Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa właściciela kantoru w Kielcach. Świadek ma kłopoty z pamięcią

Elżbieta Zemsta
Powoli do końca zbliża się proces 36-letniego właściciela jednego z kantoru w Kielcach oskarżonego o to, że oszukał kilkanaście osób na sumę ponad 4,5 miliona złotych. Sąd przesłuchuje ostatnich świadków.

We wtorek przed Sądem Okręgowym w Kielcach sąd odpytywał znajomego, a w zasadzie - jak twierdził świadek - dobrego przyjaciela oskarżonego. 30-letni fotograf, syn innego znanego kieleckiego fotografa opowiadał o dniu, w którym oskarżony porzucił biznes i uciekł z Kielc przed wierzycielami. - Dzwonił do mnie nad ranem, ja wróciłem z Niemiec, gdzie byłem na meczu kieleckiej drużyny piłki ręcznej. Niedługo później przyjechał do mnie. Był zdenerwowany i prosił o pożyczenie samochodu. Nie mówił po co mu auto, pożyczyłem mu samochód, mimo że już z jednego zarejestrowanego na mojego tatę korzystał - tłumaczył świadek.

Sąd próbował też ustalić, czy oskarżony brał od świadka pieniądze. 30-letnie fotograf zasłaniał się niepamięcią, twierdził, że leczy się na zaniki pamięci, nie potrafił jednak wskazać jakie bierze leki.

- Dałem mu kiedyś 20 albo 30 tysięcy złotych na inwestycję. On też pożyczał mi pieniądze, więc to było na zasadzie wymiany - mówił świadek. W zeznaniach składanych przed policją i prokuraturą, które odczytywał sąd, wynikało także, że mężczyzna kilkukrotnie poświadczył nieprawdę podpisując dokumenty w imieniu oskarżonego. Chodziło o zastaw na poczet pożyczek, których udzielał 36-letni oskarżony. Zastawem były między innymi przyczepa gastronomiczna czy działka pod Skarżyskiem. Świadek podpisywał się na dokumentach, bo - jak twierdził - oskarżony go o to prosił. Dziwnym trafem - na co uwagę zwrócił prokurator - nazwisko świadka figurowało w większości na dokumentach znajomych 30-letniego fotografa...

Proces dotyczy sprawy, którą śledczy zajęli się w czerwcu 2013 roku. Wówczas do policji zaczęły zgłaszać się osoby, które twierdziły, że przekazywały pieniądze 36-letniemu właścicielowi jednego z kieleckich kantorów, a ten od kilku dni ma wyłączony telefon i nie ma z nim kontaktu, zaś jego kantor, który był także lombardem, jest zamknięty. Sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa Kielce-Wschód.

Według sporządzonego przez prokuraturę aktu oskarżenia od sierpnia 2009 do czerwca 2013 roku kielczanin dopuścił się szeregu oszustw. Jak zapisano, chcąc osiągnąć korzyść przyjmował gotówkę, wykorzystując to, iż inni błędnie oceniali jego kondycję finansową i możliwości zwrotu powierzonych pieniędzy. Rekordzista miał w ten sposób stracić blisko 900 tysięcy złotych.

Oskarżony nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że przyjmował od kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Część pieniędzy miał wymieniać na inną walutę po korzystnym kursie, a pozostałe kwoty miały wypracowywać zysk lepszy, niż gdyby były lokowane w banku. Przyznał, że za pieniądze z kantoru i od klientów grał w kasynie i tam dziennie mógł przegrywać do kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie