MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć to nie rozwiązanie

Michał NOSAL <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>
- To, co się stało, to musiała być jakaś nagła decyzja. Tak jakby diabeł nagle zarządził - mówi Zbigniew Walas, ojciec chrzestny Mateusza.
- To, co się stało, to musiała być jakaś nagła decyzja. Tak jakby diabeł nagle zarządził - mówi Zbigniew Walas, ojciec chrzestny Mateusza. Ł. Zarzycki

Ta tragedia wstrząsnęła w ostatnich dniach naszym regionem. 13-letni gimnazjalista z Piekoszowa odebrał sobie życie. Dlaczego?

Chwila słabości prowadząca do tragedii? Zły wpływ innych? 13-letni gimnazjalista z gminy Piekoszów odebrał sobie życie. Teraz wszyscy starają się dociec, dlaczego i szukają sposobów, aby dramat się nie powtórzył.

Bliscy 13-letniego Mateusza mówią, że nic nie wskazywało, aby mogło stać się to, co zdarzyło się w poniedziałek popołudniem. Chłopiec, pochodzący z niedużej miejscowości w gminie Piekoszów, od tego roku zaczął uczyć się w gimnazjum miejscowego Zespołu Placówek Oświatowych.

- Młodzież jest u nas we wsi fajna. Nie taka urwisowata, jaką pokazują w telewizji - opowiada właścicielka miejscowego sklepu. - A Mateusz był nad podziw grzeczny. Żadnych z nim rodzice nie mieli kłopotów. Jego dziadek nie ma ręki. Zawsze kiedy mnie odwiedzał, wspominał, ile chłopak mu pomaga.

- U nas ludzie się znają. A w gimnazjum różne środowiska są zmieszane. Silniejsi rządzą. Może tu jest źródło tragedii - zastanawia się inna mieszkanka wsi, załamując ręce.

MIAŁ PLANY

- Szkołę sobie chwalił, nie miał problemów, niczego mu nie brakowało. Chciał telefon z klapką, taki tata mu kupił. Miał mnóstwo planów, o których opowiadał i którymi się cieszył - opowiada mama nastolatka.

Chłopiec zbierał pieniądze na odtwarzacz mp3. Żeby zarobić, zebrał puszki. - Potrafił już prowadzić samochód na bocznej polnej drodze, radził sobie z ciągnikiem, mówił o motocyklu. Na pewno nie planował odebrania sobie życia. To, co się stało, to musiała być jakaś nagła decyzja, Tak jakby diabeł nagle zarządził - mówi ojciec chrzestny Mateusza, Zbigniew Walas.

- Miał w sąsiedztwie dwóch kolegów. Puszczałam go do nich, bo wiedziałam, że mogę im zaufać. Grali sobie na komputerze. Był lubiany. Zawsze, jak grali w piłkę, to nigdzie indziej tylko u Mateusza. Do nas zawsze przychodziło najwięcej dzieci - uzupełnia mama nastolatka.

CZARNY PONIEDZIAŁEK

W poniedziałkowe popołudnie, po tym jak przyjechał z gimnazjum, chłopiec krzątał się chwilę po kuchni. Przygotował sobie kakao, zaniósł jedzenie psom, wyrzucił śmieci. - Potem zapytał, czy może na chwilę wpaść do kolegi. Chciał coś zrobić na komputerze. Pogoda była marna, ale na krótką wizytę pozwoliłam - przyznaje kobieta.

Około godziny 16 Mateusza ubranego w strój, w jakim chodził zwykle koło domu, widział jeszcze dziadek. Czy nastolatek poszedł na drogę i w stronę domu kolegi, czy też w przeciwnym kierunku, tego nie wiadomo.

Kiedy długo nie wracał, zaniepokojeni rodzice zaczęli poszukiwania. Już po pierwszym telefonie wiedzieli, że syn nie dotarł do kolegi. Około godziny 18 było wiadomo, gdzie Mateusz jest.

- Ojciec znalazł ciało chłopca powieszonego w szopie nieopodal domu. Wezwano pomoc. Akcja reanimacyjna trwała jeszcze godzinę. Bez skutku. Dlaczego nastolatek zdecydował się na taki krok, nie wiemy. Nie zostawił listu - opowiada Małgorzata Syska, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kielcach.

ZDJĘCIA I ŁZY

Odpowiedź na pytanie "dlaczego", starali się znaleźć wszyscy. We wtorek dramat chłopca i jego rodziny był głównym tematem rozmów, na jakie zatrzymywali się przy drodze mieszkańcy niedużej miejscowości.

Najbliżsi Mateusza zebrali się w jednym pokoju. Przy stole oglądali zrobiony przez Mateusza rodzinny album ze zdjęciami. Oglądali fotografie, odszukiwali na nich uśmiechniętego chłopca i płakali.

- Pogodzić się nie możemy, że mogło stać się coś takiego. Nigdy z nim nie było kłopotów. Nie wagarował, nigdzie go nie ciągnęło. Nieobecności w szkole miał tylko kilka. A to odpust, a to na zakupy do Kielc ze mną pojechał - wyjaśnia mama 13-latka.

NA ZŁĄ DROGĘ

Starsza siostra Mateusza skończyła to samo gimnazjum. Teraz uczy się już w liceum w Kielcach, z nauczycielkami brata nadal ma jednak dobry kontakt. Kiedyś zapytała jedną z nich, czy brat za bardzo nie dokazuje w nowej klasie.

- Powiedziała, że był za grzeczny, a tam jest kilku niespokojnych chłopców, z którymi zadawanie się mogłoby sprowadzić go na złą drogę. Proponowała przeniesienie go do innej klasy. Mateusz zapytał o to panią dyrektor gimnazjum. Powiedziała, żeby o przeniesienie pytać dopiero po pierwszym półroczu - mówi mama Mateusza.

- Jest w klasie dwóch takich chłopców którzy mogli mieć na niego zły wpływ. A on zdaje się wpływom łatwo ulegał - opowiada rodzic innego z dzieci.

O możliwość przeniesienia, chłopiec kilka tygodni temu zapytał wychowawczynię swej klasy. Ona przekazała rzecz dyrekcji. - Kilka dni później dyrektorka ucząca w klasie Mateusza historii zapytała go, czy naprawdę chce się przenieść. Wycofał się z tego pomysłu - tłumaczy Mirosław Leśniak, dyrektor Zespołu Placówek Oświatowych w Piekoszowie.

MOŻE KIEDYŚ SIĘ DOWIEMY

We wtorek po tragedii, gimnazjum odwiedził wizytator. Rozmawiał z dyrektorem, wychowawcami, uczniami, przeglądał dziennik klasy, do której chłopiec chodził.

- Były tam różne oceny. Nie był to z pewnością uczeń bardzo zdolny, ale dawał sobie radę. Miał trochę kiepskich ocen z zachowania - opowiada Ewa Mirowska, świętokrzyski wicekurator oświaty. - Wiemy też, że rodzice nie pokazywali się na wywiadówkach. Wychowawczyni starała się z nim skontaktować. Nie dlatego, że doszło do jakichś niepokojących sytuacji, ale chciała ich poznać. Przecież to pierwsza klasa. Przekazała nawet pisemną prośbę o kontakt. To chyba było w miniony piątek.

W poniedziałkowe popołudnie chłopiec już nie żył. Czy na desperacki krok zdecydował się ze względu na sytuację w szkole? - Na razie nic na to nie wskazuje, choć nie można tego wykluczyć. Prawda może być gdzieś pośrodku. Może kiedyś się dowiemy - mówi Ewa Mirowska.

NIE BYŁ ZAGROŻONY

Zdaniem Mirosława Leśniaka, dyrektora Zespołu Placówek Oświatowych w Piekoszowie, źródeł tego, co się stało, nie należy doszukiwać się w klasie, do której chodził Mateusz.

- Nigdy nie było w niej problemów z przemocą. Osobiście nie znałem chłopca, rozmawiałem jednak ze szkolnym pedagogiem i wychowawczynią klasy Mateusza. Według ich relacji, chłopiec był otwarty, gadatliwy, pobudliwy na lekcjach, stąd czasem nienajlepsze sprawowanie. Mimo, że dostawał jedynki, szybko poprawiał je na czwórki. Zagrożony nie był z żadnego przedmiotu - tłumaczy dyrektor.

Po tragedii do szkoły skierowano psychologów. Klasa Mateusza nie miała lekcji.

ŚMIERĆ TO NIE ROZWIĄZANIE

- Mam syna, który chodzi do liceum w Piekoszowie. Słyszałem różne teorie, dlaczego doszło do tej tragedii. Koledzy 13-latka mówią, że interesował się tym, jak bezboleśnie rozstać się z życiem. Media zrobiły z gimnazjalistki z Gdańska bohaterkę i nie wiemy, czy to nie jest przykład, do którego sięgają młodzi ludzie. Musimy do nich docierać i tłumaczyć, że samobójstwo to nie jest sposób na rozwiązywanie problemów - komentuje Tadeusz Dąbrowa, wójt gminy Piekoszów.

A mama Mateusza pamięta, że całkiem niedawno rozmawiała z synem na temat przemocy w szkole. - Wróciliśmy wtedy z kościoła i pytałam Mateusza, jak on ocenia to, co stało się w gimnazjum w Gdańsku. Mówił, że ci którzy skrzywdzili dziewczynkę, to musieli być jacyś debile. Przyznawał, że on będąc świadkiem takiej sytuacji od razu pobiegłby po nauczycielkę - opowiada kobieta.

CO SIĘ DZIAŁO W SZKOLE?

Wójt gminy Piekoszów odwiedził dom Mateusza we wtorek. Przyjechał z pracownicą opieki społecznej. Oferowali pomoc. Tadeusz Dąbrowa nie wyklucza, że na decyzję chłopca wpływ mogła mieć jakaś sytuacja w szkole.

- Mamy w gimnazjum klasy od a do f. To dużo jak na warunki wiejskie. Gdyby dzieci uczyły się bliżej domu, łatwiej byłoby nad nimi zapanować. Rozmawiałem ze starszą siostrą Mateusza. Usłyszałem pewne rzeczy o sytuacji w szkole. Odczekajmy, aż opadną emocje i podzielę się tą wiedzą z dyrektorem - tłumaczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie