Stare pojazdy na Świętym Krzyżu

Właściciele pojazdów przybyli na Święty Krzyż w godzinach porannych, gdzie zostali przywitani przez wójta Nowej Słupi Wiesława Gałkę. Wielu z nich otrzymało od samorządu gminy albumy o regionie świętokrzyskim, pocztówki i pamiątkowe gadżety. Potem właściciele pojazdów uczestniczyli we mszy świętej, zwiedzili Muzeum Starożytnego Hutnictwa w Nowej Słupi. - Jesteśmy pod wrażeniem gościnności władz gminy i naprawdę jest to dla nas wzruszające - mówi jeden z organizatorów rajdu, prezes Europejskiej Asocjacji Automobilerów Jacek Borzęcki.

- Nawiązujemy do tradycji sprzed 100 lat, do pionierskiego automobilizmu, gdzie automobilerzy zwiedzali kraj i władze ówczesne przyjmowali ich na zasadzie "czym chata bogata". Otrzymałem od władz album o województwie świętokrzyskim i jest mi szczególnie miło, bo stąd wywodzą się moi rodzice, dokładnie z Pacanowa. Czuję się trochę jak u siebie i miło, że ktoś to docenia.

Każdy z prezentowanych samochodów zachwycał swoim wyglądem. Zwracała uwagę skoda octavia z 1962 r., protoplasta, dziadek dużego fiata, fiat 136 z 1962 r., którym prezes Jacek Borzęcki jeździ z kuzynem. Pięknie prezentowały się garbusy z początku lat 70., ale odrestaurowane. Jak nowa wyglądała bordowa skoda spartak z 1958 r., którą przyjechał profesor architektury Andrzej Białkiewicz z małżonką.

Wiele osób zatrzymywało się przy volvo 1800 combi z 1972 r., które jest rzadkością nie tylko w Polsce, ale i Europie. Jego właścicielem jest Dariusz Czopek z Krakowa. Podobnym autem jeździł Simon Templer w serialu "Święty". Był moskwicz 408, legenda PRL, kiedyś marzenie wielu miłośników motoryzacji, którego użytkuje Otokar Balcy, od wielu lat związany z Wytwórnią Rysunkowych Filmów Animowanych w Bielsku-Białej. Pan Otokar stworzył mnóstwo podkładów dźwiękowych pod "Bolka i Lolka", "Reksia".

- Właściciele ludzie różnych zawodów, ale łączy ich zamiłowanie do starych samochodów, ale nie rozumiane w sposób dosłowny, przyziemny - wyjaśnia Jacek Borzęcki. - Te auta są po to, by poznawać piękno krajobrazu. Staramy się też prowadzić działalność charytatywną. W Miechowie zorganizowaliśmy wychowankom Domu Dziecka wycieczkę do Racławic. W Kazimierzy Wielkiej wychowankowie Domu Dziecka brali udział w konkurencji sprawnościowej, gdzie kierowca danego samochodu był jednym członkiem załogi, dziecko - drugim członkiem. Dzieci dostawały nagrody. W sobotę przebywaliśmy w Busku-Zdroju, gdzie odwiedziliśmy Szpital Górka. Dzieci wybrały najpiękniejszy samochód. Zostało nim właśnie volvo.

Niedzielny pobyt na Świętym Krzyżu to był już trzeci dzień rajdu. Prolog zaczął się w Morawicy, gdzie pochowany jest pierwszy lotnik II wojny światowej. Zginął 1 września 1939 r. Tam właściciele pojazdów odwiedzili jego grób, bo chcą uczcić przypadającą w tym roku 70 rocznice wybuchu II wojny światowej. Przebywali w Kazimierzy Wielkiej, Miechowie, gdzie zwiedzali Bazylikę Bożogrobców. Chcą także odwiedzić w Michniowie Muzeum Martyrologii Wsi Polskiej. Mają jeszcze zaplanowaną paradę przed Domem Kultury w Suchedniowie. - W sobotę mieliśmy bardzo wzruszające spotkanie w dworze w Widuchowie koło Buska, gdzie przyjęła nas pani, która jest potomkiem właścicieli - mówi Jacek Borzęcki. - Opowiadała tragiczne losy swojej rodziny. Jej ciotki miały narzeczonych, którzy zginęli w Katyniu. Te ciotki już nigdy nie wyszły za mąż, bo to z ich strony była miłość idealna. Byliśmy wzruszeni.