Świętokrzyskie uczelnie bez pieniędzy na kierunki zamawiane

To wygląda na jakieś odgórne sterowanie

Adam Massalski, senator Prawa i Sprawiedliwości, członek senackiej komisji nauki, edukacji i sportu:- To jest zaskakująca decyzja, bo trudno mi uwierzyć, że nagle projekty z tylu województw okazały się słabe. Wygląda to na jakieś odgórne sterowanie procesem przyznawania kierunków zamawianych. Kryteria nie powinny budzić żadnej wątpliwości. Razem z senatorami z innych województw poprosimy o wyjaśnienia

Kierunki zamawiane to te kierunki studiów, po których jest praca. Lista takich kierunków powstaje, co roku i ściśle wiąże się z potrzebami przemysłu. Stąd na przykład budownictwo czy informatyka, które co roku pojawiają się na tej liście.

Ministerstwo nauki i szkolnictwa wyższego chce zachęcić młodych Polaków, aby zamiast studiować polonistykę wybrali studia inżynierskie. Pokusą ma być dofinansowanie kierunków zamawianych. Studenci z wysokimi średnimi ocen mogą liczyć na duży gratis. Są to miesięczne stypendia od 800 do 1000 złotych, dodatkowe kursy i staże. To wszystko za darmo z unijnych pieniędzy. W skali roku na kierunki zamawiane rząd przeznacza 200 milionów złotych.

WNIOSEK MAŁO WAŻNY?

Żeby uczelnia mogą otrzymać dofinansowanie kierunków zamawianych musi złożyć projekt. Ten jest wyceniany przez ekspertów ministerstwa i na tej podstawie tworzona jest lista rankingowa projektów. Ubiegły rok był dobry dla uczelni z tak zwanej ściany wschodniej. Projekty uczelni z Kielc, Rzeszowa, Lublina, Białegostoku, Tarnowa czy Krosna zyskały duże uznanie w oczach ekspertów.

Przyszedł nowy rok i znowu zorganizowano konkurs na kierunki zamawiane. Uczelnie ze Ściany Wschodniej zachęcone dobrym wynikiem z ubiegłego roku znowu złożyły projekty do konkursu. Tym razem ich projekty okazały się złe. Na ogłoszonej w poniedziałek, nowej liście kierunków zamawianych nie ma żadnej szkoły wyższej ze Ściany Wschodniej! Cześć projektów została co prawda oceniona pozytywnie, ale zabrakło im punktów do tego aby znaleźć się na liście 39 projektów mogących liczyć na dofinansowanie.

Konsekwencja takiego działania jest oczywista. Każdy rocznik maturzystów stawiany jest w innej sytuacji. Na przykład tegorocznemu maturzyście bardziej opłaca się studiować matematykę w Gliwicach, niż w Kielcach. Politechnika Śląska w Gliwicach uzyskała dofinansowanie aż sześciu projektów na łączną sumę 43 milionów złotych. Uczelnia może więc liczyć na duży nabór, bo jest bardzo duża szansa na dodatkowe stypendia. Ta sama uczelnia w ubiegłym roku nie miała ani jednego kierunku zamawianego. Wygląda więc na to, że o wyborze tegorocznych wniosków decydowała zasada - że każda uczelnie musi coś dostać a jakość wniosku czy potrzeby regionu są mało ważne.

Poniedziałkowe decyzje to problem dla obydwu kieleckich uczelni. - Nie będziemy mogli zaoferować kierunków zamawianych tegorocznym kandydatom - tłumaczy profesor Jacek Semaniak, prorektor Uniwersytetu Humanistyczno - Przyrodniczego Jana Kochanowskiego w Kielcach.
Politechnika Świętokrzyska stara się o dofinansowanie studiów II stopnia. Wniosek uczelni został rozpatrzony pozytywnie. Sklasyfikowano go jednak na 69. miejscu i nie otrzyma dofinansowania. - Będę walczył o to, aby wszystkie pozytywnie rozpatrzone wnioski przyjęto do realizacji - mówi rektor, profesor Stanisław Adamczak. W tym celu jedzie w czwartek do Warszawy.

PO CO KONKURSY?

Zostaje kilka pytań. Po co organizować konkursy, skoro dominuje zasada "sprawiedliwości"? Co decyduje o wyborze projektów? Czemu uczelnie ze ściany wschodniej zostały w tym roku tak surowo potraktowane? Zadaliśmy je ministerstwu nauki i szkolnictwa wyższego. Na razie nie otrzymaliśmy na nie odpowiedzi