MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Śmierdziel" dla dzieciaka

Agnieszka OGONEK

Piotr Pierdzący, Kamil Krowi Placek, Walduś Wymiotny, Stefek Syfiąca Syra. To nazwy tylko niektórych zabawek z nowej serii "Śmierdziele", jaka pokazała się niedawno w sklepach w całej Polsce. - To zabawka z pomysłem, świetnie się sprzedaje - cieszy się importer. - To żenujące - uważa dyrektor Muzeum Zabawek w Kielcach. - Takie pseudozabawki niczego nie uczą, nie bawią. Tylko szokują.

Producenci zabawek prześcigają się w pomysłach. Były już kopulujące figurki, lalki, niczym z sex-shopów, pistolety na kulki, nie mniej groźne od prawdziwych, straszydła, których dzieci się bały i które śniły się po nocach. Teraz przyszła widocznie pora na zabawki... śmierdzące.

"Witamy w Smrodowie, gdzie roznoszą się zapachy od Czosnkowego Czarusia aż po Spoconego Staszka. Fuj! Co tu tak śmierdzi?... Śmierdziel!" - zachęca dzieciaki już na opakowaniu importer szokujących zabawek. Dalej czytamy: "Każdy Śmierdziel ma swój niepowtarzalny zapach". Faktycznie. Bo zabawki podzielono na Bandę Pachnącego Oddechu, Brygadę Niemytych, Gang Gazerów, Klan Oborniaków i inne. Zabawkom towarzyszy sugestywna reklama telewizyjna.

W kieleckim sklepie "Smyk", w "Galerii Echo", sprzedawczyni z lekkim zażenowaniem mówi o nowej ofercie towarowej. - To się bardzo dobrze sprzedaje. Ludzie kupują różne, dziwne zabawki. Nie nam oceniać gust i smak rodziców, którzy kupują to swoim dzieciom. A te? Pewnie moda na to niebawem minie i pojawią się nowe, równie szokujące zabawki - dodaje.

- Ja tego nie sprowadzę - stwierdził kierownik sklepu z zabawkami przy ulicy Sienkiewicza w Kielcach. - Widziałem to. Mam małe dzieci i nigdy czegoś podobnego bym im nie kupił. Co to za zabawka, która najzwyczajniej śmierdzi?

- Zabawka powinna bawić, uczyć, pomóc dziecku zrozumieć świat, rozwijać wyobraźnię. A co dobrego przyjdzie z lalki śmierdzącej wymiocinami, odchodami, czy zgnilizną? - zastanawia się dyrektor Muzeum Zabawek w Kielcach, Ryszard Zięzio. - To nie są zabawki w pełnym sensie tego słowa, raczej gadżety, mające służyć robieniu niewybrednych żartów. A pojęcie żartu się przecież z czasem zmienia. Niestety na gorsze. Kiedyś ciągnęło się dziewczyny za warkocze, teraz kupuje się sztuczną kupę, wymiociny, a potem kładzie się to komuś na samochód, czy pod wycieraczkę. Niektórych to bawi.

Importer zabawek ze Szczecina cieszy się, że trafił w gusta kupujących. - Bo to jest zabawka inna, niż wszystkie. Już dawno niczego takiego na rynku nie było. Ona ma swoją ideę. Dzięki niej można robić żarty, fajne psikusy kolegom, rodzinie, nauczycielom - przekonuje dyrektor generalny spółki, Krzysztof Dziełak. - Do tego dochodzi cała otoczka z kolekcjonowaniem, a dzieci, zwłaszcza chłopcy, bo oni są adresatami "śmierdzieli", to uwielbiają.

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów otrzymał wiele sygnałów na temat "woniejących" zabawek. - Dopóki nie dostaniemy sygnału, że one są niebezpieczne, reklama jest nieetyczna, niezgodna z prawem, nic nie możemy zrobić - mówi Tomasz Drzazgowski z warszawskiego biura prasowego urzędu. - Można jedynie rozmawiać o granicach dobrego, czy złego smaku. A to przecież ocena subiektywna.

Jednak skoro tak wiele osób kupuje "śmierdziele", to należy się zastanowić, czy granica dobrego smaku w ogóle jeszcze istnieje?...

od 7 lat
Wideo

Młodzi często pracują latem. Głównie bez umowy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie