W marcu tego roku policja złapała go na jeździe samochodem pod wpływem alkoholu. Podczas policyjnej kontroli dyrektor odmówił badania alkomatem. Trafił do szpitala, gdzie pobrano mu krew - wynik 0,77 promila alkoholu.
Sprawa rozpatrywał Sąd Rejonowy w Opatowie. Postępowanie przygotowawcze prowadziła sandomierska prokuratura, gdyż opatowska wyłączyła się ze śledztwa.
Pod koniec czerwca tego roku zapadł wyrok. Sąd warunkowo umorzył wykonanie kary na rok. Dyrektor ma też zapłacić 3 tysiące złotych na rzecz kieleckiego stowarzyszenia "Wspólnie Pomagamy". Dyrektor na rok stracił prawo jazdy, licząc od momentu zabrania dokumentu, czyli od marca. W marcu 2012 ponownie sądzie za kółkiem.
- Nie zgadzamy się z wyrokiem pierwszej instancji - mówi Jolanta Religa, zastępca prokuratora rejonowego w Sandomierzu. - Według nas, sprawa nie powinna zakończyć się warunkowym umorzeniem.
Szef opatowskiego "pośredniaka" przyznał się przed sądem do jazdy po "kielichu". Mówił, że w tym dniu wypił 200 mililitrów koniaku i wsiadł za kółko, gdyż w ważnej sprawie zadzwonił do niego syn i musiał do niego jechać.
- Oskarżony wykazywał postawę pozytywną, wyraził skruchę, żałuje tego co się stało - mówił sędzia na rozprawie. Według sądu, kontekst niekaralności, niemataczenia i przyznania się oskarżonego, wpłynął na umorzenie postępowania na rok.
Sprawa dyrektora opatowskiego urzędu pracy trafi do Sądu Okręgowego w Kielcach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?