O rzezi i ludobójstwie dokonanym na polskiej ludności na Wołyniu, którego eskalacja przypadła na lata 1943- 1944, mówi się w ostatnich dniach wiele. Do ostrowieckiego Muzeum Historyczno-Archeologicznego udało się ściągnąć wystawę planszową, dzięki współpracy z Muzeum Niepodległości w Warszawie.
PRZEMILCZANA ZBRODNIA
Ekspozycja poświęcona dziejom Wołynia i jego mieszkańców, dzięki zawartym na niej informacjom i fotografiom, ukazuje skomplikowane relacje narodowościowe tego obszaru, które podsycane przez kolejnych okupantów: Rosjan i Niemców, doprowadziły do tragicznych, ludobójczych czystek etnicznych na ludności polskiej, dokonanych przez ukraińskich nacjonalistów i podburzoną przez nich ukraińską ludność wiejską.
- To jedna z tych przemilczanych, niemalże zapomnianych zbrodni dokonanych na Polakach w okresie II wojny światowej - mówi kustosz wystawy Marek Wójcicki. - Jesienią 1942 roku, kiedy powstała Ukraińska Powstańcza Armia, raz jeszcze przypomniano doktrynę mówiącą o tym, że trzeba dążyć do utworzenia jednolitego pod względem etnicznym państwa ukraińskiego. Jedynym przeciwnikiem stojącym na drodze tej idei byli Polacy. Ukraińcy, którymi wtedy zawładnęły uczucia nacjonalistyczne, dali się powodować agresorom niemieckiemu i sowieckiemu. Często donosili na swoich sąsiadów, sporządzali listy, na podstawie których potem usuwano ludność polską.
SĄSIAD MORDOWAŁ SĄSIADA
Ukraińcy partyzanci, ale i chłopi, byli bezlitośni. Mordowali tym, co akurat mieli w rękach, często w bardzo okrutny sposób. Świadectwa tych zbrodni bardzo często przetrwały tylko na podstawie opowiadań dzieci, które rzeź przeżyły.
- Tworzono oddziały wiejskiej partyzantki. Zaprzysiężeni, przeszkoleni i wyposażeni w broń gospodarze, od świtu do zmierzchu zajmowali się swoimi gospodarstwami, a wieczorem wyjmował karabin i zgłaszał się do najbliższej sotni jako wzmocnienie oddziału UPA - opowiada Marek Wójcicki. - Zabijali tych, z którymi często żyli przed wojną w zgodzie.
Na wystawie oglądać można jednak nie tylko zdjęcia ofiar mordów na Polakach - tych nie jest dużo - ale też dokumentację środowisk polskich i ukraińskich żyjących na Wołyniu. Są portrety dowódców odpowiadających za wydanie decyzji pozwalających na eksterminację polskiej ludności, dokumentacja zbrodni dokonywanych na Żydach i Cyganach w pierwszych latach wojny, a także masakry na kilku tysiącach osadzonych w więzieniu w Łucku.
DZIESIĄTKI TYSIĘCY OFIAR
W swojej prelekcji Marek Wójcicki mówił również o zmasowanej akcji, dokonanej 11 lipca 1943 roku, w czasie której oddziały UPA dokonały skoordynowanego ataku na 99 polskich miejscowości, pod hasłem "Śmierć Lachom". Po otoczeniu wsi, by uniemożliwić mieszkańcom ucieczkę, dochodziło do rzezi i zniszczeń. Ludność polska ginęła od kul, siekier, wideł, kos, pił, noży, młotków i innych narzędzi zbrodni. Ludzi zapędzano do kościołów, które potem podpalano. Palone były również wsie, by uniemożliwić ich ponowne zasiedlenie.
Badaczka ludobójstwa Ewa Siemaszko, straty polskie dla całego obszaru zbrodni ukraińskich, szacuje na około 130 tysięcy bestialsko zamordowanych Polaków, w tym około 60 tysięcy na Wołyniu i około 70 tysięcy na pozostałych terenach.
Materiały zgromadzone na wystawie pochodzą ze zbiorów osób prywatnych oraz m.in. Archiwum Dokumentacji Mechanicznej, Instytutu Pamięci Narodowej i Instytutu Sztuki Polskiej Akademii Nauk.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?