Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażacy ratowali kotka. Okazało się, że był... zabawką

PB
Strażacy ratownicy z Bilczy - Bartosz Ramiączek i Rafał Maziejuk użyli profesjonalnego sprzętu, żeby otworzyć kontener, w którym miał znajdować się kot. Ostatecznie znaleźli w nim zabawki.
Strażacy ratownicy z Bilczy - Bartosz Ramiączek i Rafał Maziejuk użyli profesjonalnego sprzętu, żeby otworzyć kontener, w którym miał znajdować się kot. Ostatecznie znaleźli w nim zabawki. Dawid Łukasik
Z kontenera na odzież słychać było... miauczenie. Pomoc wezwała osoba zaniepokojona „dziwnymi” odgłosami.

Bardzo nietypowe wezwanie otrzymali w minioną sobotę strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Bilczy. Pod numer alarmowy zadzwoniła osoba twierdząca, że z kontenera przy szkole podstawowej słychać miauczenie i prosiła o ratowanie kotka, który najprawdopodobniej utknął w pojemniku.

Użyli profesjonalnego sprzętu

Jak informuje Rafał Maziejuk, który uczestniczył w akcji, strażacy podeszli do sprawy bardzo poważnie i mimo tego, że po ich przybyciu na miejsce „kot” nie wydawał już żadnych odgłosów, postanowili otworzyć kontener przy użyciu profesjonalnego sprzętu.
- Musieliśmy zareagować na zgłoszenie i sprawdzić, czy kot rzeczywiście jest w środku. Niestety albo i „stety” osobnika nie zastano - uśmiecha się strażak ochotnik. Wyjaśnia, że zamiast zwierzaka strażacy znaleźli worek z zabawkami, prawdopodobnie jedna z nich była zasilana na baterie i wydawała odgłosy przypominające miauczenie.

- Osoba, która zgłosiła interwencję najprawdopodobniej usłyszała właśnie dźwięki tego pluszaka, nie sądzę, żeby był to głupi żart - mówi Rafał Maziejuk i wyjaśnia, że kobieta zadzwoniła pod numer alarmowy, zgłoszenie przyjął dyżurny z Kielc, który następnie przekazał je właśnie strażakom z Bilczy.

- Choć efekt całego zamieszania okazał się komiczny i nie ukrywamy, że także dla nas był trochę śmieszny to chcę zaznaczyć, że wyjeżdżamy do każdego zgłoszenia, każde wezwanie traktujemy poważnie z racji tego, że zawsze może być zagrożone zdrowie lub życie - podkreśla Maziejuk.

„Specyficznych” zgłoszeń jest wiele

W całej tej historii pozostaje jeszcze tylko jedno pytanie, co z kontenerem?

- Zgłosiliśmy sprawę do właściciela kontenera, na swoją rękę zabezpieczyliśmy go też przed dostępem osób trzecich i pojemnik nadaje się do użytku - wyjaśniają strażacy z Bilczy. Dodają, że sobotnie wezwanie było jednym z wielu „nietypowych”, jakie do nich trafiają.
- Niedawno mieliśmy zgłoszenie o pożarze lasu, a kiedy pojechaliśmy na miejsce okazało się, że parowały, oświetlone lampą sodową, śmieci. Innym razem mieliśmy wezwania do kota, który utknął w komorze silnika oraz do lisa, który wpadł do niezabezpieczonej studzienki kanalizacyjnej na jednej z posesji - opowiadają strażacy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie