Kilkanaście lat temu pani Grażyna kupiła działkę w Radkowicach, na której postawiła dom. Ponieważ na teren jej posesji wpływała woda z przepustu pod drogą, podwyższyła teren przed domem. - Postawiłam też ogrodzenie, ale dalej od pasa drogowego, by nikomu nie przeszkadzać - wyjaśnia. O to, czy może takie ogrodzenie postawić zapytała gminę, ale w ciągu trzydziestu dni odpowiedzi nie otrzymała.
ODWOŁANIA NIC NIE DAŁY
Podwyższenie terenu sprawiło, że przepust został zablokowany, woda rozlewała się na sąsiednie działki i niszczyła drogę. Świętokrzyski Zarząd Dróg Wojewódzkich wystąpił do nadzoru budowlanego, a ten na koszt właścicielki przepust udrożnił. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego Ryszard Zgiep nakazał też rozebranie ogrodzenia postawionego bez zezwolenia.
Grażyna Tkacz odwoływała się, ale wszystkie instancje, włącznie z głównym inspektorem nadzoru budowlanego, potwierdziły słuszność tej decyzji. W międzyczasie właścicielem domu i ogrodzenia został Szymon Moćko, ale żądania w stosunku do byłej właścicielki się nie zmieniły. To właśnie je zaskarżyli Moćko i Tkacz i w lipcu ubiegłego roku Sąd Administracyjny w Warszawie przyznał im rację, stwierdzając nieważność decyzji. Była właścicielka skutecznie zbyła nieruchomość i nie można żądać od niej rozbiórki ogrodzenia - argumentowano w uzasadnieniu wyroku.
NIC NIE WIADOMO
- Minęło pół roku od uprawomocnienia się wyroku, ale ja ciągle nie wiem, czy inspektor uznał swą decyzję za nieważną - mówi Grażyna Tkacz. - Prosiłam o decyzję na piśmie, ale w grudniu poinformowano mnie, że akta nie wróciły z Warszawy. Otrzymali je na początku stycznia, to kolejny miesiąc i zero odpowiedzi. Jak długo mam czekać?
Wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego w Kielcach Urszula Markowska wyjaśnia, że sprawa jest w trakcie załatwiania. - Nadal obowiązuje decyzja o rozbiórce ogrodzenia i obciąża ona pana Moćkę. Ponieważ wystąpił on o wznowienie postępowania, poprosiliśmy o informację, czy o decyzji rozbiórki wiedział w chwili kupowania nieruchomości w 2007 roku. Czekamy na odpowiedź.
Dla inspektora nie ma znaczenia fakt, że po latach (spór trwa od 1999 roku) ogrodzenie nie będzie przeszkadzało - gmina wykupiła pas ziemi na sąsiedniej działce i tamtędy poprowadzi rów odwadniający. Przepust, który kierował wodę na działkę pani Tkacz, zostanie przesunięty w czasie remontu drogi biegnącej przez Radkowice. Roboty mają się rozpocząć w tym roku. Mimo to, zgodnie z wydanymi decyzjami, ogrodzenie, które kosztowało kilkanaście tysięcy złotych, powinno zniknąć. - Świętokrzyski Zarząd Dróg w ubiegłym roku podtrzymał swoje stanowisko. Pani Tkacz miała szansę na zalegalizowanie budowy nie uczyniła tego i teraz trzeba ponieść konsekwencje zgodnie z prawem budowlanym - dodaje Markowska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?