Zarzuty jakimi obciążano dzisiejszego burmistrza Staszowa dotyczą lat 2006-2010, kiedy pełnił funkcję starosty staszowskiego. Chodzi o nieprawidłowości w prowadzeniu ksiąg rachunkowych, które ujawniła Najwyższa Izba Kontroli.
OD KONTROLI DO WOKANDY, POSZŁO O BŁĘDY W KSIĘGACH
Zarzut czyniony z tego tytułu ówczesnemu staroście polega na tym, że ten pełniąc swe obowiązki dopuścił wbrew przepisom o rachunkowości, do podawania nie rzetelnych danych w księgach rachunkowych starostwa powiatowego w Staszowie w zakresie nieruchomości gruntowych.
Chodzi o 276 działek zajętych pod drogi powiatowe, których nie ujęto w księgach rachunkowych. Różnica pomiędzy stanem zapisanym a faktycznym została ujawniona w wyniku kontroli NIK, która z jednej strony nakazała usunięcie owych zaniedbań, a z drugiej "sprowokowała" ścieżkę sądową.
SPRAWA UMORZONA, ALE BYŁY STAROSTA MA ZAPŁACIĆ
Po wykonaniu kontroli sprawa została przekazana do Urzędu Skarbowego w Staszowie, który powiadomił tutejszą Prokuraturę Rejonową o możliwości popełnienia przestępstwa. Sprawa trafiła na wokandę, a sąd miał orzec, czy zaniedbania naraziły starostwo i skarb państwa na straty.
Dziś Sąd Rejonowy umorzył to postępowanie ze względu na znikomą szkodliwość czynu. w uzasadnieniu wyroku wskazano, że Romuald Garczewski dopuścił się czynów zabronionych zarzuconych mu aktem oskarżenia, ale żaden podmiot nie odniósł z tego tytułu żadnych szkód oraz, że po wykryciu zaniedbania przez NIK zostało ono usunięte. - Stanowi to czyn zabroniony ale nie stanowi przestępstwa - można było usłyszeć w uzasadnieniu wyroku.
Pomimo umorzenia postępowania, włodarz Staszowa został obciążony kosztami sądowymi w wysokości 3,5 tysiąca złotych. Złożyły się na to między innymi koszty wykonania ekspertyz przez biegłych z zakresu rachunkowości i księgowości.
GARCZEWSKI: NIE JESTEM PRZESTĘPCĄ. TEN PRZEPIS NARAŻA NA STRATY I ZARZUT NIEGOSPODARNOŚCI
Na sali rozpraw nie było ani burmistrza, ani jego pełnomocnika. On sam w rozmowie telefonicznej podkreślił, że nie popełnił żadnego przestępstwa. - Z orzeczeniem sądu się nie dyskutuje, tylko się je przyjmuje. Od samego początku nie przyznawałem się do skali zarzutów jakie stawiał Urząd Skarbowy. Zdaję sobie sprawę, że było niedopełnienie ustawy o rachunkowości, ale wina leży tutaj raczej po stronie niespójnych przepisów niż ich lekceważenia. W działkach zabrakło wyceny. Jej wykonanie w stosunku do każdej z tych działek to w sumie około siedemset tysięcy złotych dodatkowych kosztów, które nie przynoszą żadnych korzyści dla starostwa. Już z tego tytułu mógłbym zostać oskarżony o niegospodarność - wyjaśnia Romuald Garczewski.
Dodaje, że wystosował do Ministerstwa Skarbu Państwa pismo z prośbą o zajęcie stanowiska, które wskazywałoby drogę postępowania w tego typu sprawach. - Wczoraj dostaliśmy informację, która potwierdza nasze działania w starostwie, czyli wykonywanie wyceny przez komisję powołaną wówczas przeze mnie. To stanowisko zostało zaakceptowane przez Najwyższą Izbę Kontroli. Interes społeczny jest w tym przypadku ważniejszy, dlatego nie można tego typu uchybieniom nadawać rangi przestępstwa - dodaje Garczewski.
Wyrok nie jest prawomocny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?