Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szopka Noworoczna powiatu skarżyskiego. - Rzecz o tym, co się u nas działo, dzieje i zadzieje

Mateusz Bolechowski
Skrajnie nieobiektywny zapis tego, co się w ubiegłym roku stało ciekawego, napisany trzynastozgłoskowcem de 1 januaris A.D. 2017.

Występują: Samorządowcy, politycy i inni społecznicy, w szczególności Pislamiści, Platfusy i PiRowcy – Ludowcy

Scena I

Spotkanie w magistracie. PiRowcy – Ludowcy szykują się, by udać się do szopki.
Jędrzej: Cisza! Bo rozpoczynam poranne zebranie
Adaś, i tak wyrosłeś, więc odłóż śniadanie.
Janusz, dosyć biegania! Zdejmuj adidasy
Juliusz, popraw se muszkę! Wiśnia, nie licz kasy.
Krynio: Zanim orszak nasz strojny przed urzędem stanie
Odmówmy na początek codzienną litanię.
(Prezydent intonuje, zebrani odpowiadają)
- Kto w Skarżysku zostawił gigantyczne długi?
- To Romanus Wojcieszek oraz jego sługi
- Kto to sprawił, że pustką zionie miejski mieszek?
- Romanowa to zbrodnia, winny jest Wojcieszek
- Kto szkodnikiem jest wielkim dla naszego miasta?
- Oczywiście, że Roman i rycerzy kasta
- Kto zarządzał fatalnie, zamiast gród bogacić?
- Roman, Roman po trzykroć i jego kamraci
- Czyją winą, że nie ma wiewiórka orzeszka?
- To jest efekt fatalnych decyzji Wojcieszka
- Kto naprawia ten bajzel w sposób doskonały?
- To prezydent stulecia, nasz Konrad Wspaniały
- Kto sprawił, że do miasta ciągną inwestory?
- Nasz prezydent kochany, wzór cnót i pokory
- Kto biednym z Ameryki przywiezie dolary?
- To nasz nowy prezydent, lepszy niż ten stary
- Kto bez trudu na klatę wyciska sto kilo?
- Nasz prezydent mocarny, o, szczęśliwa chwilo!
Krynio: No, na dzisiaj wystarczy. Ruszajmy już w drogę
Wielkie nieba! Za oknem widzę czyjąś głowę!
Adasiu, skoro kształcisz się na policjanta
Schwytaj szpiega, przyprowadź zaraz tego franta

Scena II

Rumor, szamotanina. Po chwili radny wprowadza do sali radnego opozycji
Ciapek: Puszczaj, mówię! Ty zbóju! Nie wykręcaj łapek!
Radni koalicji: O, do kroćset! Jest zdrajca! Inwigilant Ciapek!
Krynio: Gadaj prędko, kto cię tu przysłał na przeszpiegi?!
Sam wiem zresztą – Wikary i jego kolegi!
Brużdżą i na mój fotel od dawna czyhają
Mów, póki jestem dobry – jakie plany mają?
Ciapek: Ty, co kumplom rozdajesz sute synekury
Wiedz, że wszystko to trafi do prokuratury.
Krynio: Jacku, bawisz mnie. Strasznie zuchwały się stałeś
Odkąd roboty dobrze płatnej nie dostałeś.
Z komitetu mojego startowałeś przecie
Dziś koło pióra robisz mi w szerokim świecie.
Ciapek: Ja zaledwie wypełniam swój mandat społeczny
Wiedz, Kryniu, że nie możesz się już czuć bezpieczny.
Dowody przeciw tobie zbieram skrupulatnie
Przyjdzie dzień, kiedy wpadniesz w swoje własne matnie.
Krynio: Puścić go, niech se węszy i nadstawia ucha
Przecie nikt, kto poważny, Ciapka nie posłucha!
Do magistratu wkraczają radni opozycji
Radni opozycji: My tu przyszli się wstawić za naszym kolegą
Nim ta sfora kryniowa zrobi mu co złego.
Nim się samorządowa rozpęta tu jatka
Wyjaśnij, prezydencie – a jak tam Bernatka?
Bo już na Manhattanie stare baby szepczą
Że nic z tego nie będzie. Żeś głupotę klepnął.
Drzewa wytną, sprzedadzą i sprawa gotowa
Ze Skarżyska nie będzie drugiego Bałtowa.
Krynio: Żałosne niedowiarki! Wkrótce zobaczycie
Jak te plany ambitne prędko wchodzą w życie.
Za nic mam ja szeptaną waszą propagandę
W Japonię zmienię miasto…
Radni opozycji: Już prędzej w Ugandę…

Scena III

Starostwo powiatowe. Starosta w biało – żółtej szarfie debatuje z szefami gmin, jak minął rok na prowincji.
Starosta: Witam, panowie bracia. Ja na Bożym świecie
Obchodzę swej roboty 50 – lecie.
W różnych partiach bywałem, różne komitety
Mnie wspierały. Dlaczego? Bo ja mam zalety.
Słucham ludzi, pieniądze dzielę sprawiedliwie
Że mnie wciąż wybierają – wcale się nie dziwię.
Tutaj drogę, tam mostek, każdemu dam trochę
Niech i po wsiach ludziska mają wszak radochę.
Młody prezio, to przykre, zasad tych nie chwyta
Uwierzycie – chciał, żebym zwolnił naczelnika
Bo był z PiSu. Choć z PiSem nie jest mi po drodze
Kilku z nich zatrudniłem. Teraz trzymam wodze
Powiatowej karety i spokojny chodzę.
Rewolucji nie będzie, wszyscy są kontenci
A mnie, by dalej rządzić, nie zabraknie chęci.
Wójt Bliżyna: Opozycji skoczyła bardzo mocno grdyka
Kiedy Jurek wyciągnął z ich grona Jeżyka.
Starosta: Ale mówcie, co u was. No, tylko bez ściemy
Dobrze w gminach, czy macie tam jakie problemy?
Samorządowcy: Jest git, panie starosto. Niewiele się dzieje
Każdy z nas w sercu nosi tylko tę nadzieję.
Że ludek jak poprzednio będzie znowu skory
Poprzeć nas, kiedy przyjdą te głupie wybory.
Burmistrz: Do nas wartkim strumieniem płynie z Unii kasa
Wójt Kościelnego: Dobrą rzeczą za kumpla jest mieć Jarubasa…
Burmistrz: Cieszy mnie że oświaty reforma klepnięta
Ile się z tym męczyłem, jeden Bóg pamięta.
Przez tych nauczycieli bliski byłem zgonu
Starosta: Szkoda, że już nie będzie u was Jagaconu…
Trza było kasą sypnąć. Pomóc byłem skory
Nie zjadą do miasteczka wiedźmy i potwory…
Burmistrz: Fajna była impreza, ale nie ma rady
Na Miedziance fantastów zbiorą się gromady.

Scena IV

Obóz Platfusowy. Miny ponure, radzą, jak pogonić Jarosława i jego świtę.
Posłanka: Moi kochani. Przyszły dla nas trudne czasy
Pislam ludowi rzuca w bród taniej kiełbasy
Pińcet plus, plus mieszkanie, a przy tym po cichu
Wszędzie chamsko wciskają swoich Misiewiczów.
Niszczą kraj, demokrację kopią jak sobakę
Co dalej, wyobrazić sobie nie potrafię.
Święta w sejmowej sali marznąc ja spędziłam
Lecz zobaczą pisiory, jaka drzemie siła
W społeczeństwie. Gdy wyjdziem razem na ulice
To zblednie Kaczafiego pudrowane lice
Przewodniczący: Wolne media! Marsz czarny! Won od naszych macic!
PiS niszczyć, zakazywać wyłącznie potrafi!
Marzenko, gdybym ja tak był marszałkiem sejmu
Zaraz bym doprowadził do frakcji rozejmu.
Dziennikarze na sesjach robią kwaśne miny
Gdy zarządzam co chwilę przerwę - pół godziny.
Jak radni spałaszują pierogi, kotlety
To wnet się wyzbywają do kłótni podniety.
Posłanka: Leszku, jesteś genialny! Niech ci będzie chwała
W Wigilię będę bigos ludziom rozdawała
Gdy od jadła w Skarżysku brzuchy będą pełne
Za dwa lata zostanę miasta prezydentem!
Marszałek: Mnie PiSu żołnierz, co okropne ma maniery
Oskarżył, że w przedszkolu wieszałem banery.
To bzdura oczywiście, sprawa tak wygląda
Że niewinności mojej muszę dowieść w sądach.
Ten casus ukazuje, jakimi metody
Ta zgraja próbowała mi wyrządzić szkody.
Więc mówię – dość! Brak zgody na powrót Gomułki
Szkodnika Jarosława i tej jego spółki.
Więc kto ma chociaż krztynę stylu i ogłady
Ten musi protestować – nie ma innej rady!

Scena V

Karawana Pislamistów. Miny zacięte, twarze uduchowione, wpatrzone w jedną, dość niską, ale charyzmatyczną osobę.
Posłanka: Kiedy z łożnicy wstałam dziś z samego rana
Pomyślałam – niech zstąpi na kraj dobra zmiana.
Naczelnik Państwa kazał – rozkaz wykonamy
Bez trwogi bryły posad świata poruszamy.
Biednym dajemy djengi, oszustów z torbami
W skarpetkach z Ojczyzny kochanej puszczamy.
Esbekom zabrać kasę, koniec z gimnazjami
Choć szczeka opozycja – radę sobie damy.
Niech se tęczowe flagi fani kodeiny
Wznoszą – my mamy większość. My się nie boimy.
Racja po stronie naszej. Radio, telewizja
Oleje oponentów i nam słuszność przyzna.
Prawa, sprawiedliwości gore już jutrzenka
(Karawana rusza, śpiewając mocnymi głosy hymn „Maryjo, śliczna pani”)
Oh, słyszę głos narodu. Niech nikt ich nie gani.
Śpiewają z woli serca, a nie pod przymusem
Niech verbum Jarosława stanie się corpusem.
Radny Marcin: Głosu też nie żałuję, niech Maria pamięta
Kogo też PiS wystawić ma na prezydenta.
Swoje myślę, lecz robię co partia przykaże
Jak Kroniga pokonać wkrótce wam pokażę.
Młody jestem, przystojny, też mam bicki niezłe
Jak się uda – to władzę w mieście wkrótce wezmę.
Wicewojewoda: Ja mam fuchę – to w głowie prawie się nie mieści
Moja praca – medale wpinać w kształtne piersi.
Ustawiłem Bartosza –świetnie sobie radzi
Chociaż posłem nie jestem, nic mi to nie wadzi.
Jak nie jadę gdzieś – w biurze utnę sobie drzemkę
Albo mowę wygłoszę w rocznice – te święte.
Krynio – bufon – się pyszni, bo niedoświadczony
Dowcipkuje na fejsie, będzie wszak zdziwiony.
Gdy – na pewno tak będzie, że w pewną niedzielę
Szefem znów mnie ogłoszą w skarżyskim kościele.

Scena VI

Wszystkie orszaki spotykają się tuż przed szopką. Tłok, zamęt, wyzwiska.
Platfusowcy: Gwałtu, rety! To idą kaci demokracji!
Bij, kto w Uniję wierzy! To Kaczki wyznawcy!
Pislamiści: Przed nami zdrajcy kraju! Podli puczu sprawcy!
Kto obchodził w Warszawie setną miesięcznicę
Ten rozgoni kijami nędzną Targowicę!
Przemieszane głosy: Zamach! Wybuch! Nieprawda! Była katastrofa!
Jesteś łotrem! Złodziejem! Mama cię nie kocha!
Komuniści! Faszyści! Debile! Bandyci!
Ksenofobi! Rasiści! Wy z unijnej życi!
Bolszewicy! Jewreje! Zomowcy! Ormowcy!
Mordercy! Sprzedawczyki – spod ogona owcy!
Oszuści – cwaniakowie – katole – pedały!
Z was się śmieje Europa – A z was naród cały!
My dla Polski! My z Polską! Z ludźmi! My – dla ludzi!
Niech Ojczyzna się ocknie! Niech się Polska zbudzi!
Pan Bóg: Sam już nie wiem, co robić – oceńcie to sami
Jak mam teraz postąpić z tymi Polakami.
Wolność mają, chleb mają, czy to moja wina
Żem im Donka i Jarka dał zamiast Putina?
Co mają – nie szanują. Dosyć mam już tego
Chyba znów im podeślę „Ziuka” Piłsudskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie