Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Staś Patrzałek jest już w domu w Staszowie

Agnieszka Kuraś
Staś Patrzałek ze Staszowa wraz z rodzicami w sobotę, 21 stycznia po godzinie 17 szczęśliwie doleciał do Polski.

Do kraju wrócili po niemal dwumiesięcznym pobycie w Nowym Jorku, gdzie w Klinice doktora Abramsona chłopiec został poddany leczeniu nowotworu złośliwego - siatkówczaka obuocznego. Walka nadal trwa, ale rokowania są bardzo dobre. Leczenie przyniosło doskonałe efekty.

Już na lotnisku, po powrocie ze Stanów Zjednoczonych, poleciały pierwsze łzy, kiedy rodzinę Patrzałków przyszli przywitać ciocie, wujkowie i rodzeństwo cioteczne Stasia. Mieli oni możliwość nacieszyć się chłopcem, bo jego rodzice zdecydowali, że klika dni spędzą u rodziny w podwarszawskich Markach.

- Do Staszowa wróciliśmy we wtorek, późnym wieczorem. Jeszcze nawet nie zdążyliśmy się rozpakować. Nie możemy przyzwyczaić się do zmiany czasu. Próbujemy się zaaklimatyzować, ale bardzo się cieszymy, że wróciliśmy - mówiła w środę po południu Marta Sieruga - Patrzałek.

Dodała, że Staś jest bardzo pogodny, chętnie się bawi i nawiązuje kontakt z otoczeniem. Rodzice chłopca nie kryją radości z poprawy zdrowia synka. Jedyne co im się marzy to żeby ich dziecko było zdrowe i by mogli rozpocząć normalne życie, bez strachu o życie syna. Przed nimi jeszcze moc wzruszających spotkań z rodziną, która mocno trzymała kciuki, by wszystko się powiodło. Zapewne bez łez się nie obędzie, ale dobrze, że będą to łzy szczęścia.

Kiedy po raz pierwszy opisaliśmy dramatyczną historię Stasia, jego rodzice potrzebowali około 1,5 miliona złotych na leczenie syna u doktora Abramsona w Nowym Jorku. Staś po stwierdzeniu siatkówczaka w obu oczkach przeszedł w Polsce dwie chemie, które strasznie wyniszczyły jego drobniutki organizm. Rodzice chłopca dowiedzieli się o rewelacyjnych metodach leczenia tego złośliwego nowotworu w Stanach Zjednoczonych. Wiedzieli, że to jedyna szansa, by uratować mu życie. Akcja potoczyła się błyskawicznie. Mieszkańcy całej Polski pokazali wielkie serca. Udało się zebrać wymaganą kwotę i Staś wraz z rodzicami 18 listopada poleciał do Kliniki do Nowego Jorku. Tam trafił w bardzo dobre ręce.

Rokowania dla zdrowia chłopca są pozytywne. W lewym oczku guzy na pewno są nie aktywne, a w prawym dwa guzy są martwe, a guz główny bardzo się obkurczył. Staś w lewym oczku zachował bardzo dobre widzenie, a w prawym oczku, dobre. Przez kolejne 5 lat chłopiec będzie musiał przyjeżdżać na kontrole lekarskie do Kliniki doktora Abramsona.

- Kolejna kontrola została ustalona na 14 lutego. To będzie tylko kilkudniowa wizyta w Nowym Jorku, kontrolna, mamy taką nadzieję. Jesteśmy pozytywnie nastawieni, wierzymy, że będzie wszystko dobrze, dlatego przewidujemy pobyt tylko na kilka dni na czas kontroli - z nadzieją mówi mama chłopca, którą w tej chwili zajmuje ustalanie wizyt lekarskich w Polsce, bo Staś jest pod stałą kontrolą kilku specjalistów.

Stasiowi życzymy zdrowia i tego, by po kontroli przywiózł do Polski dobre wiadomości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie