Skrajnie wyczerpane i przemoczone zwierzę, Wiesław Kwiecień strażak Klimontowa pod Sandomierzem przykrył ręcznikiem.
(fot. archiwum)
- Jechaliśmy już do domu - mówi Wiesław Kwiecień, naczelnik Ochotniczej Straży Pożarnej w Klimontowie. - Moja żona mówi, patrz sarna w wodzie. Kiedy stanęliśmy, zwierzęcia nie było - opowiada ratownik. - Jeszcze chwilę postałem, ale nadal jej nie było. Wsiadłem do samochodu i nawracałem. Nagle zwierzę z impetem wyskoczyło na ulicę i już tak zostało.
Kwiecień mówi, że ledwo żyjącą sarnę przewieźli w okolicę mostu. W tym czasie zadzwonił w jedno miejsce, powiedzieli, aby zwierzę oddać do utylizacji. - Widziałem u niej znaki życia. Była skrajnie wyczerpana, pewnie cały czas walczyła z wodą - dodaje strażak.
Przy moście pani Frańczak z Sandomierza wezwała lekarza weterynarii, który bardzo szybko przyjechał na miejsce. Sarnie podał zastrzyki i po chwili czuła się już lepiej. Jak dojdzie do siebie, trafi do lasu - uzupełnia Kwiecień, który od poniedziałku, 18 kwietnia pomagał mieszkańcom Sandomierza poszkodowanym w powodzi. W środę, w pierwszy dzień tragedii wraz z innymi strażakami z Klimontowa Kwiecień z kolegami ewakuowali zalanych mieszkańców prawobrzeżnej części Sandomierza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?