Starosta kazimierski na ławie oskarżonych. Właścicielka apteki potwierdziła, że sporządziła "syrop na uspokojenie"

Stało się tak na skutek spóźnienia obrońcy oskarżonego, który pojawił się w sali sądowej grubo po czasie. Przypomnijmy, że Janowi Nowakowi prokuratura zarzuca prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu, a starosta został zatrzymany przez policję 12 października 2008 roku.

Podczas pierwszej rozprawy, w połowie marca, włodarz powiatu kazimierskiego nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Utrzymywał, że był zaskoczony obecnością alkoholu w organizmie, co wykazały badania krwi. Starosta sugerował, iż mogło to mieć związek z "syropem na uspokojenie", jaki wtedy zażywał.

Podczas poniedziałkowej sesji Jan Nowak mówił bardzo niewiele. Zeznawało natomiast pięć osób w charakterze świadków. Byli w tym gronie właścicielka jednej z kazimierskich aptek, która potwierdziła, że sporządziła taki syrop dla starosty.
Wyjaśnienia składał skarbnik powiatu, który tamtego dnia odwoził starostę swoim autem do domu po badaniach krwi. Obszerne zeznania złożył były wicekomendant kazimierskiej policji, przedstawiając własną wersję wydarzeń, jakie miały miejsce w Komendzie Powiatowej w Kazimierzy Wielkiej 12 października, po zatrzymaniu starosty.

Bardzo krótko zeznawali na koniec kobieta i mężczyzna, mieszkańcy Czarnocina, którzy - jak stwierdzili - widzieli w samochodzie Jana Nowaka syrop, o jakim mówił starosta przed trybunałem.

Poniedziałkowa rozprawa trwała blisko trzy godziny. Sąd odrzucił wniosek obrony, żeby w charakterze świadka przesłuchać zastępcę świętokrzyskiego komendanta policji Waldemara Wódkowskiego. Zarządził przerwę w rozprawie do 27 maja, zaś tego dnia mają składać zeznania biegli sądowi.