Przeniósł się naprzeciwko. Tam też zrobiliśmy zieleń, w końcu znalazł nowe miejsce. Dochodziło do tego, że rano, skoro świt, w tym miejscu stawał radiowóz straży miejskiej, żeby handlarz nie miał gdzie rozłożyć skrzynek. Ale nie można przecież stać tam cały dzień. Ten człowiek jeździł samochodem i kiedy widział, że strażnicy odjechali, rozkładał swój towar.

Państwo jest bezsilne

Jak twierdzi Kobierski, miasto interweniowało już wszędzie. Do Urzędu Skarbowego, Państwowej Inspekcji Pracy, Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Wszyscy rozkładają ręce. Tyle, co się udało, że nielegalnie zatrudnionym cofnięto zasiłek dla bezrobotnych. - Moglibyśmy zabrać te truskawki, ale przepisy wymagają, żebyśmy je do czasu rozprawy w sądzie przetrzymali w odpowiednich warunkach. Musielibyśmy kupić chłodnię. Sytuacja jest już absurdalna.

Uczciwi kupcy interweniują i mają świętą rację, ale my nie możemy nic zrobić - mówi wiceprezydent. Urzędnicy i strażnicy załamują ręce, mówiąc o poczynaniach sądu. Gmina składa wniosek o ukaranie, załączając cztery nieprzyjęte mandaty na kwotę 800 złotych. A sad jeśli ukarze pozwanego, to... łączną karą w wysokości stu złotych. - To jest demoralizujące dla porządnych ludzi, wychodzi na to, że prawo lokalne nic nie znaczy - denerwuje się Kobierski. Pan R. w rozmowie z nami stwierdził, że miasto widać nie ma się czym zajmować, skoro tyle uwagi poświęca jego biznesowi. - A koło targu całe chodniki pozajmowane i co kto robi? Owocem miękkim można handlować swobodnie - twierdzi. Pomijając przepisy, praktyka w tym względzie wskazuje, że faktycznie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie