MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sylwia Gruchała pieniądze najchętniej wydaje na podróże. Ostatnio razem ze swoim chłopakiem Mikołajem wypoczywała na wyspie Bali

Dorota KUŁAGA

Sylwia Gruchała jest jedną z najlepszych i najbardziej atrakcyjnych polskich zawodniczek. Od kilku lat z każdej ważnej imprezy wraca z medalem. Tak też było na igrzyskach w Atenach, gdzie wywalczyła "brąz" we florecie. Nam opowiedziała nie tylko o olimpiadzie, ale również o swoim prywatnym życiu, o chłopaku Mikołaju, wypoczynku na wyspie Bali i o tym, dlaczego uwielbia Boże Narodzenie i jak planuje spędzić sylwestra.

* Czy ogarnęła cię już przedświąteczna gorączka zakupów?

- Ja już właściwie jestem po zakupach (śmiech). Nie lubię ich robić w ostatniej chwili. Denerwuje mnie chaos, który przed samymi świętami panuje w supermarketach, tłumy ludzi. To jest męczące i jeśli mogę, to staram się tego unikać.

* Lubisz Boże Narodzenie?

- Uwielbiam! To wspaniały czas. Od miesiąca żyję już świętami, nie mogę się ich doczekać. To Boże Narodzenie będzie dla mnie i mojego chłopaka wyjątkowe, bo spędzimy je w domu w Gdańsku. Właśnie skończyliśmy go remontować.

* Z czym przede wszystkim kojarzą ci się te święta?

- Z pysznymi potrawami. W Wigilię - jak każe tradycja - będzie ich dwanaście. Nie jestem asem w kuchni, można powiedzieć, że jest to moja "pięta achillesowa", ale obiecuję, że zmieni się to, jak założę rodzinę (śmiech). Teraz od czasu do czasu pomagam w przyrządzaniu potraw, w Wigilię będzie podobnie. Ale Boże Narodzenie, to nie tylko potrawy, ale i piękne polskie kolędy. Najbardziej podoba mi się "Cicha noc". Lubię słuchać kolęd. Śpiewać też. I śpiewam, mimo że cudownie mi to nie wychodzi (śmiech).

* Porozmawiajmy trochę o przeszłości. Myślisz jeszcze czasem o igrzyskach w Atenach?

- Już nie. Zamknęłam ten rozdział i zaczęłam nowy etap w swoim życiu. Jego zwieńczeniem, oczywiście pod względem sportowym, będzie start na igrzyskach w Pekinie. Po ostatniej olimpiadzie zrozumiałam, że taka impreza, to największy stres, niesamowita walka z samym sobą. Trzeba być bardzo mocnym psychicznie, żeby sobie z tym poradzić.

* Ty sobie poradziłaś...

- Ale dużo mnie to kosztowało. To był bardzo ciężki okres ze względu na stres, który odzywał się już pół roku przed igrzyskami. Zdawałam sobie sprawę, że będzie realna szansa na medal. Musiałam ograniczyć życie osobiste, stanęłam przed wyborem - albo znajomi, przyjaciele, albo sport. Postawiłam na szermierkę i nie żałuję.

* W Atenach zdobyłaś brązowy medal. To spory sukces, ale ty początkowo czułaś niedosyt.

- Tak było zaraz po walce, bo uświadomiłam sobie, jak niewiele zabrakło do "złota". Popłakałam się... Ale później dotarło do mnie, że jest się z czego cieszyć, bo na najważniejszej imprezie stanęłam na podium.

* Po olimpiadzie dałaś sobie trochę luzu.

- Musiałam. Przed igrzyskami powadziłam bardzo intensywny tryb życia, wypoczynek był konieczny. Przez ostatnie tygodnie nie miałam styczności z szermierką. Treningi wznowię w połowie stycznia. Teraz poznaję smak studenckiego życia. Mam świetną grupę na uczelni, mimo że w większości są to ludzie młodsi o trzy, cztery lata, to świetnie się z nimi dogaduję. To inne życie. Podoba mi się.

* Twoja odwieczna rywalka Włoszka Valentina Vezzali po starcie na igrzyskach powiedziała, że przyszedł czas na urodzenie dziecka.

- I słowa dotrzymała. Słyszałam, że jest w ciąży, ale szybko chce wrócić do sportu. W październiku planuje już start na mistrzostwach świata. To jest w pewnym sensie zboczenie zawodowe, ona nie potrafi wytrzymać bez szermierki.

* A w twoim życiu osobistym zaszły jakieś zmiany?

- U mnie po staremu. Nie zmieniłam stanu cywilnego. Nadal jestem z Mikołajem i jest nam dobrze.

* Czy Mikołaj nadal zaskakuje cię różnymi prezentami i bez okazji obdarowuje na przykład pięćdziesięcioma różami?

- Ostatnio trochę się zaniedbał w tych sprawach. Dobrze że mi przypomniałaś, muszę się upomnieć (śmiech).

* Przed decydującymi walkami słuchasz spokojnej, relaksującej muzyki. Mówisz, że w sobie masz wystarczającą ilość energii. Skąd ją czerpiesz?

- Jest to wewnętrzna energia. Potrafię się odpowiednio zmotywować, w czasie walki mam charakter wojownika i nie muszę się dodatkowo pobudzać "ostrą" muzyką.

* Dobra znajomość psychologii chyba też się przydaje.

- Na pewno. Przeczytałam wiele książek, najwięcej korzystam z "Inteligencji emocjonalnej". Psychologia to moje hobby, dlatego zdecydowałam się na studia dzienne na tym kierunku. Jestem na nich dopiero 2,5 miesiąca, ale bardzo mnie to wciągnęło. Często jest tak, że wracam do domu i sama z ciekawości zerkam do książek, żeby się dokształcić. Mam nadzieję, że tak zostanie, że nie stracę zapału. W przyszłości być może będę psychologiem sportu. Widzę się w tej roli.

* Nadal jesteś wiernym czytelnikiem Paula Coelho?

- Ostatnio czytam tylko książki psychologiczne, na inne lektury brakuje mi czasu. Ale do Coelho na pewno wrócę, bo "Alchemik" i "Alchemia alchemika" bardzo mi się podobały.

* Czy w naszym kraju można wyżyć z szermierki?

- Szermierka jest mało popularna i znalezienie jakiegoś sponsora wymaga wielu zabiegów. Ja też włożyłam dużo wysiłku w to, żeby przekonać do współpracy pomagające mi firmy. Przyznaję, że trochę na pewno pomogła mi uroda. Ze stypendium olimpijskiego dałoby się wyżyć, ale byłoby ciężko. Liczyłam na to, że po igrzyskach w Atenach pojawi się jakaś firma, która będzie mi chciała pomagać. Nie dość, że się nie pojawiła, to jeszcze odszedł dotychczasowy sponsor. Czekam cierpliwie. Może zgłosi się nowy.

* Na co najchętniej wydajesz pieniądze?

- Na podróże. Na to nie żałuję pieniędzy, bo uważam, że nie wyrzucam ich w błoto. Podróże kształcą, sprawiają przyjemność. Ja mam zdrowy stosunek do pieniędzy. Uważam, że nie po to żyjemy, żeby chomikować.

* Gdzie ostatnio wypoczywałaś?

- Dwa tygodnie spędziłam na wyspie Bali. Było cudownie i mam nadzieję, że jeszcze tam wrócę.

* Wspomniałaś, że uroda w pewnym stopniu pomogła ci w pozyskaniu sponsorów. Jak o nią dbasz? Często odwiedzasz fryzjera, kosmetyczkę?

- Do fryzjera chodzę raz na pół roku, do kosmetyczki jeszcze rzadziej. Jak siedzę u kosmetyczki, to mam wyrzuty sumienia, że marnuję czas, bo przez te dwie godziny mogłabym zrobić coś pożytecznego - na przykład przeczytać książkę, przeprowadzić trening.

* Jesteś czołową florecistką świata. A niewiele brakowało, żebyś została lekkoatletką...

- Nie wiem, czy byłabym dobrą lekkoatletką, ale ta dyscyplina początkowo podobała mi się bardziej niż szermierka. Chodziłam do szkoły sportowej, w której można było uprawiać lekkoatletykę albo szermierkę. I ja wybrałam "królową sportu", ale akurat zlikwidowali tę klasę i nie pozostało mi nic innego, jak trenować szermierkę. Miałam szczęście, że trafiłam na trenera Szmita, to on sprawił, że pokochałam tę dyscyplinę.

* Twoja dobra koleżanka Otylia Jędrzejczak olimpijskie "złoto" wystawiła na licytację. Chce w ten sposób pomóc dzieciom chorym na białaczkę. Czy ty również bierzesz udział w akcjach charytatywnych, lubisz pomagać innym?

- Jak tylko mam możliwość, to pomagam. Niedawno przeznaczyłam na licytację swoją rękawicę i floret. Ale muszę przyznać, że podziwiam Otylię, bo oddała to, co najcenniejsze. Mogła przekazać srebrny medal, oddała jednak swoje jedyne olimpijskie "złoto". Dla mnie jest wielka. Nie wiem, czy potrafiłabym się zdobyć na taki gest.

* O święta już cię pytałam. A jakie masz plany na sylwestra ?

- W okolicach sylwestra razem z Mikołajem chcemy wyjechać na narty. Ale jeszcze nie wiemy dokładnie, kiedy i gdzie.

* Dobrze jeździsz na nartach?

- Lubię jeździć, to dla mnie świetna forma relaksu. A czy dobrze jeżdżę? Początkowo miałam opory, ale jak zobaczyłam małe dzieci, które koło mnie śmigały na stoku, to zawzięłam się. Dzięki Mikołajowi opanowałam podstawowe zasady tego sportu. Daję sobie radę.

* Dziękuję za rozmowę.

_Sylwia Gruchała - urodziła się 6 listopada 1981 roku w Gdyni. Wzrost: 172 cm. Waga: 59 kg. Klub: AZS AWFiS Gdańsk. Stan cywilny: panna. Studentka II roku Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku oraz I roku Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Sopocie. Trener: Tadeusz Pagiński/Longin Szmit. Mimo że odniosła już wiele sukcesów, szermierkę wciąż traktuje jako pasję, a nie zawód. Zdobyła 13 medali mistrzostw świata i Europy w kategoriach juniorów. Dwukrotnie była indywidualną mistrzynią Europy, a przed rokiem w Hawanie, jako pierwsza Polka w historii, zdobyła medal mistrzostw świata - w finale przegrała z Włoszką Valentiną Vezzali. Jeszcze większe sukcesy odniosła w drużynie. W 2000 roku na igrzyskach w Sydney wywalczyła "srebro", a w mistrzostwach świata jeden złoty, dwa srebrne i dwa brązowe medale. Dwukrotnie stała na najwyższym podium mistrzostw Europy. Kolekcję trofeów powiększyła w tym roku w Atenach - zdobyła pierwszy indywidualny medal olimpijski - "brąz" w polskiej szermierce od 16 lat. W decydującym pojedynku pokonała Węgierkę Aidę Mohamed 15:9. Hobby: psychologia, podróże._

Rozbierane zdjęcia? Za żadne pieniądze...

Sylwia Gruchała jest jedną z bardziej atrakcyjnych polskich zawodniczek. Kilka znanych czasopism proponowało jej rozbierane sesje zdjęciowe. Odmówiła i nie zamierza zmienić tej decyzji. - Jestem sportsmenką i chcę, żeby ludzie tak mnie kojarzyli i oceniali, a nie jako modelkę, czy dziewczynę, która pokazała intymną część swojego ciała. Nie uważam, że jest jakiś powód dla którego miałabym to zrobić. Nawet za niewiadomo jakie pieniądze - mówi z przekonaniem nasza utytułowana florecistka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie