- To łobuzerstwo i bezprawie - mówi Zdzisław Nowak z Kielc o działaniu Straży Miejskiej. Pod koniec lipca funkcjonariusze założyli blokadę na koło jego auta. - Zrobili to z premedytacją tylko po to, żeby wręczyć mi wezwanie za popełnione wcześniej wykroczenie - twierdzi.
Pan Zdzisław mieszka na ulicy Kwarcianej, osiedle Baranówek. To mała, gruntowa dróżka prostopadła do ulicy Ściegiennego. Jak mówi, kilkanaście lat temu na własną rękę przy swojej i paru innych posesjach położył chodnik o długości ponad 24 metry.
BLOKADA I WEZWANIE
W środę, 28 lipca, przed domem syn zaparkował jego auto na tymże chodniku. - Chwilę potem podjechała Straż Miejska i założyła blokadę. Mnie wtedy nie było. Późnym wieczorem zobaczyłem, że jest blokada. Ne znałem sprawy ani przyczyny. Na drugi dzień spotykam się z synem. Po południu syn zadzwonił do straży. Umówił się z nimi i odpięli blokadę. Pytali, czy przyjmie mandat. Nie przyjął. Zaproponowali pouczenie. Też nie przyjął argumentując, że nie ma podstaw, bo zaparkował zgodnie z prawem. Spytali więc, czy przyjmie wezwanie dla ojca. Wziął je - opowiada Zdzisław Nowak.
Wezwanie dotyczy wykroczenia z 22 lutego tego roku, kiedy, jak twierdzi pan Zdzisław, jego kuzyn z Jędrzejowa zaparkował w centrum Kielc na zakazie. - Strażnicy widocznie byli u mnie kilka razy, nie zastali mnie, więc postanowili doręczyć mi kwit zakładając blokadę. To czysta złośliwość. W świetle przepisów prawa ten chodnik nie jest chodnikiem, bo nie spełnia kryteriów. Tu każdy parkuje od lat. Założyli mi blokadę bezprawnie. Napisałem pismo do Miejskiego Zarządu Dróg z pytaniem, czy na ulicy Kwarcianej jest chodnik. Czekam na odpowiedź. Jak będzie trzeba pozwę Straż Miejską do sądu o odszkodowanie, bo na czas blokady musiałem wypożyczyć samochód, żeby móc pracować - mówi.
CZARNA LISTA
Wojciech Bafia, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Kielcach, zna sprawę pana Zdzisława. Mówi, że należy on do osób, które permanentnie unikają strażników, by nie przyjąć wezwania do uregulowania mandatu za popełnione wykroczenie.
- Mamy taką czarną listę osób i staramy się przy najbliższej sposobności, jak tylko popełnią wykroczenie, blokować samochód. Nie stworzyliśmy specjalnej grupy pościgowej, która za takimi ludźmi jeździ, to nie jest celowe działanie. Jak strażnicy przejeżdżają w swoim rejonie i zauważą nieprawidłowo zaparkowany samochód, nie stosują naklejek tylko blokady, by wręczyć wezwanie - mówi Wojciech Bafia.
Dodaje, że do wykroczenia w tym przypadku doszło, skoro funkcjonariusz wystawił mandat. - Kwestia podejścia tego pana jest najważniejsza. Wysłał syna, choć sam siedział w domu. Wiem, że tam był - twierdzi Bafia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?