MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Spokój, modlitwa i "suchy" poniedziałek - tak minęły świeta w regionie świętokrzyskim (zdjęcia,video)

/BOL/, /CuK/, /ALI/, /MIO/, /PCH/, /rab/, /GOP/, /MJR/,/ps/
Bracia Przemuś i Patryk Grabiec z Czostkowa (gmina Krasocin) poświęcili pokarmy w kościele parafialnym w Kozłowie.
Bracia Przemuś i Patryk Grabiec z Czostkowa (gmina Krasocin) poświęcili pokarmy w kościele parafialnym w Kozłowie.
W całym naszym regionie Triduum Paschalne i święta Wielkiej Nocy miały bardzo uroczysty przebieg. W nabożeństwach związanych z Wielkim Tygodniem uczestniczyły tysiące osób.

SKARŻYSKO, SUCHEDNIÓW

W sanktuarium Matki Bożej Ostrobramskiej w Skarżysku przy Grobie Pańskim wartę pełnili członkowie organizacji katolickiej Rycerze Kolumba. W kościele Najświętszego Serca Jezusowego chór Sursum Corda odśpiewał w piątkowy wieczór "Pasję".

W sobotę we wszystkich kościołach do południa święcono pokarmy, wieczorem odbywały się nabożeństwa Wigilii Paschalnej, podczas której między innymi święcono ogień i wodę. W wielu kościołach przez całą noc, do rezurekcji, warty przy Grobach Pańskich pełnili strażacy i harcerze, jak miało to miejsce w kościele Świętego Andrzeja Apostoła w Suchedniowie.

W powiecie skarżyskim świąteczne dni nie były szczególnie pracowite dla policjantów. Jak się dowiedzieliśmy, nie doszło do żadnego groźniejszego zdarzenia, mundurowi nie zatrzymali też żadnego nietrzeźwego kierowcy. Znacznie więcej zajęć mieli strażacy.
- Wyjazdów jest bardzo dużo. Głównie do gaszenia płonących traw, ale był też pożar niezamieszkanego domu przy ulicy Żeromskiego w Suchedniowie. W Skarżysku nasi ratownicy otwierali drzwi do jednego z mieszkań przy ulicy Lotniczej.

Właścicielka niechcący zatrzasnęła je, a na kuchni gotowały się świąteczne potrawy. Była też nietypowa interwencja. W sobotę w nocy ktoś przewrócił stojącego na ulicy Piłsudskiego fiata 126p - poinformował nas aspirant Grzegorz Wijas, dyżurny operacyjny powiatu z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Skarżysku-Kamiennej.

KIELCE

Tradycyjnie święciliśmy pokarmy i modliliśmy się przy przygotowanych w poszczególnych kościołach Grobach Pańskich. W przedświątecznym nastroju dzieliliśmy się także żywnością i pieniędzmi z potrzebującymi.

- Niech te poświęcone pokarmy, podczas ich spożywania będą dla was symbolem miłości, radości, jedności rodzinnej - mówił ojciec Roman Rusek, podczas świecenia pokarmów w Parafii Świętego Franciszka z Asyżu w Kielcach.
W sobotę, od rana przy wejściu do Bazyliki Katedralnej w Kielcach gromadziły się całe rodziny. Dzieci niosły koszyczki z pokarmami i przygotowanymi przez siebie pisankami.

- Farbami i pisakami malowałyśmy z siostrą jajka. Resztę jedzenia do koszyczka przygotowała mama - mówi 10-letnia Dominika Szymkiewicz z Kielc, która do święconki przyszła ze swoją młodszą siostrą Natalią oraz rodzicami Anetą i Mariuszem.

Zaraz po poświęceniu koszyczków kielczanie dzielili się z ubogimi osobami. Wkładali do wielkiego kosza część pokarmów ze swoich koszyków oraz wrzucali do puszki pieniądze. - Tym, co mam dzielę się z tymi, którzy w ogóle nie mają - mówi kielczanka Halina Symonowicz. - Nie wolno zapominać o ubogich i potrzebujących, zwłaszcza w święta.

Księża po święconce zachęcali wiernych do modlitwy przy Grobach Pańskich. I w katedrze i w parafii świętego Franciszka ustawiały się kolejki do Jezusa, który leżał w grobie, przykryty białą szatą, a obok niego stał Najświętszy Sakrament.
Wierni czekali również na swoją kolej, żeby ucałować rany ukrzyżowanego Jezusa, na znak żałoby.

STARACHOWICE

Pełne były kościoły w Starachowicach i okolicy w czwartek, piątek i sobotę oraz podczas dwóch świątecznych dni.

W Wielki Czwartek w dzień Ostatniej Wieczerzy księża z większości parafii w mieście i powiecie starachowickim otrzymali kwiaty od wiernych. Podczas ostatniej wieczornej mszy w tym dniu zamilkły kościelne dzwony. Zastąpiły je głuche kołatki. Tak było do soboty.

W Wielki Piątek wielu wiernych przez cały dzień nic nie jadło, zachowując ścisły post. Po południu odprawiano liturgię wielkopiątkową, której głównym punktem jest czytanie opisu Męki Pańskiej według św. Jana i oddawanie czci krzyżowi, przez ucałowanie stóp Ukrzyżowanego. Wielka Sobota to dzień święcenia pokarmów. Podczas popołudniowej mszy księża święcili ogień i wodę.

Poranna msza rezurekcyjna w niedzielę, z uroczystym wyniesieniem z grobu Najświętszego Sakramentu, z uroczystą procesją, była uwiecznieniem świąt Wielkiej Nocy i zakończeniem Triduum Paschalnego.

BUSKO-ZDRÓJ

Święta Wielkiej Nocy buszczanie spędzali na ogół w gronie najbliższych, przy suto - mimo kryzysu - zastawionych stołach. Wielka Sobota to dla chrześcijan czas święcenia pokarmów. Buskie kościoły - pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny, Bożego Ciała na osiedlu Sikorskiego oraz Świętego Brata Alberta w zdrojowej części miasta - wypełniły się wiernymi.

Ze święconką maszerowały często całe rodziny. Wiosenna pogoda sprzyjała też spacerom, spotkaniom w gronie rodziny i przyjaciół. Jak każe tradycja, podczas świąt odwiedzano groby bliskich na cmentarzu. Wielkanocną niedzielę spędzaliśmy na ogół w domach, przy suto - pomimo kryzysu i chudnących portfeli - zastawionych stołach. A w lany poniedziałek było... mokro. Nie tyle za sprawą pogody, gdyż z nieba przebijały promienie słońca, co wielkanocnego śmigusa-dyngusa. Amatorów polewania wodą można było najczęściej zobaczyć na buskich osiedlach.
KAZIMIERZA WIELKA

Mieszkańcy Kazimierzy Wielkiej spędzali Wielkanoc najczęściej w gronie rodziny, w domowym zaciszu. W Wielką Sobotę kazimierzanie święcili pokarmy, a parafialne kościoły Podwyższenia Krzyża Świętego i Miłosierdzia Bożego pełne były wiernych. Po obiedzie przyszedł czas na świąteczne wizyty, spotkania z rodziną i znajomymi, odwiedzanie grobów bliskich na cmentarzu.

Nie brakowało amatorów aktywnego wypoczynku, korzystając z ładnej pogody ruszali na spacer w okolice zabytkowej baszty czy zalewu. Wczoraj w swoim żywiole byli amatorzy śmigusa-dyngusa. Wielkanocna tradycja polewania wodą na pewno nie zaginie, a dziewczęta musiały się mieć na baczności, by... wrócić "sucho" do domu.

PIŃCZÓW

We wszystkich pińczowskich parafiach wierni tłumnie uczestniczyli w obrzędach zarówno Triduum Paschalnego, jak i radości Zmartwychwstania Pańskiego. Bardzo intensywnie pracowały służby mundurowe i może dlatego nie doszło w powiecie do żadnej tragedii.

- W dniach 10-13 kwietnia na drogach powiatu służby patrolowe pełniły dyżury w ramach akcji "Bezpieczny weekend". W czasie tych dni zatrzymanych zostało jedynie trzech nietrzeźwych kierujących, co jest porównywalne z codziennymi statystykami. Niewiele było także interwencji domowych. Najpoważniejszym zdarzeniem była kradzież trakcji elektrycznej na linii kolejowej w okolicach wsi Żydówek w gminie Kije.

Miała ona miejsce w nocy z piątku na sobotę. Wycięcia przewodu trakcyjnego dokonano po godzinie 2. O tej porze przejechał tamtędy pociąg towarowy, a następny, który jechał około godziny 7, utknął na trasie. Straty szacowane są wstępnie na kilkanaście tysięcy złotych. Dochodzenie jest w toku - powiedzieli nam policjanci.

- W piątek i sobotę zastępy ratownicze wyjeżdżały siedmiokrotnie do pożarów traw na nieużytkach. To niewiele w porównaniu z poprzednimi latami, zwłaszcza że nie były to duże pożary - mówi kapitan Tadeusz Pasternak, rzecznik prasowy pińczowskiej Komendy Powiatowej Straży Pożarnej.

W Wielki Piątek tłumy pińczowian uczestniczyły w procesji Drogi Krzyżowej z kościoła pod wezwaniem Świętego Jana Ewangelisty i Apostoła na Górę Zamkową, gdzie osadzony został ogromny krzyż - symbol męki Chrystusa i wiary rzymskokatolickiej.

Wierni modlą się przy Grobie Pańskim w Bazylice Katedralnej.
(fot. D. Łukasik)

Procesje z udziałem licznych duchownych poprowadził ksiądz kanonik Jan Staworzyński, dziekan dekanatu pińczowskiego.

Ogromny krzyż nieśli na swych ramionach miejscowi strażacy, a w ślad za krzyżem zmierzał tłum wiernych. Był wśród nich także burmistrz miasta Włodzimierz Badurak. Po drodze odprawiano wszystkie stacje Drogi Krzyżowej. W Wielką Sobotę pińczowianie, a także mieszkańcy wszystkich wiosek udawali się od rana, najczęściej w towarzystwie dzieci, do kościołów, aby poświęcić pokarmy.

W niektórych świątyniach, jak na przykład w sanktuarium Maryjnym na Mirowie, pokarmy święcono na klasztornym dziedzińcu. Podobnie czyniono w małych parafiach wiejskich. W niedzielę o świcie wierni wzięli udział w tradycyjnej rezurekcji, a w poniedziałek od rana na całym Ponidziu spotkać można było niewielki grupki dzieci i młodzieży uganiających się z wiadrami wypełnionymi wodą.

JĘDRZEJÓW

Bardzo spokojnie przebiegły święta w powiecie jędrzejowskim. Nie najlepsza pogoda nie sprzyjała miłośnikom podtrzymywania tradycji lanego poniedziałku. Co prawda na ulicach dało się zauważyć młodzieńców z wiaderkami i sikawkami, ale nikt nie przesadzał do tego stopnia, by musiała interweniować policja.

Nie wpłynęło do jędrzejowskich funkcjonariuszy ani jedno tego typu zgłoszenie. Niestety, pomimo wielu apeli, znów o sobie dali znać kierowcy prowadzący "na dwa gazy". Kierujący fiatem uno w gminie Wodzisław zderzył się z peugeotem 206. Sprawca miał 0,76 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.

WŁOSZCZOWA

- Totalny spokój - mówi włoszczowska policja o bilansie tegorocznych świąt wielkanocnych. W Wielki Piątek Włoszczowa była zakorkowana od aut, ruchem w Rynku kierowali policjanci z "drogówki". Długie kolejki w sklepach i przed bankomatami dawały się we znaki mieszkańcom, tym bardziej, że był to targowy piątek w mieście. W Wielką Sobotę przy święceniu pokarmów we Włoszczowie zbierane były tradycyjnie dary dla potrzebujących rodzin. Wzorem ubiegłych lat w stołówce świętego Brata Alberta przygotowano paczki wielkanocne, które młodzież rozniosła po domach, do rodzin i osób samotnych.

W pierwszy dzień Wielkanocy kościoły odwiedziły tłumy wiernych, podczas porannych procesji rezurekcyjnych było bardzo uroczyście z uwagi na obecność między innymi pocztów sztandarowych i orkiestr strażackich. Pogoda dopisała w tym roku, aczkolwiek w święta wielkanocne było chłodniej niż podczas poprzedzającego je Triduum Paschalnego. Toteż lany poniedziałek nie należał w tym roku do przyjemnych, bo słońca było jak na lekarstwo.

SANDOMIERZ

Sobotnie przedpołudnie w Sandomierzu było czasem święcenia pokarmów. Przystrojone koszyczki bardzo często przynosili do kościołów najmłodsi. Wielka Sobota to również czas adoracji Chrystusa złożonego do grobu.

Większość wiernych zatrzymywała się w zadumie i modlitwie przy symbolicznych Grobach Pańskich. Niektórzy decydowali się na odwiedzenie grobów we wszystkich sandomierskich świątyniach. Przy grobie w bazylice katedralnej wartę zaciągnęli zbrojni z Chorągwi Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej. Wieczorem tłumy wiernych gromadziły się w kościołach na uroczystościach Wigilii Paschalnej. Kościoły były pełne również w wielkanocną niedzielę, zwłaszcza podczas mszy rezurekcyjnych.

Mszy rezurekcyjnej w katedrze przewodniczył biskup Edward Frankowski, administrator diecezji sandomierskiej. W wygłoszonej homilii podkreślał, że nie ma prawdziwego chrześcijaństwa bez poświęceń i wyrzeczeń, dlatego w nasze życie wpisany jest krzyż Zbawiciela. Biskup Frankowski stwierdził również, że we współczesnym świecie dominuje relatywizm moralny i kultura śmierci.
- Kiedy dzisiaj Chrystus wstaje z grobu, są siły zła, są moce zła, które nam każą kłaść się do grobu.

W Polsce więcej jest pogrzebów niż narodzin, więcej trumien niż kołysek, wszędzie zabijanie i niszczenie świata, wszędzie pogarda dla człowieczeństwa, negowanie małżeństwa i rodziny, potworne zakłamanie, rugowanie etyki i wartości - mówił hierarcha. Biskup Frankowski zwrócił uwagę na konieczność odbudowania zaufania wśród Polaków, godności człowieka, moralności, wartości pracy i uczciwości. Potem zgodnie z tradycją procesja trzykrotnie okrążyła katedrę, a sandomierscy rycerze oddali trzy salwy z replik historycznych hakownic.

Pierwszy dzień Wielkanocy większość sandomierzan spędziła w domach. Pochmurna pogoda nie zachęcała do spacerów. Świąteczny poniedziałek tradycyjnie był czasem odwiedzin u bliskich. Sandomierzanie, głównie ci młodzi, nie zapomnieli oczywiście o tym, że jest to śmigus-dyngus. Miłośników tej tradycji, wyposażonych w butelki czy sikawki, można było spotkać głównie między blokami.

STASZÓW

Święta wielkanocne upłynęły w Staszowie pod znakiem spokoju i modlitwy. Wierni tłumnie uczestniczyli w obchodach Triduum Paschalnego upamiętniającego śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa, ale pogoda nie spełniła ich oczekiwań. Niebo dopiero w wielkanocny poniedziałek niebo zaczęło się "przecierać".

Mimo niezbyt wysokich temperatur można było wczoraj w okolicach rynku oraz na staszowskich osiedlach zobaczyć młode osoby, które postanowiły podtrzymywać tradycję śmigusa-dyngusa. Chętnych na polewanie było niewielu, ale czyhający z wiadrami wody młodzieńcy mieli litość dla swoich ofiar i zamiast zupełnego przemoczenia było tylko symboliczne pokropienie.

- Odrobina wody jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Szkoda, że nie można dziś lać wodą na całego, ale nie narzekam - mówi Michał ze Staszowa. Dodaje, że kilka lat temu lany poniedziałek trwał do wieczoru, a tradycja zaczyna powoli zanikać. Staszowscy policjanci nie mieli wczoraj żadnych zgłoszeń dotyczących osób, które zbyt gorliwie chciałyby świętować lany poniedziałek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie