Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Dąbrowski: W Ostrowcu potraktowano mnie jak intruza

Dorota KUŁAGA
Tadeusz Dąbrowski.
Tadeusz Dąbrowski.
Nie doszło do spotkania inwestora z Tadeuszem Dąbrowskim. Główny udziałowiec jest gotowy sprzedać akcje KSZO Sportowa Spółka Akcyjna

Tadeusz Dąbrowski jest głównym udziałowcem KSZO, do niego należy 41 procent akcji w tej Sportowej Spółce Akcyjnej. Rozmawialiśmy z nim o aktualnej sytuacji ostrowieckiego klubu, możliwości sprzedaży akcji i inwestorze, o którym mówił prezydent Ostrowca Jarosław Wilczyński.

Dorota Kułaga: * Prezydent Ostrowca Jarosław Wilczyński przed tygodniem powiedział, że umówił pana z inwestorem, który jest zainteresowany przejęciem 75 procent udziałów w KSZO. Doszło do spotkania z tym inwestorem?
Tadeusz Dąbrowski: - Pan prezydent jest bardzo nieodpowiedzialny w tym, co mówi. Nie było żadnego spotkania, nie było nawet żadnego telefonu po mojej deklaracji, która padła po raz kolejny. Tak jak padła kiedyś, kiedy miasto podjęło decyzję o tym, że może kupić klub. Ale chciałoby chyba, żebym jeszcze dopłacił, mimo że włożyłem w ten klub 2 miliony złotych przez rok czasu i zrobiłem dwa awanse dla tego miasta. W piątek, czy w sobotę pan prezydent do mnie zadzwonił, jak mu się zaczął palić grunt pod nogami. I znowu wyszedł z informacją, która na dzisiaj nie ma żadnego pokrycia. Powtarzam, nie miałem żadnego telefonu od inwestora, nie mówiąc już o jakimkolwiek spotkaniu, czy jakiejkolwiek sugestii ze strony kogoś, kto byłby zainteresowany tym pakietem. Oczekiwałem na to, moja wola była taka, że jak najbardziej jestem skłonny rozmawiać. Moje warunki są sztywne, ale z każdym można dojść do kompromisu. Niestety, na ten moment deklaracje pana prezydenta nie mają pokrycia w rzeczywistości.

* Czyli decyzje co do dalszego funkcjonowania KSZO zapadną 4 sierpnia na Nadzwyczajnym Walnym Zgromadzeniu Akcjonariuszy?
- Ja w walnym nie będę uczestniczył, moje udziały reprezentował będzie ktoś w ramach mojego pełnomocnictwa. Jest to osoba, która przymierza się do wykupienia tych akcji (prawdopodobnie chodzi o menedżera Mirosława Płatosa - przyp. red.), jednakże pierwszeństwo miałby ten, kto działałby z ramienia Ostrowca.

* Rozumiem, że jest pan gotowy sprzedać swoje udziały w KSZO?
- Ja zawsze byłem gotowy sprzedać i taką informację pan prezydent dostał kiedyś przed sesją, która miała zadecydować o tym, czy miasto kupi udziały, czy nie. Nikt mnie nawet nie zapytał, czy moja cena w ofercie jest ceną ostateczną (chodziło o milion złotych - przyp. red.), czy jest możliwość negocjacji. Skończyło się na piśmie, że nie mogą kupić, bo za drogo.

* Obecnie klub jest w dramatycznej sytuacji. Widzi pan dla niego jakiś ratunek?
- Naprawdę dziwię się, że w taki sposób niweczy się taki potencjał, który jest w KSZO i w Ostrowcu. Ja przychodziłem, żeby zrobić ekstraklasę. Zrobiłem dwa awanse i wydałem dwa miliony złotych. Niech mi pani pokaże taką osobę, która zrobi to na moim miejscu. Ciężko, ale nie wykluczam. Ja dlatego przyszedłem do Ostrowca, bo widziałem bardzo dobrą organizację i bazę. Mało jest klubów, które mają takie obiekty za które nie płacą, mają hutę, która daje takie pieniądze. Namówiono mnie, żebym odsprzedał akcje i dał władzę ludziom z Ostrowca, bo to będzie dla dobra klubu i wyniku sportowego. Mnie interesował wynik sportowy. Na 50 urodziny chciałem awansować do ekstraklasy, tak jak to było dziesięć lat wcześniej z Radomskiem. To były moje plany. Niestety, zniweczyła je administracja w osobie wiceprezydenta, którego tak na dobrą sprawę nikt nie powinien wpuścić wtedy na walne zgromadzenie akcjonariuszy. A on mi powiedział dwa lata temu, że jestem w gorszej sytuacji, bo jestem w mniejszości. Teraz widać, kto jest w gorszej sytuacji.

* Jak pan myśli, klub będzie dalej istniał?
- Powiem pani szczerze, ja mogę te udziały wyrzucić do kosza. Mam serdecznie dość takiej obłudy, kłamstwa i nieodpowiedzialnego postępowania z ludźmi, którzy chcieli w życiu coś zrobić, którzy bezinteresownie przyszli do tego miasta, mimo że nie byli z nim w ogóle związani. Zostałem potraktowany jak intruz przez kibiców, działaczy, jakbym przyszedł i coś wam zabrał. Nie, ja wam przyniosłem kupę pieniędzy, dwa awanse i cel, który chciałem osiągnąć. Takie cele i marzenia są najważniejsze, dla nich się żyje. A jak pan prezydent publicznie przekazuje takie informacje, które nie mają pokrycia w rzeczywistości, to nie dziwię się, że w tym klubie jest taka sytuacja.
* Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie