Staruszka odcięta od świata. Do jej domu nie może dojechać karetka ani lekarz

Kielczanin Kazimierz Kunaszyk opowiada, że teściowa mieszka przy ul. Przygodnej 52 za torami koło Chemaru i jest to jedyny dom jaki pozostał w tej okolicy. Pozostałe zostały już dawno wyburzone, a do teściowej nie ma żadnego dojazdu. - Jak nie było srogiej zimy można było dotrzeć wzdłuż torów, teraz zostało wszystko zasypane i można by było dojechać jedynie jakimś ciężkim sprzętem - denerwuje się.

- Teściowa, która całe życie ciężko pracowała i była dobrym człowiekiem ma teraz mnóstwo chorób i jak chcieliśmy wezwać do niej karetkę, bo zasłabła, to nie miała tu jak dojechać. Taksówkarz też nie zgodził się przywieź lekarza, bo było zasypane. Córka Jadwiga dopowiada, że mama sama nie chodzi, żeby mogła usiąść przy stole musi ją przenieść kilka osób, są w trakcie załatwiania wózka inwalidzkiego i ponowne wezwanie karetki może być potrzebne w każdym momencie. Interweniowała w kilku miejscach, w administracji, na kolei, ale każdy odcina się od problemu, tłumaczy, że to nie w jego gestii.

Kto za co odpowiada?

Zięć Kazimierz wyjaśnia, że zamieszkiwanie w tym domu kolejowym jest bardzo skomplikowane.

- Czynsz teściowa płaci w administracji przy ul. Mielczarskiego, rachunki za światło w Chemarze, węgiel trzeba przywieź we własnym zakresie i przetransportować go przez tory - wylicza. - A z odśnieżaniem jest problem, bo tu każda rzecz do kogo innego należy. Stacja Piaski ma jednego właściciela, tory innego, rampa następnego. Jak istniał tu parę lat temu węgloblok to sprawa była prostsza, właściciel tego składu węgla odśnieżał drogę. Ale 5 lat temu został zlikwidowany i pozostawiono ich samych sobie. Córka Jadwiga wspomina, że na zmianę z siostrą mają wielogodzinne dyżury przy mamie, do zeszłego roku opiekowały się też tatą, zmarł w wieku 92 lat. Bardzo zależy im na tym, żeby droga była przejezdna, wszyscy czuliby się wtedy bezpieczniej.

Nie zostawią bez pomocy?

Adam Młodawski, dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Kielcach mówi, że ta kobieta faktycznie znalazła się w ciężkim położeniu, jedyny dom za torami wygląda dość nietypowo. - Ja to się dziwię, że tam w ogóle ktoś jeszcze mieszka - zastanawia się. - Dom został odcięty od cywilizacji, a mieszkańcom w starszym wieku musi być szczególnie ciężko. Tam praktycznie nie ma żadnej drogi dojazdowej do tej posesji, do sklepu, wszystko trzeba donosić. Właścicielem placu jest PKP Cargo, ale moim zdaniem dojazd powinien zapewnić zarządca.

Po informacji o tym jak trudne jest położenie starszej kobiety pomoc obiecuje Henryk Suwara, administrator z kolejowego oddziału gospodarowania nieruchomościami w Kielcach. Obiecuje zbadać sprawę, a na drugi dzień w jego imieniu kontaktuje się z nami zarządca. Jolanta Zygadlewicz, zarządca zgadza się z tym, że kielczanka musi mieć możliwość wezwania pomocy medycznej w razie potrzeby. - Wysłałam na miejsce do niej i rodziny naszych pracowników i przedstawicieli firmy odśnieżającej, już rozmawiali w tej sprawie - poinformowała wczoraj. - Będzie koparka i jak najszybciej dojazd wzdłuż torów zostanie odśnieżony, tak żeby można było do kobiety dojechać.