Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stokowiec: Wrócę w rodzinne strony

Dorota Kułaga
Piotr Stokowiec (z lewej) od tego sezonu pracuje w Widzewie. Obok Józef Młynarczyk, który jest trenerem bramkarzy w łódzkim klubie.
Piotr Stokowiec (z lewej) od tego sezonu pracuje w Widzewie. Obok Józef Młynarczyk, który jest trenerem bramkarzy w łódzkim klubie. S. Stachura
Kielczanin Piotr Stokowiec pracuje w Widzewie, czeka na kolejny zagraniczny staż i ma nadzieję, że w przyszłości poprowadzi Koronę.

Od tego sezonu kielczanin Piotr Stokowiec pracuje w łódzkim Widzewie. Jest trenerem-koordynatorem grup młodzieżowych, a po zmianie szkoleniowca również asystentem Marka Zuba w pierwszoligowym zespole.

Dorota Kułaga: * Jak się pracuje w Widzewie?

Piotr Stokowiec: - Bardzo dobrze. Jest to dla mnie duże wyzwanie, koordynuję pracę grup młodzieżowych, pomagam Markowi Zubowi w prowadzeniu pierwszoligowej drużyny. Jest duża odpowiedzialność, na pewno więcej obowiązków niż wtedy, kiedy grałem w piłkę, ale nie mogę narzekać. Jako trener chcę dużo osiągnąć, myślę, że idę w dobrym kierunku.

* Jesteś w Łodzi, a mogłeś był w Kielcach, w zespole Kolportera Korony.

- Był taki pomysł, ale nic z niego nie wyszło. Muszę zrobić wszystko, żeby za kilka lat być dobrym trenerem, po którego zgłosi się Korona. Fajnie byłoby kiedyś poprowadzić kielecki zespół. Na razie jestem w Widzewie, cały czas się dokształcam.

Chodzę na kurs trenera pierwszej klasy, doskonalę język angielski. Wybieram się też na kolejny staż. Byłem już w Anglii, Grecji, Szkocji i Norwegii. Teraz razem z działaczami planuję kolejny wyjazd, chcę, żeby to był klub dobry i znany w Europie, żeby było to z korzyścią dla mnie i dla Widzewa.

* W meczu z Koroną nie zdobyliście nawet punktu. Determinacja i wola walki nie wystarczyły na kielecki zespół.

- Korona zagrała mądrze taktycznie. Zdobyła bramkę i później mogła grać to, co lubi, a my musieliśmy grać to, czego nie umiemy. I, niestety, straciliśmy punkty.

* W trakcie rundy do waszej drużyny dołączył Grzegorz Piechna. Po powrocie z Rosji nie może się jednak odnaleźć w polskiej lidze.

- Rosja to specyficzny kraj. Grzesiek w tym roku rzadko grał w podstawowym składzie, jak wrócił do nas, to miał zaległości w przygotowaniu fizycznym. Bramki jeszcze nie zdobył, ale wierzę, że w końcu się odblokuje.

Na pewno nie jest mu łatwo, bo w Widzewie trudniej mu o sytuacje bramkowe niż w Koronie. Teraz jednak od Grześka, od jego samozaparcia i podejścia do treningów zależy, kiedy wróci do wysokiej formy i znowu zacznie strzelać gole. Zdrowie ma, myślę, iż jeszcze udowodni, że jest dobrym piłkarzem.

* Żona i córki mieszkają w Warszawie, ty w Łodzi, a w Kielcach kończysz budować dom. Myślisz o powrocie w rodzinne strony?

- Dom będziemy mieć na kieleckim osiedlu Dąbrowa. Mam nadzieję, że już niedługo ta budowa się skończy. Na razie rodzina mieszka w Warszawie, żona pracuje, a córki chodzą do szkoły. Ja jestem w Łodzi, ale jak tylko mogę, to je odwiedzam. Myślę, że kiedyś wrócimy w rodzinne strony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie