Choć od pogryzienia minęło już kilkanaście dni, pani Grażyna na samą myśl o kontakcie ze szczurem nie może opanować drżenia rąk. - Blok w środku miasta i takie historie się przydarzają. To nie do pomyślenia - mówi.
BIEGAŁ PO DOMU
- Jak tylko mnie ugryzł, pobiegł do przedpokoju, a potem pod szafę. Razem z córką i wnuczką byłyśmy przerażone, płakałyśmy ze strachu i bezsilności. Rano wydzwaniałam gdzie się dało, do Straży Miejskiej, do Straży Pożarnej. Dostałam numer do szczurołapa. Przyjechał, przetrząsał mieszkanie, odsuwał meble i w końcu na niego trafił. Był duży jak diabli! - opowiada rozemocjonowana kobieta.
- Jednego gryzonia się pozbyłam, ale okazało się, że są też inne. Deskę sedesową przytrzasnęłam ciężarem, jednak szczury i tak biją w nią głowami, chcą się wydostać. Przeżywam koszmar, gdy muszę się umyć. Byle szmer stawia mnie w nocy na równe nogi - relacjonuje pani Grażyna. Opowiada też, że studentki mieszkające pod nią borykają się z podobnym problemem.
SPRAWDZĄ
Wiesław Nowakowski, dyrektor do spraw technicznych w Przedsiębiorstwie Gospodarki Mieszkaniowej w Kielcach zapewnia, że administrowane przez PGM budynki przechodzą systematyczne deratyzacje.
- Blok przy ulicy Jagiellońskiej 35, zaraz po sygnale mieszkanki przeszedł pełną deratyzację, włącznie z kanalizacją. Jeśli jednak zachodzi konieczność, wykonamy ją ponownie - mówi Nowakowski.
Jednak deratyzator, który złapał pierwszego szczura w mieszkaniu pani Grażyny nie widzi wyjścia z sytuacji. - Ze szczurami trudno walczyć. Chlor i trutki są mało skuteczne, a sedesu się przecież nie zatka - mówi Paweł Kisiel. - Szczurów nie da się całkowicie wytępić. Trzeba z nimi żyć - kwituje.
Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?