Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Techno w środku lasu. Na wielką imprezę w głuszy na pograniczu gmin Jędrzejów, Sobków i Małogoszcz przyjechało ponad tysiąc osób z całej Europy

Jarosław SKRZYDŁO [email protected]
Muzyka była całą dobę, taniec też.
Muzyka była całą dobę, taniec też. Zdjęcia Dawid Łukasik
To był zlot tylko dla wtajemniczonych. Władze miały kłopot.

Pojawili się zupełnie niespodziewanie. Nie chcieli zdradzić, jak skrzyknęli się na taki zlot. Tłumy fanów muzyki techno przez ostatni weekend bawiły się na polanie w środku lasu w powiecie jędrzejowskim.
To była impreza dla wtajemniczonych. Oni ustalili miejsce i zgodnie razem do niego zjechali.

Miejsce dość specyficzne. To polana, czy może raczej łąki w środku lasu na pograniczu gmin Jędrzejów, Sobków i Małogoszcz. Dojechać tam było niełatwo, zwłaszcza, że kompletnie nic nie wskazywało, że kilka kilometrów od krajowej "siódemki" w lesie biwakują i bawią się setki młodych ludzi. Do lasu zjechali fani muzyki techno. Dosłownie z całej Europy. Na polanie wyrosło miasteczko namiotowe, przy którym stała masa samochodów. Były rejestracje belgijskie, brytyjskie, czeskie, holenderskie, francuskie oraz polskie z różnych województw od Pomorza aż po Dolny Śląsk.

WIBRUJĄCA MUZYKA

Przy linii lasu na przestrzeni około pół kilometra ustawiono ściany głośników, z których płynęła muzyka techno. Wszystko zasilały generatory. Przy głośnikach w ekstatycznym transie podrygiwały setki młodych ludzi. Czuć było atmosferę przyjaźni i luzu. Wielu raczyło się alkoholem. - Takie miejsce w środku lasu z dala od domów wybrane jest specjalnie, żeby nikomu nie przeszkadzać, ale też po to, żeby nie przeszkadzano nam, zwłaszcza niechętni nam ludzie - tłumaczył młody chłopak.

Skąd się nagle pojawili, jak dowiedzieli się o imprezie? - Nie możemy tego powiedzieć. Każdy, kto słucha tej muzyki wie. To tajemnica. Nic nie powiem - mówi młoda dziewczyna w długich włosach ubrana z jaskrawe różowe spodnie. - Ja nic nie wiem - dodaje jej partner.

MIĘDZYNARODOWA KUCHNIA

Setki młodych ludzi było doskonale zorganizowanych. Namiotowe miasteczko było w zasadzie samowystarczalne. Było kilka punktów, w których można było zakupić ciepłe posiłki. Serwowano między innymi jedzenie kuchni włoskiej i czeskiej. Ceny podane były w euro i złotówkach. Nazwy potraw głównie po angielsku.

- Impreza zaczęła się w piątek, w poniedziałek nie będzie po nas śladu. Tutaj każdy się zna takie spotkania odbywają się cyklicznie. W ubiegłym roku było koło Chmielnika - tłumaczy Darek.
Marco przyjechał z Holandii. - Tak spędzamy czas. Teraz jesteśmy w Polsce. Za tydzień taka sama impreza będzie koło Ostrawy w Czechach. Następna w kolejny weekend w Niemczech. Jeździmy z miejsca do miejsca. Wszyscy jeżdżą. Jesteśmy przyjaciółmi - tłumaczy.

BIZNES MIEJSCOWYCH

Miarowa muzyka, halogenowe światła i tłumy przyjezdnych szybko stały się atrakcją dla mieszkańców okolicznych wsi, którzy dowiedzieli się o Techo Party w środku lasu. Przychodzili oglądać bawiących się ludzi. Niektórzy zabierali swoje dzieci. Byli też tacy, którzy postanowili skorzystać z okazji, żeby dorobić. Autami dostawczymi na jędrzejowskich numerach rejestracyjnych dowozili zgrzewki piwa. Towar sprzedawał się nieźle, bo do najbliższych sklepów z miejsca, gdzie była impreza, był kawał drogi.
- Muzyka gra cały czas, nie ma momentu, żeby była wyłączona. Jest pięknie, bawimy się - cieszył się Marco.

BEZ ZEZWOLENIA

Tadeusz Domińczak, wójt Sobkowa, na terenie której to gminy była impreza, nie był wcześniej uprzedzony o zlocie. Do gminy nikt też nie występował o jakieś pozwolenia. - Nikt nie zwracał się z prośbą o zgodę. O tym, że jest zlot zaalarmowali mnie mieszkańcy. Dzwoniłem do różnych instytucji, co z tym fantem zrobić. O sprawie nic nie wiedziało starostwo. Wiem, że zgody nie wydawał też Urząd Miejski w Jędrzejowie. Wysłałem faks na policję. Z komendantem z Jędrzejowa rozmawiał też starosta i policja to monitoruje. Ci ludzie weszli na czyjś teren i jak widać nie ma na to mocnych - rozkłada ręce wójt Domińczak.

Gospodarze sąsiednich gmin byli zaskoczeni. - Ponad tysiąc ludzi w lesie koło Mniszka, żartuje pan? Pierwsze słyszę - dziwił się Jan Głogowski, burmistrz Małogoszcza. - Jednak lasy za Mniszkiem to już nie moja gmina - dodaje.

- Z tego co mi wiadomo, to Techno Party odbywa się na terenie gminy Sobków. W poprzednich latach też były podobne imprezy i mieliśmy od części mieszkańców skargi na głośną muzykę. Z tego, co mi jednak wiadomo, jak kończy się taka impreza, ci ludzie zawsze po sobie sprzątają - mówi Marcin Piszczek, zastępca burmistrza Jędrzejowa.

- Żadnych wielkich szkód nie poczynili, jakiejś dewastacji nie było - mówi Julian Sutowicz, sołtys Mzurowej, wsi najbliżej położonej obozowiska fanów Techno. - Ta impreza odbywa się na działkach należących do mieszkańców mojej wsi. Te łąki ma chyba cztery, czy pięć osób. Właściciele nic nie wiedzieli, że ktoś wejdzie na ich ziemię, nikt ich o zgodę nie pytał - podkreśla sołys. - Pojechaliśmy tam razem z policją, mówiono ludziom, że można dochodzić odszkodowań za możliwe zniszczenia, ale od kogo dochodzić? Zresztą to tylko łąki. Po imprezie przyjechali też ludzie z kółka łowieckiego i nadleśnictwa. Muzyka ponoć przepłoszyła zwierzynę - dodaje sołtys Sutowicz.

Tadeusz Cieślik ze Straży Leśnej Nadleśnictwa Jędrzejów: - Zwierzyna tą muzyką na pewno została wypłoszona miejmy nadzieję, że wróci. Po imprezie w lesie pozostało trochę śmieci, zwłaszcza tam, gdzie się załatwiali są jeszcze papiery, chusteczki i tym podobne. W samym drzewostanie nie ma żadnych zniszczeń - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie