MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Spektakl światła i dzieci podczas otwarcia igrzysk

Z Pekinu Paweł Kotwica
Koła olimpijskie pokazane w czasie uroczystości otwarcia igrzysk.
Koła olimpijskie pokazane w czasie uroczystości otwarcia igrzysk.
Niesamowite, niepowtarzalne, wręcz nieprawdopodobne otwarcie igrzysk olimpijskich w Pekinie.

Chińczycy przygotowali spektakl, któremu trudno będzie dorównać. "Echo Dnia" tam było.

Zachwyt, niemy zachwyt - to dominowało w piątek na stadionie w Pekinie. Oglądając ten spektakl wewnątrz Ptasiego Gniazda, jednego z najpiękniejszych sportowych obiektów świata, można było na kilka godzin zapomnieć o polityce.

Najbardziej z piątkowej uroczystości utkwią w pamięci światło i bajeczne kolory. Chińczycy użyli nieprawdopodobnych środków pirotechnicznych (fajerwerki kończyły każdą z części otwarcia) i iluminacyjnych. Swoje do tego dołożyła widownia - każdy kibic otrzymał specjalną torbę, w której były pulsujące światłem plastikowe pałki, latarki, bębenki i kołatki.

- Chińczycy są niezwykle dumni z tej olimpiady. Polityka polityką, ale dla nich to święto - mówił w drodze na stadion pochodzący z Tarnobrzega czterokrotny mistrz olimpijski w chodzie, dziś dyrektor TVP Sport, Robert Korzeniowski. Tę dumę widać było na każdym kroku. Nieco denerwujący byli tylko "dyrygenci", którzy kierowali entuzjazmem w sektorach zajmowanych przez Chińczyków.

Siedzący obok nas dziennikarze z Antyli Holenderskich i Francji z niedowierzaniem kręcili głowami, gdy co chwilę przeżywaliśmy zaskoczenie - wykonawcy fruwali zawieszeni na linkach pod kopułą stadionu albo wychodzili spod jego płyty.

CHIŃSKA PRECYZJA

13 miesięcy treningu z udziałem 14 tysięcy wykonawców (głównie dzieci) przyniosło efekt w postaci widowiska, w którym wszystko było wyliczone co do centymetra i ułamka sekundy. Wykorzystano każdy element stadionu. To nieprawdopodobne, że setki uczestników przebiegających naprzeciw siebie, w gęstym tłumie, nie potrącały się, nikt się nie przewrócił, nawet nie potknął.

Główny nacisk gospodarze postawili na prezentację swojej liczącej kilka tysięcy lat historii (zrezygnowali niemal z akcentów współczesnych, dzięki czemu uniknęli polityki), ale użyli do tego najnowocześniejszych środków za dziesiątki milionów dolarów. Całość wyreżyserował słynny reżyser Zhanh Yimou, który ponoć wydał na przygotowania i realizację projektu 50 milionów dolarów.

CHIŃSKI ALFABET

Po raz pierwszy w historii drużyny wychodziły na defiladę nie w kolejności nazw według alfabetu chińskiego. Dlatego za tradycyjnie otwierającą pochód Grecją szła … Gwinea, potem Gwinea-Bissau, a następnie Turcja. Najwięcej wesołego bałaganu wprowadzili Hiszpanie, którzy kilka razy zatrzymywali się, rzucając w widownię kapelusze, pozując hiszpańskim telewizjom robiąc sobie zdjęcia i tańcząc. Prym wiódł znakomity tenisista Rafael Nadal.

Przez Hiszpanów idące za nimi reprezentacje musiały się zatrzymywać. Próbowali też szaleć Japończycy, którzy podbiegali, by dotknąć "na szczęście" masztu, na którym potem zawisła olimpijska flaga. Co ciekawe sytuacji tych w ogóle nie pokazała telewizja, która cały czas przekazywała obraz idących w największym porządku ekip.

CHIŃSKIE SYMPATIE

Otwarcie oglądało na stadionie 91 tysięcy widzów, w tym ponad 30 tysięcy zaproszonych przez organizatorów gości, a w tym 90 głów państw, między innymi George Bush i Władymir Putin.

Chińczycy, oprócz powitanej nieprawdopodobnym tumultem idącej jako ostatniej własnej reprezentacji, serdecznie i głośno reagowali na wejście albo reprezentacji wielkich mocarstw (Stany Zjednoczone, Rosja, Francja, Włochy), albo państw do niedawna lub ciągle reżimowych (Kuba, Irak), albo swoich rodaków z Hong-Kongu i Tajwanu.

RĘCZNI RZĄDZILI

Polacy szli jako 124 reprezentacja i nie wzbudzili wielkiego entuzjazmu widowni. Zaprezentowali się w grupie około 120-osobowej (sporo było trenerów i działaczy), radośnie, ale spokojnie, wręcz dostojnie, atmosferę starali się rozruszać tylko idący w ostatnich szeregach piłkarze ręczni, o których udziale w otwarciu zadecydowano dosłownie w ostatnich godzinach.

Organizatorzy zapewnili ich bowiem, podobnie jak innych uczestników, że na wyjście będą czekali w klimatyzowanym pomieszczeniu. Z wysokości połowy trzykondygnacyjnych trybun z łatwością można było dostrzec blondfryzurę Mateusza Jachlewskiego z Vive Kielce, a także trenera Daniela Waszkiewicza, Grzegorza Tkaczka, Bartłomieja Jaszkę, Tomasza Tłuczyńskiego, Michała Jureckiego i Mariusza Jurasika. Na czele z flagą szedł kajakarz Marek Twardowski.
Z naszej ekipy zabrakło między innymi tych sportowców, których następnego dnia czekały starty, między innymi siatkarek, siatkarzy i łuczników.

Najpierw przemawiali przewodniczący komitetu organizacyjnego igrzysk Liu Qi, który przypomniał hasło przewodnie igrzysk: "Jeden świat, jedno marzenie" i szef Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, Jacques Rogge. - Chińczycy marzyli o zorganizowaniu igrzysk - powiedział szef MKOl. - A dziś to marzenie się spełnia. Gratuluję ci, Pekinie. Niech te igrzyska przyniosą radość, nadzieję i dumę.

Oficjalnego otwarcia igrzysk dokonał prezydent Chińskiej Republiki Ludowej Ju Hintao, a ogień olimpijski zapalił tuż po północy miejscowego czasu trzykrotny złoty medalista z Los Angeles w gimnastyce, Ni Ling, wyciągnięty na lince kilkadziesiąt metrów w górę, ponad kopułę stadionu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie