Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skazany za trzy gwałty znów w rękach policji. Grozić mu może nawet 18 lat więzienia

Sylwia BŁAWAT
Gdy wpadł w policyjną zasadzkę osiem lat temu, mówił, że to dobrze. Bo gdyby nie to, dalej by gwałcił. Teraz ten sam człowiek trafił za kraty pod zarzutem molestowania dziecka. I mówi, że musi poddać się leczeniu.

Służba w Syrii

Służba w Syrii

Podejrzany o molestowanie mężczyzna przed pierwszym aresztowaniem służył w misji pokojowej Organizacji Narodów Zjednoczonych na Wzgórzach Golan. Miał stopień starszego szeregowego nadterminowego i uprawnienia kierowcy transportera opancerzonego. Trafił na misję w Syrii z jednostki wojskowej na północy Polski. Przed wyjazdem odbył miesięczne szkolenie w kieleckim ośrodku na Bukówce. Po półrocznym pobycie w misji został przeniesiony do drużyny transportowej i jeździł z zaopatrzeniem dla posterunków, często przekraczając granicę. Tę służbę pełnił tylko miesiąc. Nieoficjalnie mówiło się wtedy, że naraził się syryjskiej policji. Do kraju wrócił kilka miesięcy wcześniej niż powinien. On biegłym psychiatrom mówił wtedy podczas śledztwa, że wrócił wcześniej, bo jeden ze starszych stopniem żołnierzy przystawiał mu pistolet do głowy.

- Chodziłem po mieście bez sensu, trafiłem na ten sklep, nawet nie wiedziałem, że on w ogóle istnieje. Patrzę, dziewczyna jest sama. Kazałem jej zamknąć, groziłem straszakiem. Poszliśmy na zaplecze… - tak 23-letni, pryszczaty mieszkaniec powiatu jędrzejowskiego opisywał policjantom w 2002 roku przebieg jednego z gwałtów, którego wtedy się dopuścił. Sprawa stała się głośna z kilku powodów. Po pierwsze - bo po raz pierwszy w Świętokrzyskiem pojawił się seryjny gwałciciel. Po wtóre, bo podejrzany służył w misjach pokojowych ONZ na Wzgórzach Golan. I po trzecie - bo stała się krzywda pięciu kobietom, trzy z nich zostały zgwałcone.

5 ATAKÓW W 10 DNI

To, że w grę wchodzi seryjny gwałciciel, policjanci wyłapali bardzo szybko. W ciągu 10 jesiennych dni 2002 roku dostali bowiem wtedy pięć zgłoszeń podobnych do siebie. Tyczyły tego, że w Kielcach i Jędrzejowie najprawdopodobniej ten sam młody mężczyzna ze śladami po trądziku na twarzy napadł z bronią na pięć kobiet w sklepach i zakładzie fryzjerskim. Trzy z nich zgwałcił.
Pierwszy raz pojawił się 14 września w Jędrzejowie. 20-letniej sprzedawczyni przystawił do brzucha pistolet. Groził, że zabije. Potem zgwałcił. Zabrał 120 złotych i telefon komórkowy.
Tydzień później napastnik znów zaatakował, tym razem w sklepie w centrum Kielc. Młodej ekspedientce przystawił do skroni pistolet. Groził, że zabije, jeśli nie będzie posłuszna. Potem ją zgwałcił, zabrał 50 złotych i telefon komórkowy.

Kolejny raz był w Jędrzejowie. Działał podobnie, miał broń, pistolet przystawił dziewczynie do głowy, zabrał 200 złotych. Następny raz zaatakował znowu w Kielcach - bronią sterroryzował ekspedientkę, zabrał 120 złotych i telefon. Trzy godziny później pojawił się ponownie w centrum Kielc. Trafił do zakładu fryzjerskiego, 20-letnią fryzjerkę nastraszył bronią. Zgwałcił, a potem zabrał 141 złotych, złoty łańcuszek i telefon. Łańcuszek odebrany ostatniej ze zgwałconych dał potem swojej ówczesnej dziewczynie. Odeszła od niego, gdy został zatrzymany przez policję…

JAK JE KRZYWDZIŁ

Młodego człowieka policjanci szybko wytypowali i zatrzymali w zasadzce. Mówił im wtedy, że dobrze, że po niego przyszli, bo by nie przestał. I że mogłoby w końcu stać się coś strasznego.
W kurtce w jego mieszkaniu znaleźli broń - pistolet hukowy. Mówił potem, że miał go od dawna i zawsze nosił przy sobie. I właśnie nim posługiwał się podczas napadów.

- Wtedy się bardziej bałem, niż teraz - mówił podczas przesłuchań w 2002 roku w Wydziale Kryminalnym Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach.
- Najgorszy był ten pierwszy raz, trząsłem się jak nie wiem. I przed, i w trakcie - opowiadał policjantom. Przyznał się do wszystkich napadów i wszystkich gwałtów, powiedział przesłuchującym go ludziom nawet więcej niż oni zdołali ustalić do chwili zatrzymania go. - Jak już wszedłem do tego sklepu, powiedziałem sobie, że i tak musi się to odbyć.

- Ja stałem tu, pani tu. Tak trzymałem pistolet, tu przystawiłem pistolet pani, tędy prowadziłem ją na zaplecze, do łazienki, do przebieralni - opowiadał podczas przeprowadzonego po zatrzymaniu eksperymentu procesowego, pokazując na pozorantce poszczególne ruchy. Potem na manekinie demonstrował, co było dalej. Jak kazał kobiecie klęknąć, drugiej usiąść na stole, trzeciej - położyć się na ziemi. I jak je krzywdził.

WYROK: WINNY

Biegli powołani w tracie śledztwa przez prokuratora, sporządzili opinię na temat stanu psychicznego 23-latka. Wynikało z niej, że jest ponadprzeciętnie inteligentny. Nie stwierdzono u niego ani choroby psychicznej, niedorozwoju umysłowego ani dewiacji seksualnej, a jedynie zaburzenia osobowości zaostrzone przez stosowanie sterydów anabolicznych oraz traumatyczne przeżycia związane z pobytem w misji ONZ. Biegli zbadali także poziom jego agresywności i stwierdzili jego nieznaczne nasilenie, reakcje odwetowe, wrogość, skłonności do autoagresji.

Biegły w zakresie seksuologii rozpoznał w jego zachowaniu tzw. zgwałcenie gniewne - u ich podłoża leżało najprawdopodobniej nie zaspokojenie popędu płciowego, ale żądzy władzy, poczucia wyższości.

Sąd Okręgowy w Kielcach w lipcu 2003 roku wydał wyrok skazujący mężczyznę na siedem lat więzienia. Odsiedział sześć (pobyt w areszcie tymczasowym zaliczono mu na poczet kary). Zakład karny opuścił w 2008 roku.

COŚ JAK IMPULS

Co robił przez następne dwa lata tego nie wiadomo, policjanci próbują to odtworzyć. Nie mieszka w rodzinnej miejscowości, zamieszkał u przyjaciółki pod Skarżyskiem. I to tutaj ponownie spotkał się z kielecką policją. Tym razem 12 listopada 2010 roku przyjechali po niego kryminalni z Komisariatu III Kielce-Śródmieście. Wytypowali mężczyznę dziś 31-letniego jako podejrzewanego o przestępstwa o charakterze seksualnym w Kielcach.

On sam szybko przyznał się do dwóch z nich: do ataków na dwie 13-letnie dziewczynki. Jedną z nich miał zaczepić we wrześniu w biały dzień, około godziny 14 w rejonie wiaduktu przy ulicy 1 Maja w Kielcach. Z ustaleń policji wynikało, że złapał dziewczynkę i zaczął dotykać. Udało jej się uciec.

Miesiąc później zaatakowana została kolejna wracająca ze szkoły 13-latka. Tym razem napastnik zaciągnął ją na siłę do pobliskiego lasu, tu grożąc zabójstwem zmusił przerażone dziecko do czegoś, co kodeks karny nazywa mianem innych czynności seksualnych. Godzinę później mama dziewczynki zawiadomiła policjantów, ci zebrali materiał dowodowy. I zaczęli tropić napastnika.

- 31-latek przyznał się do obu tych napaści, tłumaczył, że przecież nic strasznego nie zrobił tym dziewczynkom. Mówił, że tego nie planował, ale jak wypije parę piw, to lubi dotykać dziewczyny. Opowiadał, że jednej to nawet chciał zapłacić, żeby tylko nic nikomu nie mówiła. Twierdzi, iż tych ataków nie planował, wszystkie sytuacje były spontaniczne, zadziałało coś jak impuls. A później jakby do niego coś dotarło. Powiedział, że poprosi sąd o skierowanie go na leczenie - opowiadają policjanci. Badają, czy dziełem tego mężczyzny nie są także inne napaści na tle seksualnym w Kielcach. Na przykład ta z października, kiedy to nocą napadnięta została 24-letnia kobieta wracająca z pracy.

- Bandyta przewrócił ją na ziemię, przytrzymał kolanem. Do głowy przyłożył nóż. Groził, że ją zabije i próbował zgwałcić - relacjonują policjanci. - Nie udało mu się, bo dziewczyna zdołała się wyrwać i uciec.

3 gwałty

3 gwałty

W 2002 roku ten sam mężczyzna, wówczas 23-letni, został zatrzymany przez policjantów. Zarzucili mu pięć napadów na sklepy i zakład fryzjerski w Kielcach i Jędrzejowie oraz zgwałcenie trzech pracujących tam kobiet. Sąd uznał go za winnego i skazał na siedem lat więzienia.

TO NIE KONIEC

Jak do tej pory 31-latek usłyszał zarzuty tylko w jednej z tych spraw - ataku na 13-latkę w lesie w Kielcach. Jest podejrzany o jej molestowanie. Decyzją kieleckiego Sądu Rejonowego w niedzielę został aresztowany na trzy miesiące.
Za molestowanie dziecka może mu grozić do 12 lat wiezienia, ale sąd - z uwagi na działanie w warunkach recydywy - może go skazać nawet na 18 lat więzienia.
- To nie koniec naszych działań. Wciąż analizujemy przypadki niewyjaśnionych napaści na tle seksualnym młodych dziewcząt i kobiet w Kielcach w ciągu ostatnich dwóch lat, trwają okazania - mówią policjanci. - Nie wykluczamy też, że skrzywdzone kobiety nie zgłosiły nam tego, co się stało. Na przykład ze strachu.

Wtedy w 2002 roku skrzywdzone kobiety też się bały. Opowiadały, że napastnik bardzo uważnie oglądał ich dokumenty i groził. Że gdyby coś komuś powiedziały, to wróci.
- Powiedziały policji, a on już nie wrócił. Strach to nie jest dobry doradca. Jeżeli więc ktoś nosi w sobie tak straszną tajemnicę, czekamy na zgłoszenie - dodają stróże prawa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie