Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Gałczewski

Redakcja
Ma 52 lata. Pochodzi z Jędrzejowa. Jest laureatem wielu konkursów literackich, m.in. XI Konkursu Poetyckiego Kielce 2009, konkurs poetycki "Mój Anioł Stróż" w Krakowie, konkurs poetycki im. Wespazjana Kochanowskiego. Zajął trzecie miejsce w konkursie "Różne oblicza kobiet" w Kielcach oraz drugie miejsce w konkursie poetyckim im. Feliksa Raka w Krasocinie.

Zauroczenie

Koncert zakończył się dobrze po dwudziestej i jak mogłem się przekonać, melomanii uważali, że przedwcześnie. Wsparta o moje ramię, pani Basia, wychodziła rozmarzona i rozkołysana wrażeniami pięknie wykonywanej muzyki organowej.
Chciałem kontynuować uroczo zapowiadający się wieczór w towarzystwie pięknej kobiety, więc zaproponowałem, "Może teraz zjemy coś razem". "Restauracja w hotelu Łysogóry, odpowiadałaby pani". Oczy Basi zabłysły w mroku. Obdarzyła mnie pełnym zaufaniem, a poznałem ją godzinę wcześniej przed wejściem do klasztoru, gdzie odbywał się recital znanego, nie tylko w regionie, organisty.
Wsiedliśmy do samochodu. Już po drodze konwersacja zaczęła mnie śmieszyć. Ktoś powiedział, że kobieta jest taka, jaki jest mężczyzna, z którym przebywa, albo taka, jaką chciałby, by była. Może tak jest w małżeństwie.
W zwykłym flircie mężczyzna staje się taki, jakim ona chciałaby go widzieć, bowiem próżność męska nie zna granic. Wystarczy odpowiedni rodzaj pytań i szybko dostosowujemy się do wyobrażeń partnerki, przyjmujemy z dobrą wolą pochlebstwa oraz komplementy i gramy jej ideała. Najlepszym dowodem byłem ja, zgrywający się na bywalca w rozrywkowym świecie, przechwalający się znajomościami.
"Tylko udajesz skromnego", powiedziała i pogłaskała mnie po twarzy, kiedy dojeżdżaliśmy do Kielc.
Wysiedliśmy przed hotelem, płonącym rozjarzonymi neonami i migającymi reklamami. Dobrnęliśmy do baru, przebijając się przez tłum gości.
Basia poszła poprawić makijaż. Rozejrzałem się wokół. Przebywające towarzystwo robiło wrażenie, iż znajduje się na "wysokich obrotach". Wszyscy są sobie bliscy, tylko ja znalazłem się przypadkowo. Przyglądano się z zaciekawieniem i pewnie kombinowano, co to za facet.
Weszła Basia, a właściwie sunęła przez całą salę. Przykuwała uwagę obecnych. Mogłem ją teraz obejrzeć w całej okazałości. Miała wymarzone atuty kociaka towarzyskiego, była elementem odświeżającym, na tle przebywającego tłumu. Wyglądała imponująco na "fajną dupę", jak się mówi w salonowym języku. Czułem, że wszyscy mi jej zazdroszczą i będą chcieli ją zabrać.
"Co się napijesz?" Zapytałem i zamówiłem wódkę. Po kilku kolejkach dorównaliśmy reszcie gości. Czas przestał istnieć, włóczyłem się wśród hałaśliwego tłumu, łypiąc oczami za Basią, która okazała się duszą baru. Nawiązywała znajomości i bardzo szybko przechodziła na ty. Byłem zazdrosny, przecież to moja zdobycz. Ruszyłem za nią. Zderzyłem się z pijanym opasłym facetem, który powiedział, "No i co? Jak się bawisz stary?" "Przedstaw mnie swojej córce", miał na myśli moją Basię. Bełkocząc mówił dalej "wierz mój drogi, ona piekielnie na mnie działa. Gdyby nie to, że to twoja dupa, ja bym jej nie przepuścił, rozumiesz. Ale ty pewnie", napierał na mnie brzuchem i ciągnął, "ty jesteś chyba monogamistą, z tych, co to jedna kobieta wystarcza na cale życie. Wyglądasz na eunucha, co to wie jak się pisze ó, a nie wie jak się rucha. Bo wiesz ja nie mogę, muszę mieć codziennie inną kobietę. Myślisz pewnie, że jestem cynik. Słuchaj ładne dziewczyny to najlepsze, co mamy w kraju. To towar eksportowy. I nie gniewaj się za tą córkę, bo i tak wiem, po co tu przyszedłeś, ale jak znudzi się, odstąp mi ją. Masz tu moją wizytówkę". Ogarnęła mnie straszna złości. Jednocześnie zdawałem sobie sprawę z dwuznaczności sytuacji, w jakiej się znalazłem. Rozejrzałem się, wśród niedobitków imprezy. W półmroku panującym w barze zauważyłem, Basię. Siedziała na wysokim stołku, cały makijaż uległ ruinie. Przed nią stały puste kieliszki. "Szukałem cię, zawieruszyłaś się. Ale wieczór wypadł przyjemnie", próbowałem być dla niej miły. " Tylko dzięki tobie", odwzajemniła się, "napij się jeszcze ze mną." "Czas wracać", nieśmiało powiedziałem. "Wypij ze mną ", powtórzyła ", nigdzie się stąd nie ruszam". "Ależ Basiu, musisz wyspać się, wypocząć. Pewnie jutro pracujesz", nalegałem. Spojrzała na mnie powłóczystym spojrzeniem, jednocześnie gładząc mnie ręką po karku.
Nie chciałem być nierycerski. W recepcji hotelu odebrałem klucze do wynajętego pokoju. Basia uwieszona na moim ramieniu powędrowała na piętro.
" Nie wyglądasz na pewnego siebie", powiedziała, gdy już znaleźliśmy się na kanapie pokoju hotelowego. Rzeczywiście czułem się, co najmniej dziwnie. " Mam nadzieje, że trochę odpoczniesz", odparłem. " Idę do łazienki, ty nigdzie nie wychodź, nie bądź głupi", powiedziała patrząc na mnie. Nagle zbliżyła się do mnie. Pochyliła się rozchylając delikatne usta, cicho szepnęła; "pocałuj mnie". Delikatnie pocałowałem wilgotne rozchylone wargi.
Usnąłem. Obudziła mnie moja podopieczna wychodząc z łazienki. Miała tylko ręcznik przepasany wokół bioder. Jej cieple delikatne ramiona splotły się na mojej szyi. "Pocałuj mnie, tak dobrze całujesz", westchnęła.
Kołdra i coś tam jeszcze z odzieży znalazły się na podłodze. Poczułem wspaniałą kobiecość Basi. Minęła godzina lub więcej, która trwała chwilę. "Daj papierosa", powiedziała. W jej twarzy było coś dzikiego. Nerwowo wyginała palce, głos miała ochrypły. "Trzysta złotych należy się kotku", powiedziała.
Nagle w przypływie deziluzji zobaczyłem pospolitą, nie najlepszego gatunku dziewczynę, jakią można spotkać w każdym hotelowym barze.

/sg.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie